Powitanie jesieni w Beskidzie Morawsko-Śląskim, czyli wejście na Smrka...

CZ. II (CHATA HUBERTKA - SMRK - SMRK SEDLO)
Dochodziła 11:15, gdy dotarłem pod niewielką Chatę Hubertka, położoną na zboczu Smrka, na wysokości około 1150 m.n.p.m. Tak jak mieliśmy to wcześniej zaplanowane, postanowiliśmy odpocząć tu chwilkę by napoić się i wrzucić "coś na ząb", zanim wyruszamy na wierzchołek Smrka...
Oprócz chatki, znajduje się tu również źródło Hubertka, w którym uzupełniamy płyny, ale tymczasem pora na "wałóweczkę" :D
Tata wyciąga ze swojego plecaka jedzenie, a ja tymczasem opowiem co nieco o obiekcie, przy którym odpoczywamy...
Chata Hubertka (Hubertova Chata), to łowiecka chatka położona na zboczu Smrka na wysokości 1150 m.n.p.m, niedaleko Smrciny (1114 m.n.p.m). Obok chaty przechodzi czerwony szlak Ostrawice - Smrk - Czeladna
Myśliwska chatka została zbudowana w 1910 roku dla arcybiskupa Ołomunieckiego Frantiska Salomona Bauera, (oraz jego gości) który uwielbiał górskie polowania. Aktualnie Hubertka, jest własnością czeskiego odpowiednika naszego nadleśnictwa i jest zazwyczaj niedostępna dla turystów, ale od kilku lat trwa znaczna renowacja tego zabytkowego obiektu...
 Niedaleko źródełka znajduje się niewielka wycinka, dzięki której jedząc można podziwiać roztaczające się stąd widoczki na dolinę Odry...
I na koniec krótkiej "pocziwki" jeszcze rzut oka na tablicę informującą nas o walorach turystycznych Smrka...
Ale, ale!! Na zegarku już po w pół do dwunastej, a więc trzeba przyspieszyć, jeśli chcemy wejść o 12-nastej na kopułę szczytową Smrka... Najwyższa pora ruszyć w dalszą drogę... Rzut oka po raz ostatni na Hubertkę i zaczynamy dalej podchodzić czerwonym szlakiem...
Zaraz powyżej schroniska, szlakowa ścieżka zaczyna przybierać bardziej wysokogórskiego charakteru. Zaczyna się zwężać, a otaczająca nas roślinność nie jest już tak bujna jak przed momentem. Skręcamy więc, zgodnie ze szlakowskazami na prawo i widzimy w oddali szczytowe partie Smrka...
 Kończący się w oddali las to jasny sygnał dla nas, że za chwilę powinniśmy stanąć na pierwszym (1248 m.n.p.m) wierzchołku masywu Smrka...
Błękitne niebo to zapowiedź rozległych widoków, dlatego przyspieszamy i po chwili pokonujemy ostatnie metry podejścia...
I faktycznie po chwili wychodzimy na rozległe wypłaszczenie, znajdujące się pod najwyższym punktem w masywie Smrka. Spojrzenie na zegarek... 11:50. Szybko pokonaliśmy odcinek spod chatki, dlatego zanim zdobędziemy oficjalny wierzchołek chwilka na podziwianie widoków i pamiątkową fotkę...
Za tatą na pierwszym planie grzbiet Kladnatej (918 m.n.p.m), dalej grzbiet Wysokiej (1024 m.n.p.m), należącej już do Jaworników (Javorniky), na następnym planie grzbiet Wielkiego Jawornika (1071 m.n.p.m) i Małego Jawornika (1017 m.n.p.m), na ostatnim planie majaczą należące do Słowaków, Strażowskie Wierchy (Strazovske Vrchy)...
Widok na dalszą część masywu Smrka...
Podchodzimy jeszcze kawałeczek, obracam się i tym razem zdjęcie grzbietu granicznego między CZ, a SK, dalej słowackie Jaworniki...
Jeszcze raz widok na Jaworniki...
Niestety boli fakt, że roztaczające się stąd widoki są efektem martwego lasu, który niegdyś tak bujny i dziki, sprawiał, że na Smrka wchodziło się nie ze względu na panoramę, lecz ze względu rzadko spotykane, bardzo strome podejście. Smutne to, ale przyroda podobnie jak ludzie też ma swoje słabe strony i pod tym względem nie poradziła sobie...
 Widok na Frenstat pod Radhostem oraz masyw Czerwonego Kamienia (Cerveny Kamen) - 690 m.n.p.m. Widoczny również kamieniołom wapienia w Sztramberku (Stramberk).
Lekkie zejście, a następnie czeka nas kawałeczek drogi prowadzący po drewnianych kładkach, chroniących turystów przed zalegającą po opadach wodą...
Tuż przed samym wierzchołkiem zauważamy niewielką wychodnię skalną na której przybita została tabliczka upamiętniająca czeskiego turystę, który zginął w Dolomitach...
Wychodnia o której wspomniałem...
Jeszcze raz kładki, które pomagają turystom nie ugrząźć w błotku...
Parę metrów od szczytu spotykamy co?? :D Kosodrzewinę... A skąd ona na tak niskiej wysokości.. Ano służę wyjaśnieniem - kosodrzewina (Pinus mugo), tak dobrze nam znana choćby z Pilska czy z Babiej Góry (no i oczywiście Tatr), należąca do rodziny sosnowatych znalazła się na Smrku poprzez sztuczne zasadzenie jej na... Łysej Górze. Ponieważ znakomicie się ona tam przyjęła, szybko dzięki wiejącemu wiatru została rozsiana po okolicy. Dzięki niewielkiej odległości pomiędzy Łysą Górą, a Smrkiem i stosunkowo niewielkiej różnicy wysokości ziarna kosodrzewiny znalazły się w masywie Smrka... I idąc na wierzchołek, można stwierdzić, że przyjęła się ona tu nie gorzej niż na najwyższym szczycie Beskidu Morawsko-Śląskiego...

Przechodzimy jeszcze kawałek przez głęboki tunel otoczony kosodrzewiną, znany bardziej z odcinków tatrzańskich lub babiogórskich, i po chwili stajemy na drugim najwyższym szczycie Beskidów Morawsko-Śląskiego...
Na zegarku 12:10, pora więc usiąść i posilić się, a także opowiedzieć parę faktów o tym szczycie i porobić fotki. Wyszukujemy więc miejsce z widokiem na dolinę Ostrawicy siadamy i cykamy...
Skalka (964 m.n.p.m) i Stanovec (899 m.n.p.m)...
Widok na trójkątny Ondrejnik (890 m.n.p.m)
Oraz na leżące u podstawy Beskidu M-Ś, miasta: Ostrawice, Frydlant nad Ostrawicą i Frydek-Mistek. Całkiem z tyłu czeskie Katowice czyli Ostrawa...
Z prawej strony zbocza Łysej Góry, na wprost dalsza część pogórza...
Po mimo nie najlepszej widoczności widać na ostatnim planie Jesioniki (Hruby Jesenik), które również często odwiedzamy (jedna relacja już niedługo na blogu)...   
Tymczasem zbliżenie również na Horecky (na pierwszym planie), za nimi wzniesienia Podbeskidzia i na ostatnim Góry Odrzańskie (Oderske Hory)...
Przesuwam obiektyw w prawo i fotografuję Łysą Górę... Łysa Góra (1324 m.n.p.m) po prawej, po lewej Malchor (1219 m.n.p.m)... z lewej wychyla się też Trawny (1203 m.n.p.m). 
I jeszcze zdjęcie Ostrawic. Pamiętam jak pierwszy raz przyjechałem w te Beskidy pociągiem i następnie wchodziłem na Łysą Górę.. A było to jak miałem 6-7 lat... Stare dobre czasy...
No ale koniec melancholii, miałem opowiedzieć o szczycie to opowiadam :D. A więc:
Smrek (Smrk), a właściwie to po prostu Świerk, to drugi co do wysokości szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego. Jest otoczony Małym Smrekiem (1174 m.n.p.m), Smreczkiem (859 m.n.p.m) i Małym Smreczkiem (712 m.n.p.m). Zdecydowanie góruje on nad doliną Czeladenki i Ostrawicy. Od południa graniczy z grzbietem Kladnatej w masywie Kniehyni i Diablego Młyna
Z uwagi na wysokość, duże różnice wysokości pomiędzy wsiami leżącymi u jego podnóży, stromość stoków i brak schronisk, Smrek był uważany (i ciągle mimo wszystko jest) za najdzikszy ze szczytów czeskich Beskidów.
Pierwotnie szczyt był pokryty górnoreglowym lasem świerkowym. Ale z biegiem czasu i z ingerencją człowieka, pojawiły się na nim hale (tak jak ta z której robię teraz zdjęcia) i kosodrzewina. Po mimo tego zbocza ciągle są bardzo gęsto porośnięte wspaniałą świerczyną. Tak jak wspominałem wcześniej Smrk był popularny wśród arcybiskupstwa Ołomunieckiego, które zarządzało tymi terenami w XIX wieku. Największymi atrakcjami tego masywu są spore możliwości dla paralotniarzy (paralotniarze startują właśnie ze szczytu), a także leżące u podstawy Smrka wodospady na Buczaczym Potoku (Bucaci Potok). 
Kończę opowiadać i kończę jeść, bo nasz pobyt na Smrku powoli powinien dobiegać końca... Na zegarku 12:45, dobra pora by cyknąć jeszcze dwie fotki i iść w kierunku Zbiornika Szańce...
Teraz schodząc przez długi czas będzie towarzyszyć nam Łysa Góra. Opowiem o niej troszkę później... A tymczasem żegnamy się z widokowym wierzchołkiem i zaczynamy schodzić ku Przełęczy pod Smrkiem (Sedlo pod Smrkiem)...
Tuż pod szczytem Smrka, znajdują się kamienne obeliski upamiętniające Johna Lennona (którego chyba nie muszę przedstawiać) i Jana Palacha - niezwykle interesującej postaci...
Jan Palach był studentem praskiego Uniwersytetu Karola, który w proteście przeciwko wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji podpalił się na Placu Wacława (Vaclavske Namesti) 16.01.1969 roku...
Niestety zdjęcie pomnika Palacha nie wyszło tak jak chciałem dlatego zamieszczam tylko ten upamiętniający lidera Beatlesów...
Tymczasem szlakowa ostro schodzi zygzakując od czasu do czasu na prawo i lewo...
Trzeba bardzo uważać bo na stromym, kamienistym zejściu łatwo "wywinąć orła", lecz na szczęście sprawnie pokonujemy je, od czasu do czasu podziwiając wyniosłą sylwetkę Łysej Góry...
Jeszcze kawałeczek stromizny..
 I kilka minut po pierwszej meldujemy się na Przełęczy pod Smrkiem, gdzie kończę II-część jesiennej wędrówki na Smrek. Do zobaczenia w ostatniej - III-części.... 

KOMENTARZE

0 comments:

Prześlij komentarz

Back
to top