CZ. III (SCHRONISKO PTTK NA MARKOWYCH SZCZAWINACH - SKRĘT RATOWNIKÓW - PERĆ AKADEMIKÓW - BABIA GÓRA - SOKOLICA - PERĆ PRZYRODNIKÓW - SZKOLNIKOWE ROZSTAJE - MOKRY STAWEK - KROWIARKI)
Budzik zadzwonił o 06:45, choć już od kilkudziesięciu minut nie spałem.. Pokój oświetlało ostre słońce, a na niebie, które widziałem z łóżka, nie było ani jednej chmurki. Pogoda wymarzona... Nie budziłem jednak nikogo, zaczekawszy spokojnie do momentu, aż rozlegną się parszywe dźwięki budzika i czas wykorzystałem na dumanie... Zaskakująco szybko się tym razem zebraliśmy, bo biorąc pod uwagę rozleniwienie po ostatnich trudnych dniach, tym razem po niecałej godzinie wyszliśmy na zewnątrz z plecakami, zjadłszy schroniskową jajecznicę ;) Usiedliśmy na pustych jeszcze o tej porze, ławkach, wyciągnęliśmy mapę i przyjrzeliśmy się jeszcze raz dzisiejszej trasie. A oto ona:
Ze schroniska na Markowych Szczawinach, na Babią Górę Akademicką Percią czas przejścia powinien wg znaków wynieść nas ok. 1,5 h i tym razem był on rzeczywiście, dobrze określony. A oto czasy przejścia z Markowych Szczawin dla pozostałych szlaków (wg mapy):
- zielony - do przystanku busów w Zawoi-Markowej 1:00, w górę 1:15, do Zawoi-Wideł 1:50, w górę 2:05
- czarny - do rozstajów na Sulowej Cyrhli 0:45, w górę 1:00, do Zawoi-Podryzowane 1:45, w górę 2:10
- żółty - do Zawoi-Czatoży 1:45, w górę 2:00, do Zawoi-Wideł 2:25, w górę 2:45
- czerwony - do Fickowych Rozstajów 0:40, w drugą stronę również, do Przełęczy Jałowieckiej Północnej 1:00, w górę 1:10
- czerwony - na Przełęcz Brona 0:40, w dół 0:30, na Babią Górę (Diablak) 1:40, w dół 1:15
- żółty (Perć Akademików) - na Babią Górę (Diablak) 1:50, w dół 1:30
- niebieski - do Szkolnikowych Rozstajów 1:30, w drugą stronę również, na Krowiarki 2:00, w drugą stronę również
Spod schroniska ruszyliśmy Górnym Płajem, na temat którego będę dzisiaj jeszcze opowiadał. Ale to później, na razie trzeba się skoncentrować na jak najszybszym zdobywaniu Babiej Góry...Górny Płaj co jakiś czas przekracza różnej wielkości potoczki i jednym z nim jest Dejakowy Potok, który przekraczamy mniej więcej w połowie drogi między Markowymi Szczawinami, a Skrętem Ratowników...
Kilka minut później jesteśmy już przy Skręcie Ratowników, gdzie od niebieskiego szlaku odłącza się szlak żółty , rozpoczynając bieg Perci Akademików...
Zaczynamy podchodzić w górę wzdłuż niewielkiego wąwozu Szumiącej Wody, jednego z najbardziej znanych potoków babiogórskich, o którym to chodzą legendy, że kto raz spróbuje wody z jego źródła, ten do końca życia będzie wracał na Babią Górę. Po minięciu źródeł Szumiącej Wody, ścieżka żółtego szlaku wyprowadza z wąwozu, na tzw. Kotlinkę Suchego Potoku, leżącą u podnóża Kościółków, na wysokości około 1400 m.n.p.m...
Wychodzimy z lasu i na dzień dobry mamy takie oto piękne widoki :)
Zbliżenie na szczyt Jałowca z "plamką" Hali Trzebuńskiej...
Z Kotlinki Suchego Potoku zaczynamy się stromo wspinać pośród bujnej roślinności.. Można rzec że właściwa Perć Akademików zaczyna się właśnie tam...
Wkrótce docieramy do pierwszej trudności terenowej na Perci Akademików, choć trzeba przyznać że wszystkie ubezpieczone miejsca na tym szlaku, nie stanowią żadnego problemu, no może tylko poza Czarnym Dziobem, lecz urozmaicają wędrówkę, przy okazji nadając jej wysokogórskiego charakteru...
Na Perci Akademików ;)
Zanim chwytamy za łańcuch, rozglądamy się jeszcze wkoło...
Zbliżenie na Cyla Hali Śmietanowej i Policę...
Mosorny Groń - tam będziemy za parę godzin...
A to już zupełnie inny kierunek świata i Lachów Groń oraz Magurka :)
Ruszamy dalej.. Przed nami wspomniany, pierwszy ciąg łańcuchów na tej beskidzkiej perci.. Spokojnie jednak da się go pokonać i bez trzymania się ich...
Rdesty rosnące na skraju perci...
Kościółki z zabezpieczonej łańcuchem, półki skalnej...
Omiegi górskie (Doronicum austriacum)
Wspaniały widok na Zawoję, Jałowiec i widoczny na horyzoncie Leskowiec w Beskidzie Małym...
Kawałek dalej zaczyna się bardziej stromy odcinek, który ponownie pokonujemy z pomocą łańcuchów...
Żlebik z gromadzącą się wodą jest drugim, ubezpieczonym miejscem na trasie Perci Akademików, podążając od strony schroniska na Markowych Szczawinach...
Cały ten odcinek z góry...
Dosłownie kawałek za owym, ubezpieczonym żlebem, znajduje się kolejne miejsce z łańcuchami - szlak prowadzi krótką ale dosyć wąską półką skalną. Choć również pokonuje się je bez żadnych trudności...
Ścieżka robi zakos na lewo i podprowadza pod największą atrakcję Perci Akademików - Czarny Dziób, czyli kilkunastometrową, efektowną ściankę skalną, którą pokonujemy za pomocą klamer.. Jednak od razu muszę powiedzieć, ścianka jest tak ukształtowana że pokonamy ją, nawet bez pomocy sztucznych ułatwień ;)
Ja wchodzę po klamrach jako pierwszy i gdy czekam na towarzyszy, podziwiam niedalekie Kościółki (1620 m.n.p.m)...
Po mnie rusza do góry Ala, a tymczasem fotka z góry na dół :)
Gdy już wszyscy pokonali Czarny Dziób, zatrzymujemy się na moment, korzystając z nikłego ruchu na szlaku.. Jest pięknie...
Stąd, czeka nas już mozolna wędrówka takimi oto schodkami, dla ułatwienia poprowadzona niewielkimi zakosami...
Wychodzimy też z piętra kosówki i wkraczamy w piętro alpejskie...
Od wysokości około 1580 m.n.p.m, szlak żółty zaczyna przecinać kamienne gołoborza, zwane Wielkim Piargiem...
Od tego miejsca do Diablaka dzieli nas już stosunkowo niedaleka droga.. Za chwilę powinniśmy ujrzeć jego kopułę szczytową...
A ponad Lodową Przełęczą (1616 m.n.p.m) wyłania się naszym oczom już kochane Pilsko (1557 m.n.p.m)...
I znów pojawiają się zachwycające rdesty wężowniki.. Całe dziesiątki :)
A my nadal, mozolnie pniemy się do góry...
W końcu pojawia się i charakterystyczna kopuła Diablaka, a to znaczy że nasza wspinaczka rychło dobiegnie końca ;)
Diablak zdobywamy o 9:30, po dwóch godzinach wędrówki z dwiema przerwami. Pierwszy widok jaki ujrzeliśmy, to ten, który jest chyba najwspanialszą nagrodą za mozolne podejście północnymi zboczami Królowej Beskidów: Tatry.
Majacząca dziś Mała Fatra...
Na południowym zachodzie majaczą odwiedzone przez nas miesiąc wcześniej tereny, czyli Wielki Chocz i nieśmiało pokazująca się Wielka Fatra...
Babia Góra od dawna znana jest ze swych walorów widokowych.. Znaczna wybitność i dominacja ponad innymi szczytami Beskidu Żywieckiego sprawia, że jest znakomitym punktem do obserwacji dalekich panoram. Dodatkowo fakt, że zamyka od północy Kotlinę Orawską pozwala podziwiać z niej późną jesienią i zimą przepiękne morza chmur, rozpościerające się między nią, a Tatrami. Panorama z Diablaka obejmuje kilkanaście pasm górskich: Tatry, Niżne Tatry, Wielką Fatrę, Góry Choczańskie, Małą Fatrę, Magurę Orawską, oczywiście cały Beskid Żywiecki, Beskid Śląski, Beskid Mały, Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki.
Ciekawostką jest fakt, że babiogórska panorama ma grono wielkich zwolenników jak i grono osób, które mówiąc krótko, nie przepadają za nią. Z opinii, które słyszałem, także podczas tego pobytu, wynika że, nadzwyczajne wyniesienie masywu Babiej ponad inne beskidzkie masywy, powoduje że wszystko staje się małe i płaskie. Niektórzy wolą panoramę z pobliskiego Pilska, która choć jest bardziej ograniczona od wschodu, jest bardziej różnorodna - z jednej strony górki niższe, z drugiej, wyższa, Babia Góra. Cóż, coś w tym jest, ale babiogórskiej nie można odmówić wyjątkowego charakteru, tworzonego przez miliony widocznych z niej "maluśkich" pagórków, oraz sprawiających niedostępne wrażenie, potężnych Tatr na południu. Ta specyficzna mieszanka wg mnie bezdyskusyjnie zachwyca.
Babia Góra jest stosunkowo łatwo dostępna. Przy podejściu z Krowiarek trudnością jest w zasadzie tylko spora suma podejść - ok. 800 m. Ale w zasadzie nawet starsze osoby czy dzieci powinny sobie z nim poradzić. Dlatego często Babia Góra bywa lekceważona, a jako "Matka Niepogody" potrafi być śmiertelnie niebezpieczna. Zwłaszcza latem, kiedy to w ciągu kilku chwil pogoda potrafi zmienić się o 180 stopni, zamieniając słoneczną pogodę w wyładowania atmosferyczne i ulewy, które przy otwartym wierzchołku mogą stanowić poważne zagrożenie. W zimie, Babia przyciąga niesamowitymi widokami i morzem chmur, ale trzeba pamiętać, że temperatury na wierzchołku bywają bardzo niskie, a dodatkowo potęgowane są przez silny wiatr. Należy więc, absolutnie zachować ostrożność !!! W przypadku niepomyślnych prognoz, w ogóle najlepiej wykluczyć wycieczkę, gdyż mgła, brak odpowiedniego sprzętu, czy przecenienie swoich możliwości może skończyć się wizytą w szpitalu, a nawet, o czym już wielokrotnie się przekonaliśmy, śmiercią...
Jak dotrzemy na Diablak? Turysta ma kilka możliwości:
- czerwony - z Sokolicy 1:15, w dół 0:50, z Krowiarek 2:20, w dół 1:35
- czerwony - z Przełęczy Brona 1:00, w dół 0:45, ze Schroniska PTTK na Markowych Szczawinach 1:40, w dół 1:15
- żółty - ze Schroniska PTTK na Markowych Szczawinach Percią Akademików 1:50, w dół 1:30 (szlak zamknięty w okresie zimowym)
- zielony - z leśniczówki Stańcowa 2:35, w dół 1:45, z Jabłonki 6:20, w dół 5:20
- żółty - z Muzeum Milo Urbana (Hviezdoslava) 3:10, w dół 1:40, z Chaty Słona Woda (Chata Slana Voda) 4:00, w dół 2:35
Bardzo polecam podobny sposób podejścia na Babią Górę, a przede wszystkim zejście w kierunku Sokolicy, bo jest na tyle wygodne, że pozwala podziwiać dalekie widoki, a nie wymaga bezustannego wpatrywania się pod nogi :) Czego nie da się na przykład powiedzieć o Perci Akademików, którą schodzenie zupełnie odradzam...
Zbliżenie: od lewej Sokolica (1367 m.n.p.m), Kępa (1521 m.n.p.m), Gówniak (1617 m.n.p.m)...
I jeszcze rzut okiem na "wyspy" Beskidu Wyspowego...
A za nami? Te dwa garby to Mały Garb Niżni i Mały Garb Wyżni (odpowiednio 1660 i 1675 m.n.p.m)...
Wraz z naszym obniżaniem wysokości zanikają hale i pojawia się kosówka... Gdzieś wypatrujemy jeszcze dzwonki...
Polica (1369 m.n.p.m) z okolic Gówniaka...
Po około dwudziestu minutach docieramy na jedno z ważniejszych kulminacji w masywie Babiej Góry - Gówniaka (1617 m.n.p.m) zwanego również Wołowymi Skałkami. Obie nazwy wzięły się od pasącego się bydła, pierwsza dodatkowo od ich odchodów...
Lekkie wypłaszczenie w okolicach Gówniaka...
I niknące w letniej mgiełce, Tatry...
Za Gówniakiem wkraczamy w bardzo bujną kosodrzewinę, która sprawia, że musimy się często zatrzymywać i przepuszczać ludzi, których było bardzo dużo :/ Ale taki już urok pogodnej niedzieli :)
Garb Gówniaka (1617 m.n.p.m)...
Teraz czeka nas długie przedzieranie się przez kosówkę, które trwa aż do Sokolicy, urozmaicone jeszcze kulminacją Kępy...
Przysiółki Zawoi - Markowa, Czatoża i Składy, dalej grzbiet Wełczonia, za która leży Zawoja-Wełcza i Jałowiec...
Za pięć jedenasta docieramy na Kępę (1521 m.n.p.m) gdzie znajduje się kilka ławek dla turystów. Niestety, zajętych, dlatego podejmujemy decyzję o ucieczce z tego jakże gwarnego miejsca...
Ale zanim z Kępy uciekliśmy, jeszcze pamiątkowe foto musiało być, i stąd :)
Po opuszczeniu Kępy, ostatnią kulminacją w masywie Babiej, została widokowa Sokolica (1367 m.n.p.m), która jak widać na zdjęciu, już niedaleko nas... Odcinek dzielący nas od niej pokonujemy w 15 minut...
Jest 11:10, kiedy docieramy do rozstajów nad Sokolicą, gdzie odchodzi druga z babiogórskich perci - Perć Przyrodników. Będziemy nią schodzić, ale wcześniej, odwiedzimy platformę widokową na Sokolicy...
Do tego miejsca dotrzemy szlakiem czerwonym z Krowiarek w 1:05, w dół 0:45, z Diablaka w 0:50, w górę 1:15, ze Szkolnikowych Rozstajów zielonym szlakiem 0:45, w dół 0:35.
Dwie minuty drogi z rozstajów znajduje się platforma widokowa na wierzchołku Sokolicy (1367 m.n.p.m), z której to roztacza się imponujący widok na cały masyw Babiej Góry...
Zbliżenie na Diablak (1725 m.n.p.m)...
A ponad Przełęczą Klekociny (867 m.n.p.m) dojrzymy szczyty Beskidu Śląskiego...
I jeszcze widok z Sokolicy na północ, kierunku Zawoi i Jałowca...
Z Sokolicy wracamy do rozstajów i zaczynamy stromo schodzić w dół tajemniczą Percią Przyrodników...
Przez przypadek, w zaroślach, natrafiam na symbol Babiogórskiego Parku Narodowego - okrzyn jeleni, który choć z uwagi na ciemne otoczenie nie wyszedł tak dobrze jakbym chciał ;/ to i tak zawędruje do blogowej encyklopedii kwiatów :)
Odludne i dzikie tereny, przez które przebiega Perć Przyrodników...
Za kwadrans dwunasta docieramy do Szkolnikowych Rozstajów, gdzie ponownie trafiamy na Górny Płaj...
Aż na Krowiarki podążamy niezwykle uroczym Górnym Płajem, starą drogą myśliwską, zbudowaną jeszcze za czasów władzy Habsburgów w tym rejonie. Trakt wiedzie przez piękne lasy pogranicza dolnego i górnego regla, nadające mu bardzo przyjemny nastrój. Sama jego specyfika pozwala spokojnie na spacery nawet z młodymi dziećmi, gdyż wiedzie on przeważnie na tej samej wysokości...
Malowniczym traktem docieramy wkrótce nad widoczny w dole Mokry Stawek, nad który poprowadzono schodki...
Nad stawek schodzimy po schodkach, trzymając się poręczy, bo błotko które lubi się tam gromadzić zawyża prawdopodobieństwo eleganckiego poślizgu... Ale warto się zaryzykować, bo Mokry Stawek urzeka swoją tajemniczością :)
Mokry Stawek o powierzchni 450 metrów kwadratowych to największy ze stawków występujących w masywie Babiej Góry. Jest jeziorkiem osuwiskowym, choć początkowo sądzono, że jest pochodzenia polodowcowego. Co ciekawe, występują tu znaczne wahania objętości wody - podczas suszy stawek wysycha całkowicie, podczas roztopów natomiast, jego głębokość dochodzi do 5 metrów. Mokry Stawek jest położony przy niebieskim szlaku i jest jednym z najbardziej malowniczych miejsc w Babiogórskim Parku Narodowym. To prawdziwa ostoja ciszy i dzikiego piękna...
Można byłoby dodać jeszcze że to bardzo romantyczne miejsce, gdyby hmm... nie było tu tak dużo komarów :D
Po kwadransie posiadówy w tym miejscu wracamy na ścieżkę i teraz bez większych przerw, szybkim krokiem podążamy na Przełęcz Krowiarki, na którą docieramy po dwudziestu minutach drogi z Mokrego Stawku - o 12:25, gdzie trafiamy na szczęście w lukę między tłumem, bo pora taka że ani nikt już na Babią nie wychodzi, ani jeszcze nikt nie schodzi :) No, może poza nami, którzy mają jeszcze trochę drogi przed sobą :D
Na Krowiarkach kończymy trzecią część naszej dwudniowej wędrówki :) W czwartej, ostatniej czeka nas zdobywanie Cyla Hali Śmietanowej i Mosornego Gronia, aż w końcu zejście do Zawoi...
DO ZOBACZENIA :)
Zbliżenie na szczyt Jałowca z "plamką" Hali Trzebuńskiej...
Z Kotlinki Suchego Potoku zaczynamy się stromo wspinać pośród bujnej roślinności.. Można rzec że właściwa Perć Akademików zaczyna się właśnie tam...
Wkrótce docieramy do pierwszej trudności terenowej na Perci Akademików, choć trzeba przyznać że wszystkie ubezpieczone miejsca na tym szlaku, nie stanowią żadnego problemu, no może tylko poza Czarnym Dziobem, lecz urozmaicają wędrówkę, przy okazji nadając jej wysokogórskiego charakteru...
Na Perci Akademików ;)
Zanim chwytamy za łańcuch, rozglądamy się jeszcze wkoło...
Zbliżenie na Cyla Hali Śmietanowej i Policę...
Mosorny Groń - tam będziemy za parę godzin...
A to już zupełnie inny kierunek świata i Lachów Groń oraz Magurka :)
Ruszamy dalej.. Przed nami wspomniany, pierwszy ciąg łańcuchów na tej beskidzkiej perci.. Spokojnie jednak da się go pokonać i bez trzymania się ich...
Rdesty rosnące na skraju perci...
Kościółki z zabezpieczonej łańcuchem, półki skalnej...
Omiegi górskie (Doronicum austriacum)
Wspaniały widok na Zawoję, Jałowiec i widoczny na horyzoncie Leskowiec w Beskidzie Małym...
Kawałek dalej zaczyna się bardziej stromy odcinek, który ponownie pokonujemy z pomocą łańcuchów...
Żlebik z gromadzącą się wodą jest drugim, ubezpieczonym miejscem na trasie Perci Akademików, podążając od strony schroniska na Markowych Szczawinach...
Cały ten odcinek z góry...
Dosłownie kawałek za owym, ubezpieczonym żlebem, znajduje się kolejne miejsce z łańcuchami - szlak prowadzi krótką ale dosyć wąską półką skalną. Choć również pokonuje się je bez żadnych trudności...
Za ubezpieczoną półeczką, szlak zakręca ostro i naszym oczom ukazuje się Piarżysty Żleb, kolejny, stromy żleb, z zawieszonym łańcuchem... Ułatwia on bardzo zadanie, gdy jest w żlebie ślisko, bo kamienie są w niektórych miejscach wyślizgane i łatwo o upadek...
Pomalutku, za naszymi plecami, wyłania się Mała Babia Góra, możemy więc stwierdzić, że jesteśmy na około 1500 m.n.p.m...Ścieżka robi zakos na lewo i podprowadza pod największą atrakcję Perci Akademików - Czarny Dziób, czyli kilkunastometrową, efektowną ściankę skalną, którą pokonujemy za pomocą klamer.. Jednak od razu muszę powiedzieć, ścianka jest tak ukształtowana że pokonamy ją, nawet bez pomocy sztucznych ułatwień ;)
Ja wchodzę po klamrach jako pierwszy i gdy czekam na towarzyszy, podziwiam niedalekie Kościółki (1620 m.n.p.m)...
Po mnie rusza do góry Ala, a tymczasem fotka z góry na dół :)
Gdy już wszyscy pokonali Czarny Dziób, zatrzymujemy się na moment, korzystając z nikłego ruchu na szlaku.. Jest pięknie...
Stąd, czeka nas już mozolna wędrówka takimi oto schodkami, dla ułatwienia poprowadzona niewielkimi zakosami...
Wychodzimy też z piętra kosówki i wkraczamy w piętro alpejskie...
Od wysokości około 1580 m.n.p.m, szlak żółty zaczyna przecinać kamienne gołoborza, zwane Wielkim Piargiem...
Od tego miejsca do Diablaka dzieli nas już stosunkowo niedaleka droga.. Za chwilę powinniśmy ujrzeć jego kopułę szczytową...
A ponad Lodową Przełęczą (1616 m.n.p.m) wyłania się naszym oczom już kochane Pilsko (1557 m.n.p.m)...
I znów pojawiają się zachwycające rdesty wężowniki.. Całe dziesiątki :)
A my nadal, mozolnie pniemy się do góry...
Masyw Polic: od lewej Mosorny Groń, Cyl Hali Śmietanowej, Polica i Czyrniec...
A tu klasyka gatunku, czyli Kościółki, Przeł. Brona, Mała Babia, a w oddali Pilsko i pasmo Romanki...W końcu pojawia się i charakterystyczna kopuła Diablaka, a to znaczy że nasza wspinaczka rychło dobiegnie końca ;)
Diablak zdobywamy o 9:30, po dwóch godzinach wędrówki z dwiema przerwami. Pierwszy widok jaki ujrzeliśmy, to ten, który jest chyba najwspanialszą nagrodą za mozolne podejście północnymi zboczami Królowej Beskidów: Tatry.
Majacząca dziś Mała Fatra...
Na południowym zachodzie majaczą odwiedzone przez nas miesiąc wcześniej tereny, czyli Wielki Chocz i nieśmiało pokazująca się Wielka Fatra...
Jezioro Orawskie i wał Niżnych Tatr na horyzoncie...
Masyw Babiej Góry (sk. Babia Hora, niem. Teufelspitze - 1725 m.n.p.m), z najwyższym jej wierzchołkiem, Diablakiem, to najwyżej po Tatrach, wznoszący się polski obszar górski, a także najwyższy punkt Beskidów Zachodnich, przy czym od razu należy podkreślić, że nie całych Beskidów :) Tym jest Howerla leżąca w Czarnohorze ;)Babia Góra od dawna znana jest ze swych walorów widokowych.. Znaczna wybitność i dominacja ponad innymi szczytami Beskidu Żywieckiego sprawia, że jest znakomitym punktem do obserwacji dalekich panoram. Dodatkowo fakt, że zamyka od północy Kotlinę Orawską pozwala podziwiać z niej późną jesienią i zimą przepiękne morza chmur, rozpościerające się między nią, a Tatrami. Panorama z Diablaka obejmuje kilkanaście pasm górskich: Tatry, Niżne Tatry, Wielką Fatrę, Góry Choczańskie, Małą Fatrę, Magurę Orawską, oczywiście cały Beskid Żywiecki, Beskid Śląski, Beskid Mały, Beskid Makowski, Beskid Wyspowy, Gorce, Pieniny, Beskid Sądecki.
Ciekawostką jest fakt, że babiogórska panorama ma grono wielkich zwolenników jak i grono osób, które mówiąc krótko, nie przepadają za nią. Z opinii, które słyszałem, także podczas tego pobytu, wynika że, nadzwyczajne wyniesienie masywu Babiej ponad inne beskidzkie masywy, powoduje że wszystko staje się małe i płaskie. Niektórzy wolą panoramę z pobliskiego Pilska, która choć jest bardziej ograniczona od wschodu, jest bardziej różnorodna - z jednej strony górki niższe, z drugiej, wyższa, Babia Góra. Cóż, coś w tym jest, ale babiogórskiej nie można odmówić wyjątkowego charakteru, tworzonego przez miliony widocznych z niej "maluśkich" pagórków, oraz sprawiających niedostępne wrażenie, potężnych Tatr na południu. Ta specyficzna mieszanka wg mnie bezdyskusyjnie zachwyca.
Babia Góra jest stosunkowo łatwo dostępna. Przy podejściu z Krowiarek trudnością jest w zasadzie tylko spora suma podejść - ok. 800 m. Ale w zasadzie nawet starsze osoby czy dzieci powinny sobie z nim poradzić. Dlatego często Babia Góra bywa lekceważona, a jako "Matka Niepogody" potrafi być śmiertelnie niebezpieczna. Zwłaszcza latem, kiedy to w ciągu kilku chwil pogoda potrafi zmienić się o 180 stopni, zamieniając słoneczną pogodę w wyładowania atmosferyczne i ulewy, które przy otwartym wierzchołku mogą stanowić poważne zagrożenie. W zimie, Babia przyciąga niesamowitymi widokami i morzem chmur, ale trzeba pamiętać, że temperatury na wierzchołku bywają bardzo niskie, a dodatkowo potęgowane są przez silny wiatr. Należy więc, absolutnie zachować ostrożność !!! W przypadku niepomyślnych prognoz, w ogóle najlepiej wykluczyć wycieczkę, gdyż mgła, brak odpowiedniego sprzętu, czy przecenienie swoich możliwości może skończyć się wizytą w szpitalu, a nawet, o czym już wielokrotnie się przekonaliśmy, śmiercią...
Chyba najczęściej przedstawiany widok babiogórski, czyli panorama na zachód...
Mała Babia z Babiej :) A w oddali Beskid Śląski ze Skrzycznem i Beskid Mały z Czuplem...
Pasmo Romanki (1366 m.n.p.m)...
I jeszcze, kończąc już robienie zdjęć z Diablaka, panorama na północ...
I na wschód...Jak dotrzemy na Diablak? Turysta ma kilka możliwości:
- czerwony - z Przełęczy Brona 1:00, w dół 0:45, ze Schroniska PTTK na Markowych Szczawinach 1:40, w dół 1:15
- zielony - z leśniczówki Stańcowa 2:35, w dół 1:45, z Jabłonki 6:20, w dół 5:20
- żółty - z Muzeum Milo Urbana (Hviezdoslava) 3:10, w dół 1:40, z Chaty Słona Woda (Chata Slana Voda) 4:00, w dół 2:35
Na Diablaku robimy długą przerwę, zjadając drugie śniadanie i wpatrując się w tatrzańskie grzbiety.. Już niedługo na blogu pojawią się wakacyjne relacje właśnie z nich.. Ale wracając do teraźniejszości, czyli tego czerwcowego dnia :P byliśmy bardzo zadowoleni, bowiem pogoda była rzeczywiście wspaniała: ciepło, lekki wietrzyk i dobra jak na późnowiosenny czas, przejrzystość powietrza... Usatysfakcjonowani, spędzamy tu całą godzinę...
Pomnik ku pamięci Ojca Świętego na Diablaku...
Babia i Tatry, a pomiędzy nimi - Orawa, jedna z najbardziej malowniczych krain Polski..
O 10:30 zbieramy się.. W tym czasie na Diablak nadciągnęły hordy ludzi, zrobiło się głośno i dalszy odpoczynek nie miał już sensu. Z głównego wierzchołka Babiej Góry schodzimy czerwonym szlakiem w kierunku Sokolicy...Bardzo polecam podobny sposób podejścia na Babią Górę, a przede wszystkim zejście w kierunku Sokolicy, bo jest na tyle wygodne, że pozwala podziwiać dalekie widoki, a nie wymaga bezustannego wpatrywania się pod nogi :) Czego nie da się na przykład powiedzieć o Perci Akademików, którą schodzenie zupełnie odradzam...
Zbliżenie: od lewej Sokolica (1367 m.n.p.m), Kępa (1521 m.n.p.m), Gówniak (1617 m.n.p.m)...
I jeszcze rzut okiem na "wyspy" Beskidu Wyspowego...
A za nami? Te dwa garby to Mały Garb Niżni i Mały Garb Wyżni (odpowiednio 1660 i 1675 m.n.p.m)...
Wraz z naszym obniżaniem wysokości zanikają hale i pojawia się kosówka... Gdzieś wypatrujemy jeszcze dzwonki...
Polica (1369 m.n.p.m) z okolic Gówniaka...
Po około dwudziestu minutach docieramy na jedno z ważniejszych kulminacji w masywie Babiej Góry - Gówniaka (1617 m.n.p.m) zwanego również Wołowymi Skałkami. Obie nazwy wzięły się od pasącego się bydła, pierwsza dodatkowo od ich odchodów...
Lekkie wypłaszczenie w okolicach Gówniaka...
I niknące w letniej mgiełce, Tatry...
Za Gówniakiem wkraczamy w bardzo bujną kosodrzewinę, która sprawia, że musimy się często zatrzymywać i przepuszczać ludzi, których było bardzo dużo :/ Ale taki już urok pogodnej niedzieli :)
Garb Gówniaka (1617 m.n.p.m)...
Teraz czeka nas długie przedzieranie się przez kosówkę, które trwa aż do Sokolicy, urozmaicone jeszcze kulminacją Kępy...
Przysiółki Zawoi - Markowa, Czatoża i Składy, dalej grzbiet Wełczonia, za która leży Zawoja-Wełcza i Jałowiec...
Za pięć jedenasta docieramy na Kępę (1521 m.n.p.m) gdzie znajduje się kilka ławek dla turystów. Niestety, zajętych, dlatego podejmujemy decyzję o ucieczce z tego jakże gwarnego miejsca...
Ale zanim z Kępy uciekliśmy, jeszcze pamiątkowe foto musiało być, i stąd :)
Po opuszczeniu Kępy, ostatnią kulminacją w masywie Babiej, została widokowa Sokolica (1367 m.n.p.m), która jak widać na zdjęciu, już niedaleko nas... Odcinek dzielący nas od niej pokonujemy w 15 minut...
Jest 11:10, kiedy docieramy do rozstajów nad Sokolicą, gdzie odchodzi druga z babiogórskich perci - Perć Przyrodników. Będziemy nią schodzić, ale wcześniej, odwiedzimy platformę widokową na Sokolicy...
Do tego miejsca dotrzemy szlakiem czerwonym z Krowiarek w 1:05, w dół 0:45, z Diablaka w 0:50, w górę 1:15, ze Szkolnikowych Rozstajów zielonym szlakiem 0:45, w dół 0:35.
Dwie minuty drogi z rozstajów znajduje się platforma widokowa na wierzchołku Sokolicy (1367 m.n.p.m), z której to roztacza się imponujący widok na cały masyw Babiej Góry...
Zbliżenie na Diablak (1725 m.n.p.m)...
A ponad Przełęczą Klekociny (867 m.n.p.m) dojrzymy szczyty Beskidu Śląskiego...
I jeszcze widok z Sokolicy na północ, kierunku Zawoi i Jałowca...
Z Sokolicy wracamy do rozstajów i zaczynamy stromo schodzić w dół tajemniczą Percią Przyrodników...
Przez przypadek, w zaroślach, natrafiam na symbol Babiogórskiego Parku Narodowego - okrzyn jeleni, który choć z uwagi na ciemne otoczenie nie wyszedł tak dobrze jakbym chciał ;/ to i tak zawędruje do blogowej encyklopedii kwiatów :)
Odludne i dzikie tereny, przez które przebiega Perć Przyrodników...
Za kwadrans dwunasta docieramy do Szkolnikowych Rozstajów, gdzie ponownie trafiamy na Górny Płaj...
Malowniczym traktem docieramy wkrótce nad widoczny w dole Mokry Stawek, nad który poprowadzono schodki...
Nad stawek schodzimy po schodkach, trzymając się poręczy, bo błotko które lubi się tam gromadzić zawyża prawdopodobieństwo eleganckiego poślizgu... Ale warto się zaryzykować, bo Mokry Stawek urzeka swoją tajemniczością :)
Mokry Stawek o powierzchni 450 metrów kwadratowych to największy ze stawków występujących w masywie Babiej Góry. Jest jeziorkiem osuwiskowym, choć początkowo sądzono, że jest pochodzenia polodowcowego. Co ciekawe, występują tu znaczne wahania objętości wody - podczas suszy stawek wysycha całkowicie, podczas roztopów natomiast, jego głębokość dochodzi do 5 metrów. Mokry Stawek jest położony przy niebieskim szlaku i jest jednym z najbardziej malowniczych miejsc w Babiogórskim Parku Narodowym. To prawdziwa ostoja ciszy i dzikiego piękna...
Można byłoby dodać jeszcze że to bardzo romantyczne miejsce, gdyby hmm... nie było tu tak dużo komarów :D
Po kwadransie posiadówy w tym miejscu wracamy na ścieżkę i teraz bez większych przerw, szybkim krokiem podążamy na Przełęcz Krowiarki, na którą docieramy po dwudziestu minutach drogi z Mokrego Stawku - o 12:25, gdzie trafiamy na szczęście w lukę między tłumem, bo pora taka że ani nikt już na Babią nie wychodzi, ani jeszcze nikt nie schodzi :) No, może poza nami, którzy mają jeszcze trochę drogi przed sobą :D
Na Krowiarkach kończymy trzecią część naszej dwudniowej wędrówki :) W czwartej, ostatniej czeka nas zdobywanie Cyla Hali Śmietanowej i Mosornego Gronia, aż w końcu zejście do Zawoi...
DO ZOBACZENIA :)
Kolejna bardzo ciekawie napisana relacja. I dużo użytecznych informacji :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiej wyprawy. Sam planuję podobny wypad w góry. najbardziej spodobała mi się Z podanych szczytów najbardziej zauroczyła mnie Babia Góra. To na prawdę przepiękne miejsce.. Myślę, że właśnie taki kierunek wybiorę.
OdpowiedzUsuń