Powitanie jesieni w Beskidzie Morawsko-Śląskim, czyli wejście na Smrka...

CZ. I (KOCIANKA - PODOLANKY - POLANA - CHATA HUBERTKA)
Wrzesień, to najpiękniejszy okres do wędrowania po górach. Ludzi na szlakach jest już mniej, a pogoda zachęca do długich wędrówek. Nie jest wtedy upalnie, tylko ciepło i przyjemnie. I właśnie w jeden z takich dni postanowiliśmy, korzystając z weekendu wyskoczyć w bardzo dobrze nam znany Beskid Morawsko-Śląski (Moravsko-Slezske Beskydy), do naszych południowo-zachodnich sąsiadów, by stanąć na najhonorniejszym ze szczytów tego pasma - Smrku...
Zanim opowiem coś o tym pięknym paśmie, jeszcze charakterystyka naszej dzisiejszej trasy:
Planowaliśmy zacząć z niewielkiej miejscowości Celadna położonej u stóp potężnego masywu Smrka, a dokładniej z przysiółka Kocianka. Stąd pójść początkowo niebieskim szlakiem, a następnie czerwonym na szczyt Smrka, potem zejść niebieskim w okolice wioski Stare Hamry i stamtąd żółtym przez Brestovy i Podolanky do samochodu. Cała trasa ma długość 22km, łączne przewyższenie 1067m. A więc w drogę!!
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Samochodem wyjechaliśmy zaraz po zjedzeniu śniadania, kilka minut po godzinie ósmej, by szybko znaleźć się na autostradzie i z czasem na popularnej "gierkówce". Pogoda zgodnie z zapowiedziami bardzo przyzwoita...
Dojeżdżając do Pawłowic, skręcamy na Cieszyn i już po chwili pędzimy pustą (!!) drogą wojewódzką 938 w kierunku granicy Polsko-Czeskiej, podziwiając zbliżające się szczyty Beskidu Morawsko-Śląskiego...
Majaczą wierzchołki Beskidy Morawsko-Śląskiego z Jaworowym (947 m.n.p.m), na czele...
Dojeżdżając do Cieszyna, możemy podziwiać już panoramę tego Beskidu w całej okazałości dlatego warto w tym miejscu coś o nim powiedzieć:
Beskid Śląsko-Morawski (cz. Moravskoslezske Beskydy), to jedna z najwyższych grup górskich u naszych południowych sąsiadów. Najwyższym szczytem jest tu Łysa Góra - 1324 m.n.p.m (cz. Lysa Hora) - jest to zarazem najbardziej rozpoznawalny wierzchołek, a to dzięki charakterystycznej wieży masztu telewizyjnego. To pasmo Beskidu jest najbardziej wysuniętą częścią Beskidów Zachodnich i leży na granicy Republiki Czeskiej i Słowackiej. Od Beskidu Śląskiego rozdziela go Rów Jabłonkowski, jednakże przez długi czas, był on uważany za wyższą część Beskidu Śląskiego. Podobnie jak inne grupy górskie tej części Beskidów, tak i ta zbudowana jest z fliszu karpackiego. Najwyższymi szczytami są:
- Lysa hora (Łysa Góra) - 1324 m.n.p.m
- Smrk (Smrek) - 1276 m.n.p.m
- Knehyne (Kniehynia) - 1256 m.n.p.m
- Malchor - 1219 m.n.p.m
- Certuv Mlyn (Diabelski Młyn) - 1207 m.n.p.m
- Travny (Trawny) - 1203 m.n.p.m
No - ale koniec wykładu o Beskidzie Morawsko-Śląskim, bo my tu już dojeżdżamy do Frydka-Mistka - dużego przemysłowego miasta, położonego u stóp tego pasma...
A tymczasem po lewej - pojawiła się po raz pierwszy Łysa Góra - królowa pasma, którą opiszę dzisiaj nie jednokrotnie...
Kilka minut, przecinamy Frydek-Mistek i już jedziemy w kierunku Ostrawicy podziwiając dwa najwyższe masywy - tym razem naszego Smrka (1276 m.n.p.m), który dzisiaj jest naszym celem... 
Po lewej Maly Smrk (1173 m.n.p.m.), po prawej Smrk...
Po lewej stronie jezdni Ostra Hora (783 m.n.p.m)...
Skręcamy na drogę 483 łączące Frydlant nad Ostrawicą i Frenstat pod Radhostem, a następnie dojeżdżając do centrum Celadnej skręcamy w lewo, widząc tabliczkę z "Podolanky", a następnie "ciśniemy" cały czas prosto, dojeżdżając, do parkingu w małym przysiółku Kocianka w dolinie Celadenki. Szybka zmiana butów, rzut oka na szlakowskaz i zegarek (09:15). W drogę!!
Kocianka (628 m.n.p.m), to duży węzeł szlaków pozwalający na dotarcie w masyw Pustewnego (Pustevny) i Kniehyni (Knehyne), a także w masyw Smrka, co też czynimy, wybierając niebieskie paski. Musimy najpierw jednak cofnąć się w dół doliny...
Ten kawałek (0,5km) pokonujemy w oka mgnieniu i dochodzimy do kolejnych - tym razem nieco mniejszych rozstajów...
Szlak prowadzi przez gęsty mieszany las wąską asfaltową ścieżką. W oddali można usłyszeć głosy nawołujących się grzybiarzy, co po ostatnich opadach nie było zaskoczeniem, zresztą widziałem na parkingu kilka samochodów o miejscowych rejestracjach... 

Tymczasem dochodząc do osady Podolanky, zauważamy po prawej znak rezerwatu przyrodniczego "V Podolankach". Jest to rezerwat o powierzchni 32 ha, założony w 1955 roku. Ma on chronić znajdujące się podmokłe lasy świerkowe i torfowiska, oraz rzadkie gatunki roślin...
Jeszcze chwila i wychodzimy na rozległą polanę, a to znak że dotarliśmy do Podolanek (ok. 630 m.n.p.m). Znajduje się tu parę chałup i duży ośrodek wypoczynkowy "Serce Beskidów" ("Srdce Beskyd"). Jest to obiekt o charakterystycznym postkomunistycznym kształcie, ale jego bryła nie jest na szczęście widoczna ze szlaku... Tym czasem na brzegu lasu znajduje się pomnik kardinala Furstenberga z 1860 roku...
Jak widać na powyższym obrazku szlak skręca w lewo i zaczyna lekko podchodzić południowym zboczem Smrka... Możemy stąd nacieszyć się przez chwilę słoneczkiem...
Podchodzimy wzdłuż starego wyciągu narciarskie żwirową dróżką oglądając zmieniające powoli kolor liście...
Żółto-zielone liście jaworu...
Przechodzimy przez polankę i ponownie wkraczamy w sosnowy las, od czasu do czasu przerzedzający się, dając widok na bezimienny szczyt (924 m.n.p.m), znajdujący się po przeciwnej stronie Podolanek...

To podejście na Smrk, jest mało popularne, większość osób decyduje się zmierzyć z tym szczytem wchodząc od północnej, najostrzejszej i najbardziej męczącej strony. My jednak mając na uwadze fakt, że podejście od południa jest bardziej widokowe, idziemy tędy...
Pomimo niewielkiego zachmurzenia jest ciepło i przyjemnie...
Po półgodzinnej wędrówce dochodzimy do kolejnej polany, tym razem powstałej dzięki niedawnemu wyrębowi w tej części zbocza Smrka. Stajemy na chwilę by popodziwiać widoki i napić się herbatki... 
A oto Bukovina (998 m.n.p.m)
I zgodnie z tym co mówiłem pozostałości po wycince...
Jeszcze kawałek lekkiego podejścia i dochodzimy do momentu, kiedy podejście (jak widać na obrazku poniżej), zaostrza się...
 Przechodzimy kawałek dalej i oto możemy podziwiać masyw Kniehyni (1256 m.n.p.m) i Diabelskiego Młyna (1206 m.n.p.m). Same wierzchołki opiszę dokładniej ze szczytu, kiedy będą w całości widoczne... 
Jeszcze jedno spojrzenie na sąsiednie szczyty i dalej w drogę... Czeka nas jeszcze spore podejście...
Zdobywając wysokość, las przerzedza się od czasu do czasu ukazując widoki na Kniehynię...
Z każdym krokiem co raz częściej zza chmur wygląda słoneczko, co jest zapowiedzią niezłych widoków z grani Smrka... Ale zanim przyjemności, musimy pokonać strome podejście...
Parę kroków i przez pojedyncze szpalery drzew podziwiać możemy ciągle masyw Kniehyni i Bukowiny...
Jak się później okazuje jeszcze tylko parę kroków i dochodzimy do węzła szlaków na Polanie... Niestety wbrew swojej nazwie, zobaczyć stąd możemy jedynie gęsty las... Bierzemy łyk napoju z termosu i spoglądamy na szlakowskazy...
Spoglądam na zegarek - dochodzi w pół do jedenastej. A więc trzy kilometry, które mieliśmy do przejścia pokonaliśmy w godzinę z kawałeczkiem, co przy paru przerwach na podziwianie widoków, to przyzwoity wynik. Na szczyt Smrka jeszcze 3,5km, ale zanim wyruszymy w dalszą drogę, troche o miejscu w którym jesteśmy:
Polana (892 m.n.p.m), to niewielkie wypłaszczenie na zboczu Smrka, w miejscu zwane Piękna Góra (Pekna Hora), które podobnie jak duża część masywu składa się z pierwotnej buczyny i świerczyny. Krzyżują się tu szlaki:
Niebieski - Prowadzący z Podolanek, a wcześniej nawet z Górnej Beczwy (Horni Becva)
Czerwony - Prowadzący z Pustewnego, przez Górną Czeladną (Horni Celadna), a następnie na szczyt Smrka i dalej, aż na Łysą Górę
Rzut oka na zegarek - dochodzi za dwadzieścia jedenasta, pora więc iść dalej, tym razem już czerwonym szlakiem...
Opuszczamy więc Polanę i podążamy szerokim traktem czerwonego szlaku, który jest jednym z dłuższych szlaków tej części Beskidu. Zaczyna się on w niewielkim przysiółku Hlavata - niedaleko przełęczy Bumbalka, rozdzielającej Jaworniki (Javorniky) od Beskidu Morawsko-Śląskiego, która w przeszłości (do przyjęcia traktatu z Schengen) była granicą między Czechami, a Słowacją. Ale wracając do czerwonych pasków :), prowadzą one przez Pustewny, Kniehynię, Smrk, Łysą Górę, aż do osady Visalaje... 
Podobnie jak niżej, w Podolankach tak i tu słychać grzybiarzy. Czerwony szlak, prowadzący z Czeladnej, jest na tym odcinku nadzwyczaj niewymagający i wygodny...
Przechodzimy przez pierwszy zakręt i zaczynamy szybciej zdobywać wysokość - niestety teraz już bez żadnych widoków...
Po dłuższej chwili podchodzenia na końcu ścieżki jakby las się przerzedził i naszym oczom, ukazała się niewielka polanka...
 Ku naszemu zadowoleniu, niebo również się przerzedziło i wyzwoliło w nas apetyt na niezłe widoczki, których spodziewaliśmy się zobaczyć ze szczytu :D
Ale zanim przyjemne, trzeba swoje podejść, dlatego widząc ładną pogodę wrzuciliśmy piąty bieg...
Kawałek dalej widzimy po prawej stronie kolejną tabliczkę informującą nas o rezerwacie do którym wkraczamy, a jest to Rezerwat Przyrody Smrk (Prirodni Rezervacia Smrk). Zajmuje on powierzchnię 341 ha, rozciąga się na wysokości od 900 do 1276 m.n.p.m, a jego głównym celem jest ochrona naturalnych lasów świerkowych jak i jodłowych i jaworowych. Smrk jest siedliskiem rysia (Lynx lynx) i niedźwiedzia brunatnego (Ursus Arctos). Oprócz tego można spotkać wilka (Canis), a także różnorodną grupę ptaków począwszy od cietrzewia, po jastrzębia i puszczyka... Z roślin popularne są: konwalijka dwulistna, borówka, trzcinnik owłosiony...
 Przekroczenie granicy rezerwatu jest jednak informacją, że przekroczyliśmy granicę 1000 metrów, a szlak za niedługo powinien zacząć prowadzić zakosami...
Spotykamy w tym miejscu pierwszych turystów z plecakami schodzących z chaty Hubertka, o której opowiem za niedługo i zgodnie z tym co przedstawione zostało na mapie dochodzimy do kolejnego skrzyżowania z leśną drogą, tym razem już ostatniego przed końcowym podejściem na Smrk...
Zgodnie z paskami podążamy teraz dosyć szeroką dróżką, od czasu do czasu zakręcającą to w prawo to w lewo...
Tymczasem nad nami trwa walka słońca z chmurami...
Jeszcze parę zakosów, bardziej strome podejście i dochodzimy do chatki Hubertka, położonej 1,5 km na południe od szczytu Smrka. Patrzymy na zegarek - 11.15. Wybornie, możemy spokojnie posiedzieć w tym miejscu przez 15 minut. Wejście na Smrk zaplanowaliśmy na 12-nastą, a więc wszystko "gra i buczy". Pora więc na małą przerwę, by się napić i wrzucić coś na ząb. Ale o chatce i widokach z pod chatki w II-części jesiennej wędrówki po Beskidzie Morawsko-Śląskim...
DO ZOBACZENIA...

KOMENTARZE

2 comments:

  1. Fajna relacja ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Smrek nie jest taki popularny jak Łysa Góra ale naprawdę ma swój urok. Wróciłbym tam chętnie

    OdpowiedzUsuń

Back
to top