ORLĄ PERCIĄ TATR ZACHODNICH
CZ.I (ŻARSKA CHATA - SYMBOLICZNY CMENTARZ TATR ZACHODNICH - SZARAFIOWE WODOSPADY - JAŁOWIECKA PRZEŁĘCZ - POŚREDNI PRZYSŁOP - PRZYSŁOP JAŁOWIECKI - BANÓWKA)
Tatry!... czemuż jak siedzib szukające ptaki,
Myśli moje ku waszej zamarłej pustyni
Lecą przez mgły tęsknoty i marzenia szlaki?
CZ.I (ŻARSKA CHATA - SYMBOLICZNY CMENTARZ TATR ZACHODNICH - SZARAFIOWE WODOSPADY - JAŁOWIECKA PRZEŁĘCZ - POŚREDNI PRZYSŁOP - PRZYSŁOP JAŁOWIECKI - BANÓWKA)
Po relacji z zimowych Beskidów wracamy z powrotem w tatrzańską krainę... Przed nami dzień drugi i ciąg dalszy grani Rohaczy, bowiem nasze plany obejmowały również przejście odcinka ciągnącego się od Banówki przez Hrubą Kopę i Trzy Kopy. Zapraszam więc do obejrzenia relacji...
Wstajemy o godzinie 06:45 i bez zbędnych ceregieli przygotowujemy się do wymarszu... Pół godziny później siadamy w schroniskowej jadalni i zamawiamy tradycyjną już jajecznicę z kawą... Obok nas posiłek spożywają jeszcze może cztery osoby - i tyle.. Po wczorajszych tłumach dziś zrobiło się znacznie luźniej, zresztą trudno się dziwić, bo nadszedł poniedziałek... A zanim wyruszymy jeszcze parametry dzisiejszej trasy...
O 07:40 żegnamy przytulne schronisko... Ponieważ nie pisałem o nim jeszcze nic, to teraz nadrabiam te zaległości :>
Pierwsze schronisko powstało w latach 1936-37 z inicjatywy Mikułaskiego Oddziału KCST. Podczas wojny stacjonowała w nim partyzancka brygada Potiomkina, którą notabene upamiętnia postawiona obok budynku, tablica. W grudniu 1944 roku Niemcy budynek wysadzili w powietrze, nie oszczędzając również okolicznych szałasów. Kolejny budynek powstał w roku 1950 na fundamentach poprzedniego.. Służył on długo, bowiem aż do 2005 roku.. Kolejny budynek schroniska zaprojektował architekt Jan Frniak. Zostało ono powiększone o dodatkowe 125 metrów kwadratowych, a uroczystość otwarcia nastąpiła 02.09.2006.. Moim zdaniem posiada przyjemną dla oka bryłę i z pewnością ma dużo uroku...
O 07:40 żegnamy przytulne schronisko... Ponieważ nie pisałem o nim jeszcze nic, to teraz nadrabiam te zaległości :>
Pierwsze schronisko powstało w latach 1936-37 z inicjatywy Mikułaskiego Oddziału KCST. Podczas wojny stacjonowała w nim partyzancka brygada Potiomkina, którą notabene upamiętnia postawiona obok budynku, tablica. W grudniu 1944 roku Niemcy budynek wysadzili w powietrze, nie oszczędzając również okolicznych szałasów. Kolejny budynek powstał w roku 1950 na fundamentach poprzedniego.. Służył on długo, bowiem aż do 2005 roku.. Kolejny budynek schroniska zaprojektował architekt Jan Frniak. Zostało ono powiększone o dodatkowe 125 metrów kwadratowych, a uroczystość otwarcia nastąpiła 02.09.2006.. Moim zdaniem posiada przyjemną dla oka bryłę i z pewnością ma dużo uroku...
Schronisko posiada 40 łóżek w pokojach 2-4 osobowych. Cena za osobę na 1 noc to 14 euro. Wszystkie informacje jak i dokładny cennik, a także bardziej szczegółową historię możecie znaleźć na stronie schroniska - strona internetowa Żarskiej Chaty...
Zerkam z ciekawością na szlakowskazy... Na Banówkę czekają nas dwie i pół godziny czystego marszu... Poprawiam plecak i ruszamy!
Patrząc jeszcze na budzącą się dopiero do życia Dolinę Żarską...
Chwilę później jesteśmy przy symbolicznym cmentarzyku Tatr Zachodnich (pietne mesto Zapadnych Tatier), który powstał 22.10.1995, aby przypomnieć i ocalić od zapomnienia ofiary tej części Tatr... Jego twórcą był Milan Marencak...
Na sam cmentarzyk nie wchodziliśmy, bo trasa na dziś długa.. Zerknęliśmy tylko przez cmentarną bramę...
Za symbolicznym cmentarzykiem szlak zaczyna się wyraźnie wznosić do góry... Po południowej stronie rośnie pasmo Niżnych Tatr...
Wąska ścieżka wiedzie początkowo pośród krzaków jałowca i wysokich traw...
Jałowiec i jego owoce...
Wkrótce ścieżka robi zwrot o 90 stopni... Ukazuje nam się głęboki jar Szarafiowego Żlebu (Sarafiovy Jarok), którym spływa Szarafiowy Potok (Sarafiovy Potok), tworząc niezwykle malowniczą Szarafiową Siklawę (Szarafiovy Vodopad).. Ponad nią rysuje się zaś szczyt Przysłopu Jałowieckiego... To właśnie tam musimy się wdrapać..
Po kolejnych kilku kolejnych zakosach, stajemy już przy Szarafiowej Siklawie... Jesteśmy na ok. 1380 m.n.p.m i decydujemy się zatrzymać na moment i napić... Rozglądając się wokół, zgodnie przyznajemy, że miejsce to jest niezwykle urocze...
Zbliżenie na poszczególne kaskady wodospadziku...
Dalej Szarafiowy Potok spływa w dół Doliny Żarskiej, gdzie uchodzi do głównego cieku wodnego w dolinie - Smreczanki...
Wrzosy...
Stąd początkowo ścieżka prowadzi trawersem przez coraz rozleglejszą kosówkę...
Kilkadziesiąt metrów dalej zbliżamy się do kolejnego żlebu...
Od tego momentu zaczyna się strome podejście do góry.. Poprowadzone licznymi zakosami wzdłuż żlebu doprowadza na wysokość ok. 1600 m.n.p.m..
Chwilę później wchodzimy w łany niezwykle bujnej kosówki... Prawdziwe zielone morze...
Podejście krótko mówiąc daje nieźle w kość swoją stromizną, ale ja takie podejścia lubię.. Jestem zwolennikiem treściwego i szybkiego nabierania wysokości :))...
Z tyłu zaś Baraniec...
Wkrótce przecinamy koryto tego żlebu... Jesteśmy na wysokości 1600 m.n.p.m., zostało nam więc już tylko około 250 metrów podejścia... Znów sięgamy po wodę, która przy podejściu w pełnym słońcu jest zbawienna...
Od tego miejsca następuje najtrudniejsza część szlaku - podejście w poprzek zbocza... Ale jest ono niedługie..
Żarska Chata daleko w dole...
Niżne Tatry w oddali...
Dziwny stwór na drodze :)
Przez morze kosodrzewiny stromo podchodzimy jeszcze przez parę minut do góry, aż wreszcie ścieżka zielonego szlaku zakręca w prawo... Teraz trawersuje szczyt Jałowieckiej Kopy (Jalovecka Kopa - 1938 m.n.p.m) i zmierza ku widocznemu już siodłu Jałowieckiej Przełęczy...
Słońce ostro grzeje od rana, a ponadto na razie bezwietrznie zupełnie... Aura wyciska z nas coraz więcej potu, chociaż widoki są coraz szersze... Wspaniale prezentuje się cały grzbiet Barańca...
W miarę spokojny trawers...
Jeszcze trochę i przekraczamy granicę 1800 m.n.p.m... Zza obniżenia Żarskiej Przełęczy (Zarske Sedlo - 1917 m.n.p.m) wyrastają wierzchołki Raczkowej Czuby i Jarząbczego Wierchu...
Finalny odcinek podejścia na Jałowiecką Przełęcz - zanikają ostatnie krzaki kosówki...
Równo o dziewiątej docieramy na trawiaste siodło Jałowieckiej Przełęczy (Jalovecke Sedlo - 1856 m.n.p.m) oddzielającej wierzchołki Przysłopu Jałowieckiego i Niżniego Przysłopu (Jaloveckej Kopy)...
Końcówka szlaku na Jałowiecką Przełęcz...
Szukamy odpowiedniego miejsca na odpoczynek, ale takowego nie znajdujemy - powód? Krwiożercze meszki, zachowujące się niczym ptaki z filmu Hitchcocka.. Atakowani ze wszystkich stron, uciekamy więc jak najszybciej.. Pozostawiamy przełęcz i wyrastający z drugiej strony szczyt Niżniego Przysłopu (1938 m.n.p.m)...
Z powodu meszek decydujemy się przenieść odpoczynek na szczyt Przysłopu Jałowieckiego... Ruszamy do góry, odganiając przy okazji upierdliwe owady, które nie wiadomo skąd się wzięły i mocno irytowały... Dopiero powyżej przełęczy przystaję, aby uchwycić sporą piramidę Pachoła (2166 m.n.p.m)...
Widoki na tym odcinku są wyborne... Przed nami krańce Tatr Zachodnich - grupa Siwego Wierchu (Sivy Vrch - 1804 m.n.p.m)... W jej skład wchodzą widoczne kolejno od lewej szczyty: Babek (1566 m.n.p.m), następnie Kopy (1637 m.n.p.m), Velkej Kopy (1648 m.n.p.m), trójkątnej Ostrej (1764 m.n.p.m), Malej Ostrej (1704 m.n.p.m) i właśnie Siwego Wierchu... Z tyłu po lewej Wielki Chocz i majaczące pasmo Małej Fatry...
Zbliżenie na wierzchołki Ostrej, Małej Ostrej i wspaniałego Siwego Wierchu - szczytu będącego pewnym indywiduum w Tatrach Zachodnich...
Zbliżenie na Wielkiego Chocza widzianego ponad halnym szczytem Babek...
I jeszcze Mała Fatra na horyzoncie...
Dalekie plany zamykam jeszcze widokiem na Tatry Niżne...
I cóż trzeba ruszać pod górę...
Podejście pod Pośredni Przysłop jest bardzo mozolne, ale umila nam je przyjemny wietrzyk.. Widoki absorbują naszą uwagę; dostrzegamy to coraz to więcej pasm Słowacji...
Za widocznym poniżej Niżnim Przysłopem szczyt Rosochy (Raztoka - 1946 m.n.p.m) i Holi (1844 m.n.p.m)... Dalej Kotlina Liptowska, a z tyłu Niżne Tatry (pasmo Chabenca i Velkej Chochuli) i Wielka Fatra...
Wkrótce stromizna maleje, a to znak, że wdrapaliśmy się na mało wybitny wierzchołek jakim jest Pośredni Przysłop (2026 m.n.p.m).. Ustawione są tu kamienne kopczyki, po raz pierwszy widzimy również szczyty Przysłopu Jałowieckiego i Banówki...
Piramidalny Pachoł zdecydowanie robi wrażenie :)
Pasmo Siwego Wierchu...
Kotlina Liptowska z Morzem Liptowskim, Niżne Tatry, Wielka Fatra i Góry Choczańskie...
Niżnych Tatr ciąg dalszy tym razem widzianych ponad otchłanią Doliny Żarskiej...
Na Pośrednim Przysłopie pojawiają się również w polu widzenia szczyty Tatr Wysokich...
Zbliżenie na Tatry Wysokie... Uwagę przykuwa piękny Krywań, za nim ząbek Gerlachu i Wysoka... Bliżej Bystra i Zadnia Kopa, zwana również Niżną Bystrą...
Obracam się i robię zoom na Wielkiego Chocza - czas i tam zawitać ;)
A bezpośrednio pod nami Dolina Parzychwost (Parichvost) - jedna z dwóch głównych odnóg Doliny Jałowieckiej, której dnem biegnie znakowana na niebiesko ścieżka na Pachoła...
Rohacze - Płaczliwy i widoczny po lewej Ostry... Za Jarząbczym wyłania się Świnica...
A to wszystko z Pośredniego Przysłopu, którego wierzchołek oznaczony jest kopczykami i kijem...
Nie przystajemy tu na długo, bowiem blisko nas już wierzchołek Przysłopu Jałowieckiego... To tam urządzimy sobie naszą pierwszą przerwę...
Górne partie Doliny Żarskiej i jej otoczenie...
Przed szczytem natykamy się jednak na skalny rumosz, który utrudnia znacznie pokonanie stromego zbocza...
Uważnie, gotowi użyć rąk, podchodzimy stromo do góry - warto w tym momencie zachować ostrożność, bo ścieżka w kilku miejscach jest lekko eksponowana i prowadzi na krawędzi grani...
Ale stąd na szczyt - bardzo blisko...
Są już piękne widoczki...
Pięć minut prostej drogi i jesteśmy już na Przysłopie Jałowieckim (Jalovecky Prislop - 2145 m.n.p.m), najwyższego w bocznym paśmie Przysłopów ciągnącym się od Banówki (Banikov) do Rosochy (Raztoka)... Po mimo tego, że jest w sumie niezbyt wybitny, to trzeba przyznać, że to wspaniały punkt widokowy... Jak pisze o nim Nyka: "Panorama grzbietu głównego ponad Doliną Żarską jest prawdziwie wysokogórska"
Wynajdujemy odpowiednie miejsce, zdejmujemy plecaki, a ja dodatkowo wyciągam aparat, aby dokładnie obfotografować całą okolicę.. Zaczynam od widoku na północ, a więc na Banówkę i jej grań...
Widok na wschód...
Widok ponad górnymi piętrami Doliny Żarskiej...
Widok na Dolinę Żarską i grzbiet Rosochy, z tyłu Niżne Tatry...
Dolina Parzychwost pod nami, a z tyłu szczyty grupy Siwego, jeszcze dalej - Chocz i Mała Fatra...
Zbliżenie na ten szczyt... Pachoł jest pierwszym punktem na grani głównej Tatr Zachodnich, patrząc od zachodu przekraczającym 2100 m.n.p.m...
Panoramę 360 stopni uzupełniam widokiem na Banówkę... Teraz można uzupełnić płyny... Jest pięknie, choć widać, że zbliża się zmiana pogody... Widoczność słabsza, chmurki również nie zwiastowały ładnej pogody na kolejne dni.. Do tego dochodziła wzrastająca wilgotność...
Ruszamy przed dziesiątą... Na Banówce mamy upatrzone miejsce na drugie śniadanie, stąd też ograniczamy nasz pobyt tu...
Zaraz za wierzchołkiem szlak zbliża się do zacięcia w grzbiecie...
Czeka nas w tym miejscu niewielka, granitowa ścianka, którą pokonujemy bez wsparcia łańcuchów.. Moment ten wymaga wzmożenia uwagi (ślisko!), ale nie jest trudny...
Następnie po zachodniej stronie grzbietu, lekko eksponowaną ścieżką schodzimy do przełęczy...
Strome zbocza opadające do Doliny Parzychwost pokryte rumoszem skalnym...
I w ten sposób lądujemy już na przełęczy oddzielającej Przysłop Jałowiecki od Banówki... Trzeba przyznać, że ładnie się ten szczyt prezentuje, prawda??
To jednak nie koniec trudności... Przed nami niewielka czuba...
Którą szlak trawersuje również od zachodu.. Tu czeka również skalny teren...
Przed nami już teraz tylko Banówka...
O 10:10 docieramy na szczyt Banówki, która okazała się jeszcze lepszym punktem widokowym niż niedawny Przysłop Jałowiecki..
W II-iej części wędrówki zmierzymy się z granią Banówki i jej trudnościami.. A było naprawdę nie łatwo :)
DO ZOBACZENIA ;)
Zerkam z ciekawością na szlakowskazy... Na Banówkę czekają nas dwie i pół godziny czystego marszu... Poprawiam plecak i ruszamy!
Patrząc jeszcze na budzącą się dopiero do życia Dolinę Żarską...
Chwilę później jesteśmy przy symbolicznym cmentarzyku Tatr Zachodnich (pietne mesto Zapadnych Tatier), który powstał 22.10.1995, aby przypomnieć i ocalić od zapomnienia ofiary tej części Tatr... Jego twórcą był Milan Marencak...
Na sam cmentarzyk nie wchodziliśmy, bo trasa na dziś długa.. Zerknęliśmy tylko przez cmentarną bramę...
Za symbolicznym cmentarzykiem szlak zaczyna się wyraźnie wznosić do góry... Po południowej stronie rośnie pasmo Niżnych Tatr...
Wąska ścieżka wiedzie początkowo pośród krzaków jałowca i wysokich traw...
Jałowiec i jego owoce...
Wkrótce ścieżka robi zwrot o 90 stopni... Ukazuje nam się głęboki jar Szarafiowego Żlebu (Sarafiovy Jarok), którym spływa Szarafiowy Potok (Sarafiovy Potok), tworząc niezwykle malowniczą Szarafiową Siklawę (Szarafiovy Vodopad).. Ponad nią rysuje się zaś szczyt Przysłopu Jałowieckiego... To właśnie tam musimy się wdrapać..
Po kolejnych kilku kolejnych zakosach, stajemy już przy Szarafiowej Siklawie... Jesteśmy na ok. 1380 m.n.p.m i decydujemy się zatrzymać na moment i napić... Rozglądając się wokół, zgodnie przyznajemy, że miejsce to jest niezwykle urocze...
Zbliżenie na poszczególne kaskady wodospadziku...
Dalej Szarafiowy Potok spływa w dół Doliny Żarskiej, gdzie uchodzi do głównego cieku wodnego w dolinie - Smreczanki...
Wrzosy...
Stąd początkowo ścieżka prowadzi trawersem przez coraz rozleglejszą kosówkę...
Kilkadziesiąt metrów dalej zbliżamy się do kolejnego żlebu...
Od tego momentu zaczyna się strome podejście do góry.. Poprowadzone licznymi zakosami wzdłuż żlebu doprowadza na wysokość ok. 1600 m.n.p.m..
Chwilę później wchodzimy w łany niezwykle bujnej kosówki... Prawdziwe zielone morze...
Podejście krótko mówiąc daje nieźle w kość swoją stromizną, ale ja takie podejścia lubię.. Jestem zwolennikiem treściwego i szybkiego nabierania wysokości :))...
Czasem przecinamy jeszcze koryta drobnych strumyczków, ale w większości wyschniętych...
Wkrótce przecinamy koryto tego żlebu... Jesteśmy na wysokości 1600 m.n.p.m., zostało nam więc już tylko około 250 metrów podejścia... Znów sięgamy po wodę, która przy podejściu w pełnym słońcu jest zbawienna...
Od tego miejsca następuje najtrudniejsza część szlaku - podejście w poprzek zbocza... Ale jest ono niedługie..
Żarska Chata daleko w dole...
Niżne Tatry w oddali...
Dziwny stwór na drodze :)
Przez morze kosodrzewiny stromo podchodzimy jeszcze przez parę minut do góry, aż wreszcie ścieżka zielonego szlaku zakręca w prawo... Teraz trawersuje szczyt Jałowieckiej Kopy (Jalovecka Kopa - 1938 m.n.p.m) i zmierza ku widocznemu już siodłu Jałowieckiej Przełęczy...
Słońce ostro grzeje od rana, a ponadto na razie bezwietrznie zupełnie... Aura wyciska z nas coraz więcej potu, chociaż widoki są coraz szersze... Wspaniale prezentuje się cały grzbiet Barańca...
W miarę spokojny trawers...
Jeszcze trochę i przekraczamy granicę 1800 m.n.p.m... Zza obniżenia Żarskiej Przełęczy (Zarske Sedlo - 1917 m.n.p.m) wyrastają wierzchołki Raczkowej Czuby i Jarząbczego Wierchu...
Finalny odcinek podejścia na Jałowiecką Przełęcz - zanikają ostatnie krzaki kosówki...
Równo o dziewiątej docieramy na trawiaste siodło Jałowieckiej Przełęczy (Jalovecke Sedlo - 1856 m.n.p.m) oddzielającej wierzchołki Przysłopu Jałowieckiego i Niżniego Przysłopu (Jaloveckej Kopy)...
Końcówka szlaku na Jałowiecką Przełęcz...
Szukamy odpowiedniego miejsca na odpoczynek, ale takowego nie znajdujemy - powód? Krwiożercze meszki, zachowujące się niczym ptaki z filmu Hitchcocka.. Atakowani ze wszystkich stron, uciekamy więc jak najszybciej.. Pozostawiamy przełęcz i wyrastający z drugiej strony szczyt Niżniego Przysłopu (1938 m.n.p.m)...
Z powodu meszek decydujemy się przenieść odpoczynek na szczyt Przysłopu Jałowieckiego... Ruszamy do góry, odganiając przy okazji upierdliwe owady, które nie wiadomo skąd się wzięły i mocno irytowały... Dopiero powyżej przełęczy przystaję, aby uchwycić sporą piramidę Pachoła (2166 m.n.p.m)...
Widoki na tym odcinku są wyborne... Przed nami krańce Tatr Zachodnich - grupa Siwego Wierchu (Sivy Vrch - 1804 m.n.p.m)... W jej skład wchodzą widoczne kolejno od lewej szczyty: Babek (1566 m.n.p.m), następnie Kopy (1637 m.n.p.m), Velkej Kopy (1648 m.n.p.m), trójkątnej Ostrej (1764 m.n.p.m), Malej Ostrej (1704 m.n.p.m) i właśnie Siwego Wierchu... Z tyłu po lewej Wielki Chocz i majaczące pasmo Małej Fatry...
Zbliżenie na wierzchołki Ostrej, Małej Ostrej i wspaniałego Siwego Wierchu - szczytu będącego pewnym indywiduum w Tatrach Zachodnich...
Zbliżenie na Wielkiego Chocza widzianego ponad halnym szczytem Babek...
I jeszcze Mała Fatra na horyzoncie...
Dalekie plany zamykam jeszcze widokiem na Tatry Niżne...
I cóż trzeba ruszać pod górę...
Podejście pod Pośredni Przysłop jest bardzo mozolne, ale umila nam je przyjemny wietrzyk.. Widoki absorbują naszą uwagę; dostrzegamy to coraz to więcej pasm Słowacji...
Za widocznym poniżej Niżnim Przysłopem szczyt Rosochy (Raztoka - 1946 m.n.p.m) i Holi (1844 m.n.p.m)... Dalej Kotlina Liptowska, a z tyłu Niżne Tatry (pasmo Chabenca i Velkej Chochuli) i Wielka Fatra...
Wkrótce stromizna maleje, a to znak, że wdrapaliśmy się na mało wybitny wierzchołek jakim jest Pośredni Przysłop (2026 m.n.p.m).. Ustawione są tu kamienne kopczyki, po raz pierwszy widzimy również szczyty Przysłopu Jałowieckiego i Banówki...
Piramidalny Pachoł zdecydowanie robi wrażenie :)
Pasmo Siwego Wierchu...
Kotlina Liptowska z Morzem Liptowskim, Niżne Tatry, Wielka Fatra i Góry Choczańskie...
Niżnych Tatr ciąg dalszy tym razem widzianych ponad otchłanią Doliny Żarskiej...
Na Pośrednim Przysłopie pojawiają się również w polu widzenia szczyty Tatr Wysokich...
Zbliżenie na Tatry Wysokie... Uwagę przykuwa piękny Krywań, za nim ząbek Gerlachu i Wysoka... Bliżej Bystra i Zadnia Kopa, zwana również Niżną Bystrą...
Obracam się i robię zoom na Wielkiego Chocza - czas i tam zawitać ;)
A bezpośrednio pod nami Dolina Parzychwost (Parichvost) - jedna z dwóch głównych odnóg Doliny Jałowieckiej, której dnem biegnie znakowana na niebiesko ścieżka na Pachoła...
Rohacze - Płaczliwy i widoczny po lewej Ostry... Za Jarząbczym wyłania się Świnica...
A to wszystko z Pośredniego Przysłopu, którego wierzchołek oznaczony jest kopczykami i kijem...
Nie przystajemy tu na długo, bowiem blisko nas już wierzchołek Przysłopu Jałowieckiego... To tam urządzimy sobie naszą pierwszą przerwę...
Górne partie Doliny Żarskiej i jej otoczenie...
Przed szczytem natykamy się jednak na skalny rumosz, który utrudnia znacznie pokonanie stromego zbocza...
Uważnie, gotowi użyć rąk, podchodzimy stromo do góry - warto w tym momencie zachować ostrożność, bo ścieżka w kilku miejscach jest lekko eksponowana i prowadzi na krawędzi grani...
Ale stąd na szczyt - bardzo blisko...
Pięć minut prostej drogi i jesteśmy już na Przysłopie Jałowieckim (Jalovecky Prislop - 2145 m.n.p.m), najwyższego w bocznym paśmie Przysłopów ciągnącym się od Banówki (Banikov) do Rosochy (Raztoka)... Po mimo tego, że jest w sumie niezbyt wybitny, to trzeba przyznać, że to wspaniały punkt widokowy... Jak pisze o nim Nyka: "Panorama grzbietu głównego ponad Doliną Żarską jest prawdziwie wysokogórska"
Wynajdujemy odpowiednie miejsce, zdejmujemy plecaki, a ja dodatkowo wyciągam aparat, aby dokładnie obfotografować całą okolicę.. Zaczynam od widoku na północ, a więc na Banówkę i jej grań...
Obracam się nieco bardziej na wschód... Mój wzrok przyciąga teraz Hruba Kopa, zza której nieśmiało wyrastają trzy wieże Trzech Kop (2136 m.n.p.m)
Widok ponad górnymi piętrami Doliny Żarskiej...
Widok na Dolinę Żarską i grzbiet Rosochy, z tyłu Niżne Tatry...
Zbliżenie na ten szczyt... Pachoł jest pierwszym punktem na grani głównej Tatr Zachodnich, patrząc od zachodu przekraczającym 2100 m.n.p.m...
Panoramę 360 stopni uzupełniam widokiem na Banówkę... Teraz można uzupełnić płyny... Jest pięknie, choć widać, że zbliża się zmiana pogody... Widoczność słabsza, chmurki również nie zwiastowały ładnej pogody na kolejne dni.. Do tego dochodziła wzrastająca wilgotność...
Ruszamy przed dziesiątą... Na Banówce mamy upatrzone miejsce na drugie śniadanie, stąd też ograniczamy nasz pobyt tu...
Zaraz za wierzchołkiem szlak zbliża się do zacięcia w grzbiecie...
Czeka nas w tym miejscu niewielka, granitowa ścianka, którą pokonujemy bez wsparcia łańcuchów.. Moment ten wymaga wzmożenia uwagi (ślisko!), ale nie jest trudny...
Następnie po zachodniej stronie grzbietu, lekko eksponowaną ścieżką schodzimy do przełęczy...
Strome zbocza opadające do Doliny Parzychwost pokryte rumoszem skalnym...
I w ten sposób lądujemy już na przełęczy oddzielającej Przysłop Jałowiecki od Banówki... Trzeba przyznać, że ładnie się ten szczyt prezentuje, prawda??
To jednak nie koniec trudności... Przed nami niewielka czuba...
Którą szlak trawersuje również od zachodu.. Tu czeka również skalny teren...
Przed nami już teraz tylko Banówka...
O 10:10 docieramy na szczyt Banówki, która okazała się jeszcze lepszym punktem widokowym niż niedawny Przysłop Jałowiecki..
W II-iej części wędrówki zmierzymy się z granią Banówki i jej trudnościami.. A było naprawdę nie łatwo :)
DO ZOBACZENIA ;)
Kolejna bardzo fajna fotorelacja, miło było z Beskidów przenieść się ponownie w Tatry :) Czytałam tym bardziej z zaciekawieniem, gdyż w tym roku planujemy przejść grań od Rohaczy po Siwy Wierch w 2 dni, być może z noclegiem i wschodem słońca gdzieś na grani :) Bardzo serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń