Łańcuch górski: Alpy (Alpy Wschodnie)
Sektor: Północne Alpy Wapienne
Pasmo górskie: Alpy Algawskie
Podgrupa: Sudostliche Walsertaler Berge
Widderstein to bez wątpienia jeden z najcenniejszych szczytów Alp Algawskich jaki może trafić do kolekcji turysty górskiego. To "absolutny władca" (Der absolute Herrscher) - jak pisze o nim D. Seibert w swoim przewodniku. Wspaniała majestatyczna góra jest symbolem Kleinwalsertal i słynie z pięknych widoków, przy tym bywa jednak wymagająca i zdradliwa.
Opisana trasa polecana jest wytrawnym piechurom. Niezbędna jest odporność na ekspozycję (!), obycie ze skałą i kruchym terenem oraz wytrzymałość kondycyjna. Ze względu na izolację masywu należy koniecznie obserwować aktualne warunki pogodowe. Bezwzględnie odradzane są wycieczki w przypadku ryzyka wystąpienia burz, a także opadów ze względu na charakter podłoża.
Po nieco spokojniejszym dniu, który upłynął na beztroskiej wędrówce na Walmendigerhorn i granią Ochsenhofer Köpfe, następna planowana wycieczka przewidywała trekking na Grosser Widdersteina, zatem miała być już w zasadzie punktem kulminacyjnym pobytu w Kleinwalsertal.
***
Ze względu na długość trasy i zapowiadany upał ten wyczekiwany dzień zaczęliśmy wcześnie. Nasza współpraca o poranku przebiegała jednak wzorcowo, sprawę posiłków sprzątania i pakowania załatwiliśmy bardzo sprawnie i zgodnie z założeniami o 6 wyruszyliśmy z kempingu, docierając po kwadransie na przystanek autobusowy obok dolnej stacji kolejki linowej na Kanzelwand.

Dosyć niespodziewana ulewa, która sprawiła, że zaraz po tym jak dotarliśmy do namiotu, musieliśmy się przebierać w tempie ekspresowym w suche ciuchy, nieco odsunęła w czasie nasze świętowanie zwycięstwa, ale tylko trochę 😉 Gdy umyci i wysuszeni przygotowywaliśmy kolację, przyszedł czas na prawdziwe podsumowanie tego wspaniałego, niezwykle ekscytującego dnia, połączone z otwarciem szampana...
Nasze dobre humory pogorszyła jedynie następnego dnia wieść o śmierci 56-latka, który schodząc z Widdersteina poślizgnął się na płacie starego śniegu i w wyniku upadku zginął na miejscu. Mężczyzna na szlaku nie był sam, towarzyszyło mu bowiem dwóch kolegów...
Tym smutnym akcentem, który jednak niechże będzie pewną przestrogą, żegnam się z Wami. Do usłyszenia w kolejnej relacji!
Morguś jak zawsze w alpejskiej formie! Pozdrowienia dla Was chłopaki! :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy Skadi ;)
UsuńFajnie popatrzeć na zielone Alpy :) Ten rejon co prawda poza moim obecnym zainteresowaniem, ale ładne widoki zawsze miło obejrzeć :)
OdpowiedzUsuń