ORLĄ PERCIĄ TATR ZACHODNICH
CZ. II (RAKOŃ - ZAWRACIE - WOŁOWIEC - JAMNICKA PRZEŁĘCZ - ROHACKI KOŃ - OSTRY ROHACZ)
Tatry!... czemuż jak siedzib szukające ptaki,
Myśli moje ku waszej zamarłej pustyni
Lecą przez mgły tęsknoty i marzenia szlaki?
CZ. II (RAKOŃ - ZAWRACIE - WOŁOWIEC - JAMNICKA PRZEŁĘCZ - ROHACKI KOŃ - OSTRY ROHACZ)
Tak jak wspomniałem w pierwszej części naszej wędrówki na Rohacze (Wołowiec i Rohacze cz. I) na pierwszy szczyt tego dnia dostaliśmy się o 11:15 - po dwóch godzinach drogi z parkingu w Dolinie Rohackiej. Rakoń przywitał nas wspaniałymi panoramami, które cieszyły duszę... Pomimo sporej ilości ludzi staraliśmy się odizolować od głośnych chichotów i krzyków (przeważnie Polaków) i rozkoszować dalekimi krajobrazami, jakie rozciągają się z tego niewysokiego (1879 m.n.p.m) szczytu...
Panorama na polskie Tatry Zachodnie, a w oddali Tatry Wysokie...
Zupełnie nie "zachodniotatrzańskie" pasmo Trzech Kop i leżące u ich stóp cyrki polodowcowe Rohackich Stawów i kulminacja Przedniego Zielonego...
Pysznie piętrząca się przed nami bryła Wołowca...
Tuż przed 11:30 powolutku ruszamy ze szczytu, zerkając jeszcze na południowy-wschód, w kierunku wierzchołków Łopaty, Jarząbczego, Starej Roboty i Bystrej...
Połowa sierpnia to czas, gdy Tatry zaczynają żółknąć i wyglądają wtedy naprawdę bosko :)
Największy z Rohackich Stawów - Niżni Staw Rohacki położony na wysokości 1562 m.n.p.m... Ma powierzchnię 2,2 ha i 6,5 m głębokości...
Po zejściu około 20 metrów z Rakonia, dochodzimy na oddzielającą go od Wołowca przełęcz Zawracie (1863 m.n.p.m), która w gruncie rzeczy byłaby mało istotna, gdyby nie fakt, że w tym miejscu kończy się popularny szlak z Polany Chochołowskiej. Czas przejścia ze schroniska na Polanie Chochołowskiej 2:30, w dół 1:45...
Z przełęczy zaczynamy od razu ostro podchodzić kamienistą ścieżką. Za nami pozostaje trawiasty garb Rakonia i mijane przed chwilą Zawracie...
Uwagę przykuwa Bobrowiec (1663 m.n.p.m), który jest jednym z tych szczytów, na które pozamykano bezsensownie szlaki... Komu wadził Bobrowiec odwiedzany przez mało liczne grona turystów wchodzące na widokowy wierzchołek?? Tego nie wie nikt, podobnie jak nikt do końca nie zna powodów zamknięcia szlaku na Tomanową Przełęcz.. Był to ponoć bardzo przyjemny i spokojny szlak... Nie rozumiem pewnych poczynań TPN-u i TANAP-u, które w odpowiedzi na rosnący ruch w Tatrach szlaki zamykają zamiast otwierać, albo pozwalają na niszczenie bezcennych przyrodniczo terenów (okolice Łomnicy, Przednie Solisko) na potrzeby narciarstwa...
Ale odchodząc od tego tematu; po lewej stronie od głównego wierzchołka Bobrowca znajduje się Jamborowy Wierch, zwany Jamborem, z tyłu zaś ozdobiona skałkami w partiach szczytowych Furkaska (Velka Furkaska - 1491 m.n.p.m)...
Wołowiec daleko przed nami :)
Po prawej wybornie prezentują się Rohacze opadające pionowo do Smutnej Doliny, a także malownicze Rohackie Stawy...
Po lewej widok natomiast chwilowo ograniczył się do Czerwonych Wierchów, Ornaku i Kominiarskiego :)
Zwracają moją uwagę nieprzepisowe zachowania ludzi, którzy nagminnie niszczą zbocza Wołowca, wydeptując ścieżki omijające wierzchołek... To taka kolejna moja dygresja - strażnicy parku pilnują, czy czasem ktoś nie zdecyduje się wejść na zamknięty szlak, a jak kogoś złapią to zdzierają z niego niemałą kaskę (tak jest np. na Słowacji), ale nikt nie pojawi się przykładowo w takim miejscu jakim jesteśmy teraz, gdzie ludzie nagminnie niszczą alpejskie murawy, skracając sobie drogę...
Piękna Dolina Rohacka i jej otoczenie...
Fenomenalne widoki na Rohacze - dwuwierzchołkowy Ostry Rohacz i potężny Płaczliwy... Poniżej widać ścieżkę wydeptywaną przez turystów...
Strome zbocze Wołowca pokonujemy w pocie czoła, aż wreszcie mijamy charakterystyczne wypłaszczenie - we mgle mylnie uznawane za wierzchołek... Stąd już bardzo bliziutko...
Szczytujemy na Wołowcu o 11:50 i od razu z naszych płuc wydobywa się ciche westchnienie - powodem wspaniała, niewątpliwie jedna z najpiękniejszych panoram w Tatrach Zachodnich... Teraz naszym jedynym zmartwieniem jest to po której stronie szczytu siedzieć i odpoczywać.. W końcu po krótkiej dyskusji, decydujemy, że siadamy od strony Rohaczy... Zdejmujemy manatki, wyciągamy kanapki i wodę, a ja dodatkowo uruchamiam aparat i zaczynam sesję zdjęciową...
Wołowiec (Volovec - 2064 m.n.p.m) - jest ósmym co do wysokości szczytem polskich Tatr Zachodnich, położonym w ich narożniku... To także zwornik dla długiego grzbietu, w którym znajduje się m.in. Rakoń i Grześ, który łączy się w tym miejscu z granią główną Tatr Zachodnich... Charakterystyczny, kopulasty wierzchołek panuje nad trzema ogromnymi dolinami (Chochołowską, Jamnicką i Rohacką)... Co ciekawe dokładna wysokość (2063 m.n.p.m) została określona już w 1820 roku i do dziś jest podawana na niektórych mapach... Przez wielu Wołowiec uważany jest za jeden najwspanialszych punktów widokowych w Tatrach Zachodnich... Fantastycznie po stronie zachodniej prezentują się z niego Rohacze i Trzy Kopy, po przeciwnej zaś olbrzymy Tatr Zachodnich i w oddali ostre szczyty Wysokich Tatr...
Panorama na wschód w kierunku Bystrej, Starorobociańskiego i Czerwonych Wierchów... (Na zdjęciu wkradł mi się błąd - tam gdzie oznaczona jest Krzesanica jest w rzeczywistości Małołączniak)
Panorama na wschód w kierunku Bystrej, Starorobociańskiego i Czerwonych Wierchów... (Na zdjęciu wkradł mi się błąd - tam gdzie oznaczona jest Krzesanica jest w rzeczywistości Małołączniak)
Po przeciwnej stronie grań Rohaczy i Trzech Kop...
Rohackie Stawy - Wyżni, Pośredni i największy - Niżni...
Bliski nam dwuwierzchołkowy Ostry Rohacz (2087 m.n.p.m), którego wierzchołki są oddzielone Rohacką Szczerbiną... Z tyłu potężny masyw Barańca...
Niżne Tatry z Wołowca...
Kominiarski Wierch, z tyłu Turbacz (1314 m.n.p.m)...
Podchodzę na skraj przepaści... Poniżej rozciąga się leżąca 600 metrów niżej Wyżna Dolina Chochołowska, tonąca w łanach kosodrzewiny, dalej dostrzegam słynną Polanę Chochołowską na której stoi schronisko...
Wołowiec, jak już wspomniałem jest ważnym topograficznie zwornikiem... Dzięki temu krzyżuje się tu kilka szlaków:
- z Rakonia 0:40, w dół 0:30, z Grzesia 1:50, w drugą stronę 1:30
- z Bufetu Rohackiego 2:00, w dół 1:20
- z Polany Chochołowskiej 2:50, w dół 2:25
- z Jamnickiej Przełęczy 0:45, w dół 0:30, z Zahradek 2:30, w dół 2:00, z kempingu w Raczkowej Dolinie 5:15, w dół 4:15
- na Ostrego Rohacza 1:15, w drugą stronę 1:30, na Płaczliwego 2:15, w drugą stronę 2:30, na Smutną Przełęcz 2:45, w drugą stronę 3:15
- na Jarząbczy Wierch 2:30, w drugą stronę 2:15, na Kończysty Wierch 3:15, w drugą stronę 3:00
- z Rakonia 0:40, w dół 0:30, z Grzesia 1:50, w drugą stronę 1:30
- z Bufetu Rohackiego 2:00, w dół 1:20
- z Polany Chochołowskiej 2:50, w dół 2:25
- z Jamnickiej Przełęczy 0:45, w dół 0:30, z Zahradek 2:30, w dół 2:00, z kempingu w Raczkowej Dolinie 5:15, w dół 4:15
- na Ostrego Rohacza 1:15, w drugą stronę 1:30, na Płaczliwego 2:15, w drugą stronę 2:30, na Smutną Przełęcz 2:45, w drugą stronę 3:15
- na Jarząbczy Wierch 2:30, w drugą stronę 2:15, na Kończysty Wierch 3:15, w drugą stronę 3:00
Ciąg dalszy widoków - tu na północny-zachód, w kierunku Babiej i Jeziora Orawskiego... (Wierzchołek Skoruszyny schowany za Osobitą!)
Dalekie plany Beskidu Żywieckiego...
Rakoń i długi, ale sporo niższy grzbiet Zabratów...
Odwracam się... Mój wzrok przyciąga słynna grań Otargańców, której przejście budzi we mnie nie lada wyzwanie... Jest ona na liście moich tatrzańskich "most wanted" zaraz obok wędrówki na Bystrą i Małą Wysoką...
Od lewej: Jarząbczy Wierch, którego wierzchołka na poniższym zdjęciu nie widać (Hruby Vrch - 2137 m.n.p.m), Raczkowa Czuba (Jakubina - 2194 m.n.p.m), Jakubińska Przełęcz (2069 m.n.p.m), Wyżna Magura (Vysna Magura - 2096 m.n.p.m), Wyżnie Otargańce (Ostredok - 2050 m.n.p.m), Niżnie Otargańce (Nizna Magura - 1921 m.n.p.m)...
Raz jeszcze cudowny widok na graniczną część grani głównej Tatr Zachodnich - teraz w pełni widoczny Jarząbczy...
Cóż to by było na tyle... Kończę powoli robić fotki z wierzchołka, raz jeszcze rozglądając się wokół własnej osi, a następnie siadam coś przekąsić.. I muszę przyznać, że kiełbasa podwawelska na Wołowcu smakuje wybornie :))...
Gdy kończyliśmy posiłek usłyszeliśmy głośne wrzaski i jęki... Obejrzałem się i sam cicho jęknąłem - na szczyt weszło hałaśliwe grono typu rodzinka.pl wrzeszcząca na cały regulator - byli to rodzice z dwójką, około 10-letnich dzieci... Pierwsze co usłyszeli wszyscy wypoczywający na szczycie to (łagodząc słowa): "Po cholerę mnie brałaś na takie wypierdki z których nic nie widać". Potem po kolejnych kilku zdaniach, w których człowiek ten narzekał na wszystko, co można, nastąpiło głośne "Taka osoba jak ja jest przeznaczona do wyższych celów"... Brzdące zaś, latały, wrzeszczały i nikt z rodziców nie zwrócił im żadnej, najmniejszej uwagi... I jak tu funkcjonować w społeczeństwie??
Tacy ludzie niestety zdarzają się w górach, ale chodzą w nie, dla szpanu, a nie dla przyjemności; to oni śmiecą na szlakach, niszczą szlaki, płoszą przyrodę itd. Dlatego też staram się z rodzicami unikać letnich Tatr po polskiej stronie, bo słysząc takich ludzi psuje nam się cały urok wypoczynku... Dlatego wcześniej skończyliśmy drugie śniadanie i zdecydowaliśmy ruszyć dalej, aby nie irytować się, podobnie zresztą zrobiła duża grupa, która także nie chciała tych "żali" słuchać... Schodząc słyszeliśmy jednak, że niektórzy turyści głośno dali znać, że nie chcą słuchać narzekań i zaczęli jałową dyskusję z owym panem...
Trochę szybciej niż zamierzaliśmy, zaczęliśmy schodzić o 12:25... Obieramy sobie tym razem szlak, który będzie nas prowadził, aż na Smutną Przełęcz... W kierunku Jamnickiej Przełęczy schodzimy łagodniejszym zboczem - tak nam się przynajmniej wydaje... A przed nami?? Coraz bardziej rośnie wspaniały szczyt Ostrego Rohacza...
Po lewej stronie dostrzegamy niewielkie jeziorko... To położony na wysokości 1834 m.n.p.m Wyżni Jamnicki Staw (Vysne Jamnicke Pleso)... Jego powierzchnia to 0,43 ha przy głębokości 2,9 m. Pojemność 4850 metrów sześciennych... Niżej położone jest drugie z jeziorek, przeszło dwukrotnie większy Niżni Jamnicki Staw...
Im bliżej Jamnickiej Przełęczy, tym bardziej rośnie piramidalny Starorobociański Wierch... Z Tatr Wysokich wyróżnia się Lodowy - moim zdaniem najbardziej "alpejski" z tatrzańskiego świata...
Schodzimy coraz niżej... Oprócz pięknych widoków na wschód nie możemy oczu oderwać również od Rohackiej Doliny i Rohackich Stawów - bardzo malownicze miejsce...
I tak powoli zbliżamy się do szerokiego obniżenia Jamnickiej Przełęczy skąd roztacza się widok na groźne, poszarpane, północne stoki Rohaczy...
Nie będę już po raz kolejny tego pisał, ale ten widok jest miodem na serce i umysł, napawaliśmy się tym jak greccy bogowie ambrozją - zobaczymy może i nam przyniesie to długie życie :)
Z ulubionym motywem w tle :)
Dolina Rohacka oraz widoczna stąd doskonale Czarna Młaka z Bufetem Rohackim...
Oto i jesteśmy już prawie w siodle Jamnickiej Przełęczy...
W ten sposób w otoczeniu pięknych panoram docieramy na Jamnicką Przełęcz (1908 m.n.p.m) oddzielającą Wołowca od Ostrego Rohacza... W tym miejscu żegnamy szlak niebieski, który tak jak wspomniałem podąża dalej w kierunku Jamnickiej Doliny przez Jamnickie Stawy... Sama przełęcz od dawna pełni istotną rolę, jako ważne przejście z Doliny Jamnickiej do Rohackiej... Co ciekawe na mapie kpt. Aulicha z 1831 roku wiedzie już przez nią ścieżka! Dodam tylko, że pierwszy formalny szlak w Tatrach powstał w 1887 roku - 56 lat później!
Widok z przełęczy na wschód, w dole Wyżni Jamnicki Staw... W grzbiecie granicznym kolejno: Łopata (Derava - 1958 m.n.p.m), Jarząbczy (2137 m.n.p.m), Raczkowa Czuba (Jakubina - 2194 m.n.p.m) wraz z innymi Otargańcami, z tyłu chowa się nieco Starorobociański Wierch (Klin - 2176 m.n.p.m). Widoczny również jest masyw Czerwonych Wierchów..
Groźnie piętrzący się nad przełęczą szczyt Ostrego Rohacza... Teraz wreszcie poczułem, że kończy się dreptanie pośród trawiastego grzbietu, a zaczyna prawdziwe wyzwanie!
Wołowiec - jakże inny od Rohaczy!!
O w pół do pierwszej ruszamy do góry - pogoda bardzo dobra, śladu cięższych chmur nie ma, można wkraczać na grań :) Z siodła zaczynamy podchodzić od razu naprawdę stromo... Już wkrótce możemy podziwiać oba Jamnickie Stawy, w tym Niżni (Nizne Jamnicke Pleso - 0,95 ha, przy 8,1 m głębokości; długość 160 m)... Ponownie wyłania się Kończysty Wierch (Koncista - 2002 m.n.p.m), ponad którym zauważymy Tatry Wysokie...
W przeciwieństwie do szlaku z Wołowca, ten jest bardziej męczący z uwagi na sporo rumoszu, który utrudnia znacznie wędrówkę...
Tak docieramy do momentu, w którym po raz pierwszy musimy użyć rąk, aby przytrzymać się... Zbocze w wielu miejscach wywołuje wątpliwości, którą drogę obrać - tak jest w dolnej części podejścia...
A garb Wołowca rośnie... Nie miałem pojęcia, że jest tak potężny, z Ostrego robi jeszcze lepsze wrażenie niż z Rakonia ;)
Im wyżej, tym więcej trudności, a ludzi wcale nie ubyło... Dlatego od czasu do czasu korzystając z przymusowych przerw cykam to co mi wpadnie w oko - zbliżonko na Czerwone Wierchy i Tatry Wysokie - tu akurat polskie, ze Świnicą o charakterystycznym kształcie, którą łatwo rozpoznać stąd, po podwójnym wierzchołku, nadającym nieco jej trapezowatego kształtu :)
Pniemy się coraz wyżej, ale na razie bez łańcuchów :) Przepaść, szczególnie po stronie zachodniej wzrasta, trzeba zachować uwagę ze względu na kamieniste podłoże...
O! Jest i Kominiarski :)
Przekraczamy ponownie 2000 m.n.p.m... Lukam na to co już zrobiliśmy tego dnia, obserwując przy okazji Babią...
W otoczeniu skał pod Ostrym Rohaczem...
Dolina Jamnicka...
Wyżej robi się już ciekawie, adrenalina wyraźnie wzrasta :) przede mną pierwsza tego dnia taka ścianka, tym razem bez łańcucha ;( Czekam, aż stojący metr wyżej Słowak ruszy, zastanawiając się, jakie muszą być tłumy na Orlej, skoro tu jest tyle luda??
Ścianka pokonana :) A ledwo udało mi się wkroczyć na coś w rodzaju małego wypłaszczenia zobaczyłem pierwsze tego dnia łańcuchy - na początek służące pokonaniu śliskiej, ukosem położonej płyty, na której rzeczywiście bez łańcucha mogło być krucho :)
Teraz moja kolej... To miejsce, w przewodniku Nyki wzmiankowane jako umiarkowane trudne, jest o tyle kłopotliwe, że długie i niewygodne... Dlaczego niewygodne?? Już odpowiadam... Chodzi o to, że w razie zatoru, tak jak teraz, czekanie w miejscu gdzie na zdjęciu jest widoczna kobieta w białych, krótkich spodenkach z plecakiem, nie jest szczególnie miłe... Miałem (nie)szczęście stać przez dłuższą chwilę właśnie tam i muszę przyznać, że chwila nieuwagi może spowodować niefajny lot do Smutnej Doliny... Radzę, więc przy pokonywaniu nie stać tam, bo nogi i ręce strasznie cierpną :) i w miarę szybko przejść to miejsce...
Jesteśmy na wysokości Wołowca...
Zza Wyżniej Magury wygląda na nas Zadnia Kopa (Nizna Bystra - 2162 m.n.p.m)...
Baraniec i Szczerbawy (Strbavy - 2149 m.n.p.m), a przed nimi Smrek (2072 m.n.p.m)...
Reszta turystów na Rohackiej Perci...
Obchodzę niewielką turnię w szczytowej części Ostrego i co widzę?? Konia, konia skalnego :)
Więc koń! Koń skalny - najtrudniejsze miejsce na grani Rohacza Ostrego!
M. Zaruski "Granią Rohaczy w zimie" (1912)
Koń skalny, rzeczywiście na całym odcinku od Wołowca do Smutnej to najtrudniejsze i emocjonujące miejsce - skalna grzęda, po bokach której roztacza się spora lufa, większa od strony Rohackiej Doliny... Grzędę tą powinno się ją pokonywać po stronie lewej, ale większość ludzi, ja zresztą też, decydowała się przejść ją po przeciwnej stronie, lub też idąc samym środkiem, jak widoczny poniżej Słowak...
Wreszcie i ja staję na jego grzbiecie... Z boku zaczyna lekko wiać, pojawia się gęsia skórka... Teraz tylko cztery kroki :) W miarę, aby nie robić zatoru zaraz za mną za łańcuchy łapie ojciec... Odstęp półtora metra i jedziemy... Potem tylko trawiaste wypłaszczenie i... już po wszystkim, bo krótki ten odcinek... Pamiątkowa fotka obowiązkowo, cudem nikt akurat tego "konia" nie dosiadał :))
Nagrodą jest niczym nie zasłonięty widok Barańca, który będzie nam towarzyszył przez dłuższy czas :)
Ale, ale!! To nie koniec nerwów :) Kto myślał, że koniec ten się myli... Za Rohackim Koniem znakowana na czerwono perć schodzi bez trudności do Rohackiej Szczerbinki, a następnie zbliża się do wysokiego na około 5 metrów kominka... W tym miejscu tworzy się znów zator...
Czekam w kolejce, aż w pewnym momencie, gdzieś za Jarząbczym, dostrzegam szczyt "Króla Tatrzańskiego" - Gerlach...
Świnica, Kozi i reszta polskiego towarzystwa wysokotatrzańskiego... Niespodzianką jest pojawienie się... Kołowego Szczytu (2418 m.n.p.m), leżącego już trochę na uboczu...
Gdy kolejka maleje, chowam aparat do plecaka... Jak zdążyłem się już kiedyś przekonać w takich miejscach lepiej nie mieć niczego na szyi... Trudności?? Znów odpowiem - umiarkowane, ekspozycja nie jest taka straszna, jest gdzie postawić nogę - słowem OK... Przytoczę na dowód młodego chłopaka, który stał w kolejce do łańcuchów przede mną... Dał sobie radę, więc nie taki wilk zły, jakim go malują :) Później na szczyt już łagodnie, a pierwszego z Rohaczy zdobywamy o 13:10... Niewiarygodne, że pomimo takich korków jesteśmy o kolejne 5 minut "do przodu"...
I w ten właśnie sposób przy dobrej pogodzie i niezapomnianych widokach przebywamy już nieco ponad połowę dzisiejszej trasy... Na ostatnią część zaproszę Was za kilka dni, w której będą fotki zarówno z Ostrego jak i Płaczliwego oraz odpowiedź na pytanie, czy faktycznie podejście na Ostrego od Jamnickiej Przełęcz to najtrudniejsza część dzisiejszej drogi... Na razie mogę powiedzieć tylko
DO ZOBACZENIA
DO ZOBACZENIA
Fajna kolejna część relacji i jak poprzednio czekam na dalszy ciąg :-)
OdpowiedzUsuńNiedawno szedłem ten odcinek i fajnie jest zobaczyć jak to wygląda przy pięknej lampie i latem.
U mnie to wyglądało tak: https://lh6.googleusercontent.com/-hHoLYcnhl_M/Us3PxPpsAHI/AAAAAAAA1Zo/IYVUPuonYkY/s800/P1240298.JPG
Ale ciesze się, że nie miałem tłumów na szlaku ;-)
No nie wiem czy w Rohacze bym się odważył zimą :) Wyglądają hardkorowo, ale może i tego kiedyś spróbuję :) Cieszę się, że relacja się podoba :) Pozdro
UsuńFaktycznie całkiem sporo ludu na szlaku. Wołowiec bardzo lubię, na Rohacze wybieramy się w tym roku. Czekam zatem na następną część fotorelacji :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasakra te letnie Rohacze :) W przyszłym roku w okresie lipiec-sierpień Tatry odpuszczam, a zabiorę się w nie dopiero we wrześniu :D Mam nadzieję, że Wam Rohacze wypalą i że będziecie mieli okazję do ich przejścia bez takiego tłumu :) Pozdrawiam
UsuńPiękny fragment grani - i ile luda! :) Jak dla mnie ten Koń Rohacki w kwestii trudności jest trochę przereklamowany - oczywiście, jeżeli są dobre warunki :) Ale z pewnością ciekawie wygląda.
OdpowiedzUsuńBardzo miło się czytało i oglądało - czekam na kolejną część :)
Miło mi, że się podoba :) Co do konia i reszty - nie chcę teraz podsumowywać grani Rohaczy, bo zrobię to w III części, ale mogę zdradzić, że nie uważam go za jakąś przeszkodę nie do pokonania :) Są w Tatrach moim zdaniem trudniejsze miejsca i to nie tylko na Orlej. Pozdro i dzięki za odwiedziny ;)
Usuń