Z Niżnymi Tatrami miałem niewyrównane rachunki. Po niezapomnianej acz totalnie niesatysfakcjonującej widokowo przygodzie jaką z Robertem przeżyliśmy w zimie na Dziumbierze w 2015 roku, mój apetyt rozbudził wyborny weekend jaki trafił nam się dwa lata później, w trakcie pierwszej wspólnej wyprawy w gronie Robert, Kamil i ja, kiedy to doświadczyliśmy niezapomnianych widoków i wyjątkowego zachodu słońca na Chabencu, z którego kadry po dziś dzień zdobią wnętrza mojego mieszkania. Zachodnią część Niżnych Tatr miałem "z głowy", ale obiecałem sobie, że w analogicznych warunkach wrócę na Dziumbier. I wreszcie w listopadzie 2021 roku miał się trafić taki weekend...
***
Dzień rozpocząłem od tradycyjnej, w przypadku wyjazdów na Słowację, podróży pociągiem do Żyliny, gdzie przesiadłem się na skład jadący do Liptowskiego Mikulasza. Stolica Liptowa tamtego dnia wydawała się bardzo senna; na dworcu autobusowym, na który pomaszerowałem prosto z peronów dworca kolejowego wolnym krokiem przechadzało się dosłownie kilka osób.
W kolejce do autokaru ostatecznie oprócz mnie ustawiła się jeszcze pewna rodzinka, zdająca się podróżować w celach turystycznych, jednak jak się z czasem okazało, wysiadła przy słynnej Jaskinii Demianowskiej. Na przystanku końcowym na przełęczy Biela put' wysiadałem jako jedyny, trochę niedowierzając, że znajduję się w centralnym punkcie tętniącego w sezonie zimowym życiem ośrodka narciarskiego Chopok-Jasna.
Autobusy między Liptowskim Mikułaszem a Jasną kursują regularnie, nawet poza sezonem, mniej więcej co godzinę, od wczesnego ranka do wieczora. Autobus sprawdzicie na stronie przewoźnika Arriva (link do rozkładu) bądź w wyszukiwarce połączeń autobusowych cp.sk
🚩Jasna (1120 m n.p.m.) - 10:45
Urokliwy Wrbicki Staw (Vrbické pleso) z panoramą Boru w tle
Wypakowałem się z autobusu i bez zbędnej zwłoki ruszyłem na szlak. Rozglądać za szlakiem wszakże nie musiałem się wcale, gdyż miałem do wyboru wyłącznie szlak żółty, zatem po uzbrojeniu się w aparat, ruszyłem przed siebie. Początkowo szedłem z lekko przymrużonymi oczyma, starając się nie dostrzegać tych wszystkich technikaliów związanych z funkcjonowaniem ośrodka narciarskiego, chociaż, co zawsze mnie chwyta za serce w tym miejscu - tj. parku narodowym - najgorsza w tym wszystkim i tak jest golizna podchodząca wysoko pod okoliczne granie.
Okolice Jasnej prezentują się miejscami przygnębiająco...
Maszerowałem doliną Zadniej Wody (Zadna voda), która z wolna nabierała górskiego, kameralnego krajobrazu. Trochę czasu upłynęło nim pożegnałem te wszystkie żyjące w sezonie zimowym apartamentowce a potem zbiorniki na wodę, w końcu jednak zaczął się ten wyczekiwany przeze mnie lasek. Najpierw młodniak, potem wreszcie niżnotatrzański regiel górny z prawdziwego zdarzenia...
W poszukiwaniu "prawdziwego" lasu w dolinie Zadniej Wody
Zanurzając się w późnojesienny las poczułem wyraźny chłód. Wreszcie można było jednak mówić o odpowiedniej atmosferze, oprócz dorodnych świerków, pod którymi się przechadzałem, u boku miałem szumiące wody potoku, a pod nogami elegancko ułożony "chodnik". Szło się bardzo miło i bezproblemowo.
Jest i on, gęsty bór i szemrzący potok...
Nieopodal granicy regla górnego i kosodrzewiny znajduje się rozdroże Trzy wody (Tri vody), gdzie odbić można na szlak koloru czerwonego wspinający się na Łukową. Zatrzymałem się tam na chwilę aby napić się rozgrzewającej herbaty, bo mimo podejścia na karku, zacienienie i wszechobecna wilgoć dawały do wiwatu. A wyżej było jeszcze weselej, bo szlakowa ścieżka miejscami bywała mocno oblodzona.
🚩 Trzy Wody (Tri vody; 1390 m n.p.m.) - 11:45
Pogranicze regla górnego i kosodrzewiny
Wszystko to były jednak drobnostki, bowiem nie da się ukryć, że żółty szlak na znacznej swej długości był po prostu bardzo łagodny jak na góry, które przemierzał i swój charakter (jakby nie patrzeć łączył dolinę z granią). Piętro kosówki minęło mi bardzo sprawnie i ani się nie obejrzałem, jak znalazłem się mniej więcej na wysokości 1600 m n.p.m. z panoramą Krakowej Hali (Krakova Hol'a; 1751 m n.p.m.) i Pustego (Pusté; 1500 m n.p.m.) za plecami...
Jasna i zabudowania ośrodka narciarskiego pozostały już wyraźnie za moimi plecami
Polana z budynkiem z czerwonym dachem to tzw. Przehyba. Za nią Krakowa Hala i Tatry
Tu już żadnych zabudowań nie widać i fajnie:) Dostrzec można za to "strażnicę" wylotu Demianowskiej Doliny, czyli Demianowską Górę a nieco bardziej z prawej, niezwykle widokową Południcę (Poludnica; 1547 m n.p.m.). W tle łańcuszek Tatr Zachodnich od Siwego Wierchu na zachodzie po Starorobociański na wschodzie
W pewnym momencie ścieżka dociera pod halną - i bardziej urwistą - część zboczy i tu nie ma już wyjścia, pozostałe niespełna 300 metrów w pionie trzeba już pokonać serpentynami. Zupełnie jednak tamtego dnia ten odcinek nie dłużył mi się, a dzięki wspaniałej pogodzie mogłem na każdym kroku spoglądać w dal...
Moja szlakowa ścieżka a nad nią ściany Dereszy...
Z perspektywy serpentyn szlakowej ścieżki mogłem prześledzić swoją wcześniejszą drogę, jak również spojrzeć na dalszy jej etap - przede mną wznosiły się bowiem północne zbocza Dereszy, jak i samego Chopoka, któremu rozpoznawalność przynosiła z daleka widoczna górna stacja kolejki gondolowej.
Coraz bliżej grani
Ani się nie obejrzałem i znalazłem się na przełęczy, gdzie powitał mnie fantastyczny widok na masyw Skałki, Kotliska i Chabenec, który w oka mgnieniu przywołał wspomnienia sprzed dwóch lat, po które de facto wracałem w Niżne Tatry. Tak, ta część Niżnych Tatr jest absolutnie fenomenalna, stosunkowo dzika i gwarantująca piękne, momentami całkiem wysokogórskie, krajobrazy.
🚩 Przełęcz Polany (sedlo Polany - 1840 m n.p.m.) - 12:45
Jest grań, są i kozackie widoki 😊
Jeśli czytaliście relację z wejścia na Chabenec (jeśli nie, to absolutnie Was do tego zachęcam), to zapewne pamiętacie, że tamtego razu na główny grzbiet z Demianowskiej Doliny wdrapywaliśmy się przez Bor i wizyta na zwornikowej Polanie odbywała się w warunkach totalnej mgły. Z tego powodu, postanowiłem odwiedzić ją raz jeszcze aby w istocie móc powiedzieć, że "byłem, zobaczyłem", co oznaczało krótkie, może 15-minutowe wydłużenie całej wycieczki.
🚩Polana (1890 m n.p.m.) - 13:00
Widoki w drodze z przełęczy na szczyt Polany
Dalszy przebieg grani w stronę Kotlisk (1937 m n.p.m.)
I Was, jeśli powtórzycie manewr z żółtym szlakiem przez Trzy wody, zachęcam do podejścia na wierzchołek Polany, która przez sam fakt zwornika, gwarantuje ciekawsze panoramy niż przeciętny szczycik w grani. Mamy stąd ku północy tak widok na Dolinę Demianowską, tak i dziką, mocno kontrastującą z nią dolinę Dechtarki, które rozdziela grań Boru ze szczytem Zakliuki (Zákľuky - 1914 m n.p.m.), mamy wreszcie także dobry widok na wspomniane Kotliska i Chabenec - zwłaszcza ten ostatni ze szczytów położonych bardziej na wschód nie jest już tak dobrze widoczny...
Grań Boru to jeden z rzadkich niżnotatrzańskich przypadków kiedy szczyt położony w bocznej grani jest wyższy od zwornika. W tym wypadku to widoczne na zdjęciu Zakluki (Zákľuky - 1914 m n.p.m.) przewyższają o 24 metry zwornikową Polanę. Innymi najbardziej znanymi przykładami jest para Kotliska-Skałka oraz Zadnia Hala-Wielki Bok
Mała Fatra i Wielki Chocz - z Polany widać je doskonale!
Fragment grani z Polany na Kotliska, który przemierzaliśmy wraz z całą zachodnią częścią dziumbierskich Tatr w 2017 roku
Powodem dla którego warto wejść na Polanę jest także widok na północne zerwy Chopoka i Dereszy, przywodzące urywkowo nawet na myśl krajobrazy z Tatr Zachodnich. Żaden inny szczyt Niżnych Tatr leżący w głównej grani nie daje tak dobrej możliwości ich podziwiania, a to za sprawą faktu, że Polana to jej najbardziej na północ wysunięty punkt.
Cechą charakterystyczną najwyższej części Niżnych Tatr jest kontrast między poszarpanymi zboczami opadającymi na północną stronę a łagodnymi, trawiastymi zboczami opadającymi na stronę południową. Specyfikę północnych zboczy najlepiej podziwiać z Krakowej Hali, Boru czy innego ze szczytów leżących w bocznych graniach, ale można także z Polany, dzięki jej unikalnemu wysunięciu
Obfotografowałem co miałem obfotografować i dałem przysłowiowego "dyla", bo na Polanie wiało co nie miara. Wróciłem na przełęcz i pożegnawszy się definitywnie ze szlakiem żółtym, drogą Bohaterów Słowackiego Powstania Narodowego ruszyłem na wschód, podążając zachodnią granią Dereszy, noszącą nazwę Liptowskiej Hali (Liptovska Hola).
Pożegnanie z widokową Polaną
Czas ruszać w stronę Dereszy
Z pięknymi, pozbawionymi (póki co) śladów ludzkiej ingerencji, krajobrazami
Wyprzedzająco powiem, że właśnie Liptowska Hala, to bez wątpienia jeden z najbardziej widokowych odcinków w Dziumbierskich Tatrach, a co za tym idzie, również jeden z najpiękniejszych odcinków w całych Niżnych Tatrach. Jest tu wszystko za co można uwielbiać Niżne Tatry - łagodna grań z wieloma mało wybitnymi kulminacjami pośrednimi, co docenią także osoby o słabszej kondycji, a nadto, dodatkowego krajobrazowego uroku dodaje wysokogórskie sąsiedztwo Dereszy po jednej stronie i Skałki po drugiej.
Krajobraz Liptowskiej Hali, czyli zachodniego, długiego ramienia Dereszy
Po obu swoich stronach mam wspaniały krajobraz
Tym odcinkiem szlaku, nawet w warunkach wietrznych, szło się komfortowo, bo ścieżka unikała otwartej grani, przebywając po jej południowej, łagodniejszej stronie. Postanowiłem wykorzystać ten fakt i zrobić sobie w tym miejscu przerwę obiadową. Choć obiadowa była ona tylko z pory 😉 Tego dnia miałem ze sobą wyłącznie suchy prowiant.
Liptowska Hala to trochę jak zachodnia grań Królewskiej Hali. Wysokości nabieramy z wolna, kulminacji pośrednich jest sporo, a widoki potrafią zwalić z nóg
Pomimo że między przełęczą Polany a Dereszami występuje pewna różnica wysokości, to z uwagi na długość tego odcinka podejście należy też do tych z gatunku łatwiejszych. Jeśli mówić o jakiejś stromiźnie, to ta pojawia się zasadniczo jedynie okresowo 😁 Warto zaznaczyć, że przy przejściu przez kopułę szczytową Dereszy pojawiają się także takie ekscesy jak ułożony z płyt chodnik zamiast tradycyjnej ścieżki 😉
Właściwy wierzchołek Dereszy już na wyciągnięcie ręki. Na niego jednak nie wejdziemy - szlak zgrabnie go omija
Moją uwagę zwróciła jednak przede wszystkim zmiana temperatury jaka dokonała się po wkroczeniu w bezpośrednie sąsiedztwo szczytu. Niby liczby nie grają roli, a jednak Deresze jako jeden z kilku niżnotatrzańskich szczytów przekraczających granicę 2000 m n.p.m., powitały mnie nie tyle znajomymi już podmuchami wiatru, co przede wszystkim wyraźnym spadkiem temperatury, oblodzeniami i resztkami śniegu czającymi się nawet w szczelinach między płytami kamiennego chodnika.
🚩Deresze (2004 m n.p.m.) - 14:40
Mimo podmuchów starałem się znaleźć miejsce by na chwilę przycupnąć, chcąc podelektować się odrobinę widokami. Wszystko dlatego, że Deresze oferują wspaniały widok na zachód, który absolutnie miażdży widok w tę samą stronę z pobliskiego Chopoka - tam krajobraz traci za sprawą stacji kolejki linowej.
Na co zatem zwrócić szczególną uwagę? Jeśli pogoda dopisuje to ponad odwiedzaną kilkadziesiąt minut wcześniej Polaną oraz bocznym grzbietem z Zaklukami i Borem dojrzeć można masyw Salatyna a także Wielką i Małą Fatrę. Zwłaszcza podziwianie tej ostatniej z Chopoka jest utrudnione, co też później zobaczycie.
Panorama spod wierzchołka Dereszy na zachód prezentuje się imponująco.
Będąc nasyconym widokiem Skałki, Chabeńca czy wypatrywaniem bardziej odległych szczytów obu Fatr, warto dla odmiany spojrzeć na południe, w stronę tajemniczych bocznych grzbietów, między innymi Palenicy i Baby (1617 m n.p.m.), a także przykrytej tego dnia chmurami doliny Hronu i widocznej za nią Rudawami, w tym jednym z najwyższym ich fragmentów (obok Gór Stolickich), tj. masywem Polany, który parę lat wcześniej eksplorowałem na wiosnę w doborowym towarzystwie. Z chmur wystawał także inny, nieco niższy fragment Rudaw Słowackich, Rudawy Weporskie, z kulminacją Klenowskiego Wepora (Klenovský Vepor; 1338 m n.p.m.)...
Dzięki temu, że grań główna NT na wysokości Dereszy jest wysunięta bardziej na południe, warto także nacieszyć oczy tą wystawą
Atrakcyjna panorama wynika także z tego, że Deresze pełnią funkcję ważnego zwornika, w którym oddziela się długa na 5 kilometrów grań Palenicy
Dzika Dolina Wajskowska (Vajskovská dolina) z zachodnimi zboczami Palenicy, a w tle masyw Polany z widocznym na ostatnim planie szczytem Polana (Pol'ana; 1457 m n.p.m.), stanowiącym drugi najwyższy szczyt Rudaw Słowackich
Last but not least, Klenowski Wepor (1338 m n.p.m.) we własnej osobie, najwyższy szczyt tzw. Rudaw Weporskich
Dla łowców panoramek i anegdotek z nimi związanych mam jeszcze jedną ciekawostkę wyróżniającą Deresze od wyższego sąsiada - jest nią Królowa Niżnych Tatr, czyli Królewska Hala, którą stąd dojrzycie, ale z Chopoka już nie.
Widok spod Dereszy na wschód
Po przejściu przez Deresze, a w zasadzie przetrawersowaniu głównego wierzchołka, oczom ukazuje się już Chopok wraz ze stacją kolejki linowej i schroniskiem
Bez żadnego przyspieszania na metę dzisiejszej trasy, a więc do Kamiennej Chaty pod Chopokiem, dotarłem z wyraźną rezerwą w stosunku do zachodu słońca. Przewidywałem, że nie będzie większych tłumów, ale rzeczywistość mnie zaskoczyła - schronisko było puste. W momencie gdy przychodziłem dwie osoby - tata z synem - ruszali w drogę powrotną do Jasnej, natomiast poza nimi w schronisku były trzy osoby. Szok.
🚩Chopok (2024 m n.p.m.) - 15:10
Schronisko na dzisiejszą noc, czyli Kamienna Chata wraz z Chopokiem w tle. Kształt upstrzonego kamiennymi blokami wyższego, wschodniego wierzchołka dobrze oddaje prawdopodobny źródłosłów nazwy szczytu. W końcu Chopok to tak naprawdę "Kopiec"
Panorama z Chopoka na wschód. Ponownie dostrzec można asymetrię występującą między stromymi i skalistymi północnymi zboczami a łagodniejszymi zboczami południowymi
Dzień był piękny, a zachód stanowił jego doskonałe ukoronowanie - mimo, że niebo było bezchmurne i całe widowisko nie było tak dynamiczne jak podczas wizyty na Chabeńcu, to jednak późnojesienne kolory mieszające się z chłodem zalegającego tu i ówdzie śniegu, tworzyły absolutnie wystarczającą atmosferę do tego by się zachwycić. Warunki zatem sprzyjały, a nadto trzeba dodać, że po prostu panorama w kierunku wschodnim, za sprawą nieodległego niżnotatrzańskiego olbrzyma w postaci Dziumbiera, sama w sobie jest imponująca.
Dwuwierzchołkowy szczyt Końskich, dalej Krupowa Hala, Dziumbier i Szczawnica. Tam wybierzemy się kolejnego dnia. Wodząc dalej po linii grani Szczawnicy dostrzec można oświetloną Równą Halę, a z nieco odleglejszych szczytów w zasięgu wzroku, Wielki Bok. Ten znajduje się niemal idealnie ponad Równą Halą.
Leżące po drugiej stronie Wagu Tatry też pięknie się prezentowały (zwłaszcza Krywań), choć szczerze powiedziawszy od dłuższego czasu ich podziwianie z perspektywy Niżnych Tatr, jakkolwiek będących tradycyjnie najlepszym miejscem do ich obserwacji, znacznie się utrudniło za sprawą wycinek jakie miały miejsce po północnej stronie tych gór i których efekty po prostu za każdym razem widać, gdy spogląda się w stronę Tatr. Ogołocone jest nie tylko otoczenie Demianowskiej Doliny, ale również położone bardziej na wschód okolice Równej Hali (Rovna Hol'a) czy zachodnia część tzw. kralovoholskich Tatr (w tym także jeden z głównych masywów w tym rejonie Niżnych Tatr, tj. Wielki Bok). I jeśli miałbym powiedzieć skąd Tatry prezentują się w miarę naturalnie, to jest to masyw Królewskiej Hali, którego północne zbocza, póki co, są pokryte wspaniałą karpacką gęstwiną. Podobnie rzecz ma się w przypadku tych szczytów, które są położone są na zachód od Kotlisk, tj. Chabeńca, Dziurkowej czy Chochuli, choć oczywiście im bardziej przesuwamy się w stronę Wielkiej Fatry, tym Tatry z oczywistych względów prezentują się skromniej.
Wysokie Tatry wraz z cieniem Chopoka... Pięknie prezentuje się Krywań, ale także Wysoka i Gerlach
A skoro mowa o zachodzie, to jeszcze słówko o tym co wypatrzymy z samego Chopoka spoglądając właśnie w tę stronę świata... Jeśli przymkniemy jedno oko aby nie widzieć szkarady w postaci górnej stacji kolejki linowej, to drugie dojrzy cztery wyraźne kulminacje... Najbliżej nas wznoszą się zerwy Dereszy, a w tle - po lewej stronie - samotny masyw Skałki. Wodząc wzrokiem po głównym niżnotatrzańskim grzbiecie dojrzymy na prawo od Dereszy najniższą z czterech kulminacji - kulminację Kotlisk - oraz wyłaniający się zza ich pleców charakterystyczny (gdyż dosyć płaski) Chabeniec...
Jest jeszcze leżąca na południe od Niżnych Tatr dolina Hronu, ponad którą tego dnia wisiały mgły, i wznoszące się za nią Rudawy Słowackie. Świetnie prezentuje się Masyw Polany z ładnie wyeksponowaną Polaną, która zapewne stanowi najrzadziej podziwiany obiekt z Chopoka, choć prezentuje się stąd bardziej interesująco niż zwykle w Niżnych Tatrach.
Dolina Bystra wraz z otoczeniem, a w tle dolina Hronu i Rudawy Słowackie
Ponownie Masyw Polany lecz tym razem z Chopoka...
Na szczycie Chopoka zostałem aż z nieboskłonu zniknęły ostatnie kolory. Czas upływał wybornie, przez pewien czas towarzyszyły mi dwie panie, które tego dnia również nocowały w schronisku, jednak wystraszył je w pewnym momencie ziąb, który dosyć szybko nastawał, a tak byłem na szczycie absolutnie sam. Tak o to miałem przed sobą wspaniałe wręcz widoki i wyłącznie dźwięki natury...
No i chyba można wracać do schroniska😇
Zadowolony z warunków jakie zastałem, po upływie godziny od momentu gdy na szczycie się pojawiłem, podjąłem decyzję o powrocie. Było już ciemnawo, a co gorsza żołądek dopraszał się już strawy 😉
No piękny był to wieczór. Po tym jak ostatnio ze skwaszoną miną streszczałem Wam swoje doświadczenia ze Szwajcarki dziś buzia mi się cieszy na samo wspomnienie wizyty w Kamiennej Chacie. Jasne, nie ukrywajmy, Kamienna Chata to nie jest najtańsze schronisko jakie znam (obecnie 42 euro nocleg ze śniadaniem). Ale naprawdę, co się nie zawsze zdarza, doświadczenia jakie otrzymałem za taką cenę w zamian były satysfakcjonujące: bardzo smaczna kuchnia, uprzejma załoga, czysto, nowocześnie (lecz nie kiczowato) a przy tym po prostu... miło. Pewnie w letnie weekendy sytuacja może wyglądać inaczej, ale doceniam fakt, że jak na tak łatwo dostępne miejsce tak wiele rzeczy ze sobą grało. No i sama rezerwacja, to czysta przyjemność, nie trzeba nigdzie dzwonić, możecie sobie ze schematu wybrać łóżko takie jakie wam się podoba.
I tym optymistycznym akcentem chciałem zakończyć niniejszy post, w następnej części, zgodnie z zapowiedziami, wyruszymy na Dziumbier. Też się będzie działo, także mam nadzieję do usłyszenia!
Mapa trasy:
Jak zawsze przyjemny opis i rewelacyjne zdjęcia! 💚
OdpowiedzUsuń