Jeziorka Rappensee - bajkowy zakątek Allgauer Hauptkamm

Łańcuch górski: Alpy (Alpy Wschodnie)

Sektor: Północne Alpy Wapienne

Pasmo górskie: Alpy Algawskie

Podgrupa: Allgäuer Hauptkamm

Zaprezentowana w niniejszym poście trasa, skupia się przede wszystkim na najbardziej klasycznej drodze łączącej łatwo dostępną z Oberstdorfu osadę Birgsau z jeziorkami Rappensee i leżącym nieopodal nich schroniskiem Rappenseehütte - bardzo popularną bazę wypadową w szczyty należące do grupy "Głównego Grzbietu Algawskiego" - Allgäuer Hauptkamm, tj. Biberkopf czy Hohes Licht.

Trudności techniczne - ograniczone. Z uwagi na nachylenie zboczy i sporą różnicę wysokości, droga może być wyzwaniem kondycyjnym dla osób o słabszej kondycji fizycznej. Na zachętę warto wymienić występowanie schronisk i chatek pasterskich po drodze, które mogą ułatwić regenerację.

Umęczeni poprzednim dniem kładliśmy się z przekonaniem, że będziemy spać jak zabici, ale wcale tak się nie stało. Być może potwierdziła się stara zasada, że duży wysiłek wcale nie łączy się z dobrym snem, być może warunki, których doświadczyliśmy, okazały się być "mieszanką wybuchową".

W każdym razie sala, w której spaliśmy, była dość ciasna a przy tym pełna ludzi, przez co w jej wnętrzu było gorąco - a z uwagi również na pochrapywania - dosyć głośno. Połączenie było zabójcze, zatem rano, gdy zza okien dolatywało więcej chłodnego powietrza, przespaliśmy pierwszy budzik, a gdy już się zwlekliśmy, to czuliśmy się zdezorientowani i lekko połamani.

Tak zaczynał się ostatni dzień w trakcie tamtego wyjazdu 😂

Widok na przeciwległą stronę Rappenalptal spod schroniska

Zbliżenie na Schäfalpenkopfy, czyli lokalne Granaty 😉 Od lewej Południowy, Pośredni i Północny (Südlicher Schäfalpenkopf - 2272 m n.p.m., Mittlerer Schäfalpenkopf - 2302 m n.p.m. i Nördlicher - 2320 m n.p.m.)

Wszystkie te wrażenia zaowocowały, jak się możecie domyślać, opieszałością na starcie, przez co nasz ambitny plan, zakładający kontynuację graniowej przygody, stawał się coraz bardziej wątpliwy z uwagi na umykający czas (i nie tylko, ale o tym za chwilę).

Pełni młodzieńczej nieświadomości dosyć leniwie przeszliśmy przez wszystkie elementy schroniskowego poranka, a gdy już, jako jedni z ostatnich, byliśmy gotowi do opuszczenia jego murów, postanowiliśmy jeszcze zrobić drobny obchód po okolicy, jako że nie planowaliśmy już tutaj wracać. 

🚩Rappenseehütte (2084 m n.p.m.) - 08:10

Rappenseehütte w pełnej okazałości. W tle widać zygzakującą ścieżkę, którą będziemy podążać
 
Akurat trzeba uczciwie powiedzieć, że w bezpośrednim sąsiedztwie Rappenseehütte jest gdzie spacerować i co podziwiać, dlatego pozwólcie, że przed wyruszeniem na właściwy szlak opowiem Wam jeszcze parę słów o tej okolicy. 

A zacznę od wspomnień. Czy pamiętacie jak relacjonowałem Wam pobyt w Waltenberger Haus, leżącym na podobnej wysokości, praktycznie w sąsiedniej dolinie? Charakteryzuje się on wciśnięciem w strome zbocze, podczas gdy Rappenseehütte, jak sama nazwa wskazuje, leży w sąsiedztwie wypełniających dno kotła polodowcowego jeziorek Rappensee. Abstrahując od nieodległych, surowych wapiennych szczytów Rappenseekopfu i Hochrappenkopfu, dla odmiany od sąsiedztwa Waltenberger Haus, okolica przybiera tu idylliczny krajobraz, pełen łagodnych morenowych wypiętrzeń, pokrytych wczesnym latem przeróżnymi kwiatami. 

Warto więc spacerować, warto odkrywać okolicę na własną rękę, być może nawet warto tu przyjść dla samych jeziorek. Może nie jest to tak przestrzenne miejsce jak Dolina Pięciu Stawów Polskich, ale bez wątpienia da się tu znaleźć skrawek przestrzeni oddalony od schroniskowych gości. 


Istotnie w miarę łatwy dostęp i genialna lokalizacja sprawiają, że Rappenseehütte to najbardziej oblegane schronisko w całych Alpach Algawskich - z moich obserwacji wynika, że jedynie Kemptner Hütte może się jakkolwiek z nim równać. Dlatego jeśli planujecie trasę kilkudniową, układanie wycieczki najlepiej zacząć od sprawdzenia w nim wolnych miejsc. Warto też unikać weekendów - wtedy tłumy są największe i mogą uprzykrzać pobyt z powodu wydłużonych kolejek. Ogólnie załoga schroniska ma naprawdę wyzwanie aby przy tej wielkości obiektu i ruchu utrzymać odpowiedni poziom usług i dbać o atmosferę.

Z ciekawostek warto dodać, że Rappenseehütte to też nie tylko największe schronisko w Alpach Algawskich, ale także największe schronisko w całych Niemczech. Oficjalnie posiada 304 miejsc noclegowych, ale na wikipedii przeczytacie, że rekord z 1970 roku to 681 noclegowiczów jednej nocy 😉

Nieopodal schroniska wznosi się trawiasty szczyt o nazwie Seebichel (2111 m n.p.m.), rozdzielający jeziora Rappensee - Małe i Duże.

Dla tej panoramy bez wątpienia warto się tu wybrać - Gr. Rappensee i górujące ponad nim: Hochgundspitze, Rappenseekopf i Hochrappenkopf (duży i mały)

No to jeszcze jedno zdjęcie z innej perspektywy. Tym razem na pierwszym planie Kleine Rappensee

Zaspokoiwszy swoją ciekawość, wróciliśmy po plecaki i, zgodnie z przewidzianym na ten dzień zamiarem, to jest zwieńczeniem swojego pobytu zdobyciem Hohes Lichta, drugiego najwyższego szczytu Alp Algawskich i najwyższego w podgrupie, w której buszowaliśmy od czasu wyruszenia w góry z Lechleiten, a także przejścia fajnego graniowego szlaku jakim jest Heilbronner Weg, ruszyliśmy szlakiem w stronę przełęczy Grosse Steinscharte (2262 m.n.p.m.). 

Droga ta, szczególnie na odcinku początkowym, jest mozolna i wiedzie w mocno wyerodowanym terenie, niewiele jednak da się z tym zrobić - można zatrzymać się i w ramach oddechu zerknąć na jeziorka i oddalający się kształt Rappenseehütte.

Stawy Rappensee w komplecie wraz z Rappenseehütte na boku i Walsertaler Berge w tle

Sama Grosse Steinscharte, to w istocie również dosyć specyficzne miejsce. Jej charakter dobrze oddaje nazwa - Wielka Kamienna Przełęcz, bo choć w rzeczy samej rozdziela ona dwa dość ważne szczyty - Rotgundspitze na północy i Hochgundspitze na południu - to w praktyce znajduje się zasadniczo niemal na skraju dużego skalnego pustkowia jakim jest Wieselkar, co jest jej głównym znakiem rozpoznawczym. Nad owym pustkowiem wznoszą się niemniej przytłaczające ściany Hohes Lichta, a to z kolei jest dobrą okazją by przyjrzeć się dalszej drodze.

🚩Grosse Steinscharte (2262 m n.p.m.) - 08:50

Osiągając Grosse Steinscharte jesteśmy w stanie w pełni dojrzeć okazały Hohes Licht, najwyższy szczyt Allgäuer Hauptkamm 

Rozległe obniżenie Grosse Steinscharte a za nią kolejno: Hochgundspitze, Rappenseekopf i Biberkopf

Wyszukując na tle zerw skalnych przebiegu tej najbardziej ekscytującej trasy jaką jest Heilbronner Weg, napotkaliśmy w pewnym momencie festiwal kolorowych punkcików, które nic a nic się nie przemieszczały... Parę minut obserwacji utwierdziło nas w przekonaniu, że turyści praktycznie stali!

Sytuacja przyprawiła nas w konsternację, która szybko przeszła w bolesną prawdę, nie przejdziemy tego dnia zaplanowanej trasy, bo nie starczy nam na niej czasu. Tempo w jakim ludzie się bowiem przesuwali było bardzo powolne, a my i bez tego mielibyśmy bardzo napięty grafik...

Zator w drodze na Hohes Licht

Cóż było zatem robić, uczyniliśmy zwrot na pięcie i zaczęliśmy schodzić do Rappenseehütte... Ten krótki wyskok połączony z chwilowym wyczekiwaniem i płonnymi nadziejami, że kolejka w krótkim czasie się jakoś rozmyje, zajął nam dwie godziny. Wróciliśmy, pochillowaliśmy przez 20 minut nad jeziorkami i zaczęliśmy się szykować do drogi, tym razem w nieco inną stronę...

🚩Rappenseehütte (2084 m n.p.m.) - 10:40

Kleine Rappensee i Rappenseehütte wraz z okolicznymi ścieżkami

Powrót nad jeziora

Szybko zorganizowanym planem zastępczym było dotarcie do Birgsau drogą, która stanowi najpopularniejszą trasę dojściową do Rappenseehütte, wiodącą zboczami Linkerskopfu (2459 m n.p.m.) przez halę Linkersalpe, na której znajduje się jeszcze osobne schronisko jakim jest Enzianhütte. 

No to w drogę, miejmy nadzieję, że tym razem już bez zmiany planów 😉

Serpentyny wieńczące podejście do jezior Rappensee 

Początek (lub koniec w zależności od kierunku marszu) to zdecydowanie jeden z najbardziej wymagających etapów, bowiem ścieżka pnie się tu bardzo stromo, pokonując serpentynami 200 metrów w pionie na krótkim odcinku. Wyobrażam sobie, że gdy idzie się z dołu, od strony Birgsau, kondycyjnie może niejednej osobie dać do wiwatu. Widoki są na tym odcinku jednak bardzo piękne, z jednej strony grzbiety Schafalpenkopfów są tu na wyciągnięcie ręki, z drugiej jesteśmy na tyle wysoko, że dno Rappenalptal pozostaje w dużej mierze wciąż niewidoczne. To zaś w efekcie daje poczucie przestrzeni i majestatu tej doliny.

Dalsza droga w stronę Enzianhütte

Widoki na Walsertaler Berge są obecne zasadniczo przez całą drogę od momentu wyjścia ponad górną granicę lasu

Stąd drogę w stronę dna doliny kontynuować można na dwa sposoby - wybranym przez nas popularniejszym wariantem przez Linkersalpe albo wariantem nieco dłuższym przez halę Rappenalp, od której zresztą pochodzi nazwa całej doliny. Ten wariant należy wybrać także jeśli chcielibyście pójść do Lechleiten, skąd, przypomnę, wyruszaliśmy na Biberkopf.

Próg skalny za którym leży Rappenseehütte i wznoszące się ponad nim Linkerskopf (2459 m n.p.m.) i Rotgundspitze (2485 m n.p.m.)

Wybierając drogę w stronę Linkersalpe, ścieżka każe nam zrobić zwrot o 90 stopni i dla miłej odmiany rozpoczyna dość długi trawers żlebu, którym spływa potok wypływający z Kleine Rappensee, a następnie przecina wspominane już wcześniej zbocza Linkerskopfu, który nosi łatkę "najwyższego trawiastego szczytu Alp Algawskich". Szczyt ten leży poza znakowanymi szlakami, ale jest w rzeczy samej technicznie dość łatwo osiągalny.

Ścieżka trawersuje zbocza Linkerskopfu osiągając rozległe halne wypłaszczenie w postaci Linkersalpe z widocznym na zdjęciu schroniskiem Enzianhütte

Co ciekawe, choć na tym odcinku ścieżka utrzymuje się na znacznej wysokości (ok. 1850-1900 m n.p.m.), to przechodząc dnem żlebu uwagę zwraca bardzo gęsta i dosyć wysoka roślinność, co miewa przełożenie na co najmniej dwa aspekty wędrówki. Po pierwsze bardzo często jest tu mokro i ślisko (gdzieniegdzie także grząsko), po drugie może być tu także duszno.

Pokonany odcinek drogi i dolna część potężnego żlebu opadającego spod progu dolinki, w której leży Kleine Rappensee

W nagrodę przychodzi wkrótce Linkersalpe, która pokrywa ładnie wyrzeźbione zbocza i stanowi atrakcyjny pierwszy plan dla kadru z Schafalpenkopfami i Gundkopfami w tle. To zdecydowanie kapitalne miejsce na dłuższą przerwę, czemu dodatkowo sprzyja obecność Enzianhütte.

🚩Enzianhütte (1804 m n.p.m.) - 11:30

Enzianhütte to schronisko położone na malowniczej hali Linkersalpe, która stanowi rozległe wypłaszczenie północno-zachodnich zboczy Linkerskopfu. Budynek wznosi się na wysokości 1804 m n.p.m. i oferuje w sumie 140 miejsc noclegowych w pokojach 1-,2- i 3-osobowych oraz salach wieloosobowych (lagerach).  

Tu Schäfalpenkopfy w zestawieniu z łagodnym charakterem Linkersalpe

Spod schroniska można podejrzeć przebieg dalszej drogi i dostrzec również Birgsau. Warto w spokoju nacieszyć się tym widokiem, bo czekające zejście, ponownie wiodące zboczami Linkerskopfu, jest strome, sypkie i w wielu miejscach śliskie z uwagi na spływającą czasem wodę. W nieprzyjemnym terenie schodzimy około 500 metrów aż do osiągnięcia drogi prowadzącej do hali Petersalpe.

Widok na osadę Birgsau i wylot Stillachtal

Po męczącym zejściu przychodzą z pomocą ławeczki należące do pasterskiej chatki zlokalizowanej na hali Petersalpe, podobnie jak zimne napoje, które można tu kupić (stronę internetową znajdziecie TUTAJ). Zasiadając w jej włościach trochę pozwoliliśmy sobie postękać na obolałe kolana, ale chatka to jednak zwiastun zbliżającego się końca naszej wędrówki, więcej atrakcji zasadniczo nie będzie!

🚩Petersalpe (1294 m n.p.m.) - 12:45

Hala Petersalpe i tutejsze gościnne progi dawnej chaty pasterskiej

Wkrótce leśną ścieżką zeszliśmy w okolice Einodsbach, gdzie minęliśmy odejście szlaku wiodącego do Waltenberger Haus (którym notabene mieliśmy tego dnia również schodzić) i okolicę przykryły czubki drzew. Ostatnią atrakcją były wyłaniające się na krótko szczyty Algawskiego Triumwiratu, których podziwianie z bliska tego dnia nie było nam dane...

W trakcie powrotu do samochodu wyłania się Trettachspitze...

A chwilę później cały Algawski Triumwirat...

Końcówka drogi do Birgsau przebiegała już bez żadnych postojów na zdjęcia, żwawo, niczym powrót na Palenicę Białczańską. Planowo złapaliśmy autobus i wkrótce byliśmy przy samochodzie, skąd jeszcze tego dnia wyruszaliśmy w kierunku Polski.

🚩Birgsau (966 m n.p.m.) - 14:00

Wtedy wracaliśmy z drobnym poczuciem niedosytu, ale nie martwcie się. Na tutejszą Orlą Perć jeszcze wrócimy, w kolejnych relacjach z Alp Algawskich!


KOMENTARZE

0 comments:

Prześlij komentarz

Back
to top