Parafrazując tytuł piosenki zespołu "Kobranocka", zapraszam do krótkiego artykułu poświęconego wrażeniom z majowego pobytu na Islandii 😊
Czym zachwyciła mnie wyspa lodu i ognia?
Islandia imponuje różnorodnością krajobrazów
Choć Islandia jest równoleżnikowo rozciągającym się państwem wyspiarskim, w dodatku ponad trzykrotnie mniejszym od Norwegii, to poszczególne jej części różnią się od siebie swoim krajobrazem. Bardzo często bywa tak, że jadąc przez wyspę można odnieść wrażenie, że oto widzieliśmy już wszystko co moglibyśmy sobie wyobrazić. Mało tego, że nic nas nie zachwyci! Po czym przychodzi kolejny zakręt, a za nim coś, co wywoła w nas znów efekt wow! czasem jeszcze większy niż poprzednio.
Wiecie co na Islandii sprawiało mi wyjątkową frajdę? Nie oglądanie największych atrakcji, widzianych setki razy na fotografiach - lecz zaglądanie w miejsca, o których nie miałem zielonego pojęcia, a decyzja by je odwiedzić narodziła się tam - na miejscu.
Zauważcie, że jeśli wpiszemy frazę "Iceland" w google grafika, to wyskoczą nam głównie zdjęcia przedstawiające wodospady Seljalandsfoss, Skogafoss, czy nieśmiertelny motyw - Kirkjufell. Jednak w mojej opinii te najbardziej rozreklamowane miejsca wcale nie okazały się najbardziej interesujące.
Nie raz i nie dwa podczas naszego pobytu znajdowaliśmy jakieś rewelacyjne miejsce, o którym dziwiliśmy się, że nikt nie pisze; nikt głośno nie mówi. Tak było m.in. z okolicami Reykjahlid, gdzie natknęliśmy się na pewien zjawiskowy punkt widokowy.
Odniosłem takie wrażenie, że Islandia pozostaje wciąż mało odkryta, dlatego planując pobyt na miejscu, nie należy do swojego kajeciku wpisywać tylko sztandarowych miejsc, do znudzenia wręcz przez wszystkich opisywanych i pokazywanych - wodospadu Gulfoss, czarnej plaży w Vik, lodowej laguny czy wspomnianego Kirkjufell. Warto zabawić się w odkrywcę i dać się zaskoczyć - podróżując co rusz mija się tabliczki informujące o atrakcjach przyrodniczych, których próżno szukać w przewodnikach, czy na blogach.
Chyba nie muszę dodawać, że takie miejsca bardzo często nie odstają urokiem od tych popularniejszych - za to jest tam dużo mniej ludzi 😉
Niezależnie czy odkrywamy Islandię wędrując pieszo czy siedząc wewnątrz samochodu - każde z tych rozwiązań pozwala poczuć lokalny klimat
Wyobraźcie sobie taką sytuację - jedziecie samochodem, po drodze wijącej się przez góry, po bokach widzicie jak woda z ogromnym szumem spada często z kilkusetmetrowych wysokości, a na dnie doliny przechadzają się dzikie konie - to jeden ze sztandarowych obrazków przywiezionych z wyspy.
A teraz dorzućcie do tego jeszcze muzykę z "Wikingów" 😏
Nie jestem fanem tzw. turystyki samochodowej, jednak muszę przyznać, że podróże na czterech kółkach po Islandii, to rzecz zupełnie inna niż gdziekolwiek indziej. Takich "Route 66" jest bardzo dużo, w dodatku nawet na głównej islandzkiej szosie bardzo często ruch jest zerowy, co pozwala na częste przystawanie.
Klimat podróży samochodem przez Islandię ma więc w sobie "to coś".
Chcesz poczuć, że żyjesz - jedź na Islandię!
Żyjemy na co dzień w świecie, w którym nas wiele rzeczy ogranicza, w którym często nie potrafimy być sobą. W świecie, w którym każdy nas za coś ocenia. Szef, członkowie naszej rodziny, sąsiedzi, czy wreszcie randomowi współpasażerowie z którymi podróżujemy w autobusie, tramwaju czy pociągu. Często ulegamy manipulacjom, robimy coś wbrew sobie, mając jednak nadzieję, że takie czy inne działanie przyniesie nam w przyszłości korzyści.
Sporo osób trafia na Islandię nie tylko dla wyjątkowych na skalę światową, atrakcji przyrodniczych, ale także dla ucieczki od problemów i codziennego wielkomiejskiego gwaru - można rzec, dla przeżycia pewnego rodzaju katharsis. Rzeczywiście, coś w tym jest, bo przyjeżdżając na Islandię odkrywamy inny świat. Świat, w którym zamiast skupiać się na poznawaniu innych ludzi, możemy skupić się na poznaniu siebie. I na nauce cieszenia się z małych rzeczy.
Przykład? Kąpiel w krystalicznie czystych wodach islandzkich rzek*. Zimno? Pewnie, że będzie zimno, zwłaszcza na początku.
Ale po pierwsze.
Możesz się śmiało wydrzeć, i tak nikt Cię nie usłyszy.
Po drugie.
Może jesteśmy freakami, ale nic tak nie cieszy jak powracające czucie w poszczególnych fragmentach ciała.
Jeszcze inny przykład. Wypożycz samochód terenowy i jedź koniecznie na islandzkie bezdroża, poza okrążającą wyspę "jedynkę". Spodoba ci się jakaś boczna szutrowa droga? Sprawdź gdzie się kończy, choćbyś nawet musiał się nią wracać. Nie będzie mostu tylko bród? Przejedź z impetem przez rzekę, niech woda zatańczy wokół samochodu 😉
Improwizacja nie zawsze jest dobra, bo można się boleśnie skuć. Ale czasem warto pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa, a Islandia wydaje się być na to doskonałym miejscem.
*Oczywiście nie zalecam kąpać się w skrajnie trudnych warunkach pogodowych 😜
Bezludna, ale pełna życia
Wyobraźcie sobie, że niespełna 70 proc. mieszkańców wyspy mieszka w Rejkiawiku i w okolicach. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że 100 tys. km kwadratowych powierzchni, to całkiem dużo - więcej niż dla przykładu wynosi powierzchnia Czech, Węgier, Austrii czy Portugalii. Jeżeli zaś mniej więcej 2/3 całej populacji mieszka w stołecznej aglomeracji, to naturalnie ktoś mógłby pomyśleć, że Islandia to martwa wyspa.
Prawda jest jednak taka, że Islandia to żywy dowód na to, że przyroda doskonale sobie radzi, gdy wkoło nie ma ludzi - na niezamieszkałych terenach bardzo często pulsuje życie. Różnobarwne, skrzeczące ptaki, stada dzikich koni i pasące się owce; tu woda tryska na wysokość kilkudziesięciu metrów, gdzie indziej zauważymy, że z ziemi wydobywa się para.
Z Islandią jest trochę jak z domem strachu. Wchodzimy i nie wiadomo co nas spotka; co i kiedy wyskoczy. Różnica jest tylko taka, że raczej nie będzie to nic strasznego. Raczej 😉
Nieważne jaka pora roku - na Islandię warto przyjechać zawsze!
Nie da się ukryć, że Islandia przyciąga o każdej porze roku - oferuje ona bowiem dużo atrakcji sezonowych. W zimie magnesem są częste zorze polarne, czy możliwość zwiedzania jaskiń lodowcowych, z kolei tylko w miesiącach letnich dotrzeć można do atrakcji położonych w głębi kraju, m.in. Doliny Thora (isl. Thorsmork), czy do Landmannalaugar. Podobnie jest także np. z kraterem Askja.
Ponadto sama Islandia ma to do siebie, że niezależnie od tego czy kraj pokrywa warstwa śniegu, bądź też czy na żyznej wulkanicznej ziemi kwitną różnego rodzaju kwiaty, czy - jeszcze inaczej - panuje pewnego rodzaju przedwiośnie, kiedy ziemia zdaje się być martwa - widoki w każdych warunkach potrafią zachwycić.
Pogodą też nie warto się przejmować
Idźmy dalej. Kraje nordyckie, a szczególnie Norwegia, czy właśnie Islandia mają to do tego, że deszcz, śnieżyca, mgła nie zabierają im uroku. Słońce i bezchmurne niebo rzecz jasna wciąż są bardziej pożądane, zwłaszcza że chodzi się przy takich warunkach najwygodniej, ale właśnie magia Islandii sprawia, że nawet jeśli mamy pogodę pod psem, to trudno jednoznacznie powiedzieć, iż jest szaro, buro i ponuro. Tego islandzkiego tajemniczego, czy czasem wręcz mrocznego klimatu trzeba spróbować.
A skoro już rozmawiamy o pogodzie, to koniecznie trzeba powiedzieć, że przybywając na Islandię nie należy się za bardzo nią przejmować. Ta po prostu bywa bardzo zmienna, często jadąc samochodem po prawej stronie pada deszcz, a po lewej świeci słońce - i na odwrót. Prognozy nie zawsze się sprawdzają i przede wszystkim przed przyjazdem należy nastawiać się raczej na niepogodę.
Brzmi niezachęcająco? Doświadczenie uczy, że lepiej założyć wariant negatywny i dać się pozytywnie zaskoczyć, niż założyć z góry, że będzie fajnie i przeżywać rozczarowanie. Trzy wyjazdy do krajów nordyckich pokazały, że taka taktyka jest słuszna, a zarówno Islandia jak i Norwegia mogą pokazać pod tym kątem przyjazną twarz.
CDN
Ejjj, nie odpoczywaj. Pisz dalej! :D
OdpowiedzUsuńTym postem tylko mnie utwierdziłeś, że dobrze ulokowałam marzenia.
Chętnie bym popisał gdyby nie inne obowiązki. A nawet gdy obowiązków nie ma to wtedy wena z kolei nie dopisuje i to tak w kółko ;)
UsuńIslandia na żywo wygląda jeszcze lepiej! No i cieszy:D
To prawda, że popularne, nie zawsze znaczy najpiękniejsze w regionie. Zwiedzając np. Szwajcarię, przekonałam się, że te miejsca z folderów turystycznych, są po prostu przereklamowane. Jeden kadr w przyrodzie – O.K., jest po prostu świetny – ale co z tego jak dookoła mamy same aglomeracje, a ja wyjątkowo jestem zwolenniczką dziczy?
OdpowiedzUsuńInna sprawa to rozmiar. Zdjęcia często wyolbrzymiają, tak właśnie trafiłam kiedyś do wąwozu, który z żalem zwiedzałam tylko pięć minut. A taki miał być zjawiskowy i w ogóle ach i och. :P
Jak już porównałeś te drogi do "Route 66" to zupełnie inaczej spojrzałam na ten pomysł.
A że wydrzeć się można, to już musi być coś dla mnie. Znaczy się, że dzicz w skali... że wywaliło już skalę.
Te dzikie konie to już wisienka na torcie.
Świetna zapowiedź, chyba każdy marzy lub marzył o Islandii. Z przyjemnością poczekam na posty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jakieś 3 lata temu próbowałam wraz ze znajomym zorganizować właśnie taki wyjazd na Islandię, z wypożyczeniem terenówki. Niestety wyjazd nie doszedł do skutku. Islandia musi na mnie poczekać :) Wspomniałeś o dwóch fajnych aspektach, które sama chciałabym przeżyć: jazda terenówką po bezdrożach (uwielbiam prowadzić samochód) oraz ta kąpiel z krzykami :D Czekam na ciąg dalszy. Pewnie szykujesz niezłą fotograficzną bombę. :)
OdpowiedzUsuń