Powitanie jesieni w Beskidzie Morawsko-Śląskim, czyli wejście na Smrka...

CZ. III (SMRK SEDLO - POD MALYM SMRKEM - SAMCANKA - BRESTOVY - KOCIANKA)
Było parę minut po pierwszej gdy po długim odpoczynku na szczycie Smrka, dotarliśmy na siodło rozdzielające Małego Smrka (1173 m.n.p.m) od głównego wierzchołka. Znajdują się tutaj rozstaje trzech szlaków: czerwonego, którym kilka minut wcześniej schodziliśmy, żółtego (schodzącego nad zaporę zbiornika Szańce) i niebieskiego, prowadzącego do Starych Hamrów, którym teraz będziemy podążać. Jak widać na szlakowskazie, do Szamczanki mamy osiem kilometrów, które według naszych planów powinniśmy pokonać w jakieś 1,5h...
Zaraz za rozstajami niebieskie i żółte (przez pewien czas towarzyszące nam) prowadzą na południowy zachód, trawersując zbocza Malego Smrka - wyniosłego wierzchołka górującego nad zbiornikiem Szańce...
Wąska ścieżka cały czas stromo schodzi...
Od czasu do czasu ukazują się naszym oczom widok na Małą Fatrę (sł. Mala Fatra) - czwarte najwyższe pasmo na Słowacji po Tatrach, Niżnych Tatrach oraz Beskidach Orawskich, z którego postaram się niedługo zamieścić rozległą relację z ostatniego majowego weekendu, który tam spędziliśmy...
Tymczasem widok na Małego Krywania (Maly Krivan) -1671 (m.n.p.m), obok niego po lewej Wielki Krywań (Velky Krivan) - (1709 m.n.p.m), najwyższy szczyt Fatry...
Widok także na pasmo Jaworników...
Wzdłuż szlaku, licznie występuje Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea). Należy do gatunku goryczkowatych i jest popularna zarówno w Karkonoszach jak i w całych Karpatach. Niewielkie stanowiska tej rośliny znajdziemy również w Ojcowskim Parku Narodowym i w Górach Świętokrzyskich. Jest to roślina mocno trująca, zawiera trujące alkaloidy, które powodują wymioty i nudności. Goryczka ta nie jest także zjadana przez zwierzęta ze względu na kwaskowaty smak...
Kilka metrów dalej ścieżka ponownie wyprowadza nas na piękną polanę, z której możemy podziwiać całe pasmo Jaworników i południowe rubieże Beskidu Morawsko-Śląskiego...
Dokładniejszy widok na pasmo Jaworników z Wielkim Jawornikiem (1071 m.n.p.m)...
Wzdłuż ścieżki często pojawiają się Muchomory czerwone (Amanita muscaria)...
Kilkaset metrów dalej spotykamy kolejną z łowieckich chatek, zlokalizowanych w masywie Smrka...
Za nią ścieżka wpada definitywnie w ciemny, gęsty las stromo opadając ku widocznym na horyzoncie rozstajom...
Dwadzieścia minut po wyjściu z przełęczy pomiędzy Smrkami docieram do rozdroża pod Małym Smrkem, gdzie odchodzi w kierunku Szańców, żółty szlak.
Moje "modre" paski skręcają w prawo i prowadzą przez chwilę szeroką, niezbyt wygodną ze względu na zalegające błoto, leśną drogą, rozjeżdżoną przez terenowe samochody służby leśnej. Kilkaset metrów dalej z szerokiego leśnego traktu, szlak zmienia się na asfaltową drogę. Będziemy nią schodzić aż do Starych Hamrów...
Od czasu do czasu, dzięki wycinkom z drogi tej roztaczają się piękne widoki - tu masyw Tesinocka (919 m.n.p.m). Góruje on znacznie nad taflą jeziora Szańce... Z prawej masyw Janikuli, z lewej zbocza Łysej Góry opadające do osiedla górskiego Visalaje...
Po chwili w całej okazałości pojawia nam się Łysa Góra. Najwyższy czas by ją dokładnie opisać...
Łysa Góra - (Lysa Hora) - to najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego. Przez Emanuela Grima (1883-1950), wybitnego krajoznawcę pochodzącego z Istebnej, nazywana była "matką śląskich wzgórz" . Ze szczytu Łysej Góry, rozchodzą się promieniście cztery ramiona. Ku północy jest to ramię Malchora (1219 m.n.p.m) - jednego z najwyższych szczytów w Beskidzie Ś-M., a także Kikulki (996 m.n.p.m) i Kiczery (906 m.n.p.m).  Ku północnemu zachodowi odchodzi ramię Lukszyńca (899 m.n.p.m),  na południe odgałęzia się grzbiet Kobylanki (1054 m.n.p.m), i Czupla (943 m.n.p.m). Od południowego wschodu odchodzi także grzbiet Zimnego (1080 m.n.p.m), który łączy się z rejonem Białego Krzyża....
Po mimo iż sławą Łysa Góra nie dorównywała Radogoszczowi, zawsze była popularna wśród turystów i (nie tylko). W XVIII wieku na jej wierzchołku spotykał się Ondraszek ze swymi pobratymcami, w 1867 roku, na szczycie organizowana była manifestacja Czechów, z okazji przewiezienia klejnotów królewskich z Wiednia do Pragi. W 1880 roku na szczycie powstał schron turystyczny, w którym sprzedawano napoje i artykuły spożywcze. 21 VII 1895 na Łysej Górze powstało schronisko Beskidenverein "Erzherzog Albrecht Schutzhaus" - "Schronisko arcyksięcia Albrechta", które stało się dumą tej organizacji. Zresztą nie było to jedyne schronisko w masywie Łysej Góry... Schronisko arcyksięcia spłonęło w 1973 roku...
Wierzchołek Łysej Góry, tak jak pisałem wcześniej jest porośnięty bujną kosówką zajmującą aktualnie cały wierzchołek. Charakterystycznym punktem jest wieża przekaźnikowa wyrastająca znacznie ponad granicę lasu. Ze szczytu roztacza się najwspanialsza panorama w Beskidzie Morawsko-Śląskim...
Sulov (942 m.n.p.m), wgłębi po prawej, po lewej całkiem z tyłu Mały Połom (1061 m.n.p.m)
Po przejściu widokowego odcinka wkraczamy w przerzedzony las, mając za sobą Małego Smrka...
Po krótkim leśnym odcinku niebieskiego szlaku, ponownie wychodzimy na słoneczko, podziwiając masyw Łysej Góry w pełnej okazałości..
A tak pisał o Łysej Górze Ludwik Heimb - Polski ksiądz katolicki i poeta:
"Łysa Goro, piękna goro, kopeczku wysoki
Co się dźwigasz samym grzbietem pod same obłoki
Insze gory przeciwko tobie są jako brodawki
Albo jako przed dziełami, są bzowe pukawki
Może widzieć, co się dzieje przy Polskiej Koronie
Całe Śląsko jak na stole tak Cię może widzieć
Zamki, lasy, miasta, łąki, stawy, pola, zboża
Aż jest miło z Ciebie patrzeć, w te rozkoszne chwile
Tak mi się zda że od nieba tylko trzy mile
Z Ciebie widzieć rozkoszny świat, królestwo Czeskie
Warte, Kinast, Rybencale, na granicy Śląskiej
Lecz te gory są dalekie, tylko jako chmury"
"Pochwała o Łysej Górze"
Widok na Janikulę (832 m.n.p.m)...
W dole ukazuje się po raz pierwszy Zbiornik Szańce...
Jeziora Szańce (Prehrada Sance), to zbiornik wody pitnej dla Zagłębia Ostrawsko-Karwińskiego. Jego pojemność wynosi 64mln sześciennych, powierzchnia jeziora wynosi 335 ha, długość - 7,6 km, maksymalna głębokość - 55 m. Woda uzdatniana jest z oczyszczalni w Frydlandzie...
Asfaltowa droga lekko opada ku dolinie Ostrawicy...
Wkraczając w piękny wczesnojesienny las...
10 minut później ścieżka zakręca i dochodzi do urokliwego przysiółka Velke, położonego u stóp Smrka...
Za nami roztacza się widok na cały masyw Smrka, którym nie dawno wędrowaliśmy...
A przed nami widok na masyw Trojacka (981 m.n.p.m)
Znajduje się tutaj dosłownie parę chałup na krzyż, i jest niezwykle przyjemnie...
Niebieski szlak odchodzi tutaj od asfaltowej drogi, ale jest to stan chwilowy, ponieważ za parę minut powinniśmy się znaleźć przy szosie Ostrawa - Bumbalka...
I tak jak przewidywaliśmy po chwili słyszymy już przejeżdżające samochody...
Prawie równo o w pół do trzeciej meldujemy się na przystanku Stare Hamry, Velky Potok...
Stąd do Kocianki już tylko 8 kilometrów, żółtym szlakiem, które mamy zamiar pokonać w 1,5h szybkiego marszu... Nie ma co się zastanawiać trzeba ruszać...
Po niecałym kilometrze spaceru wzdłuż ruchliwej szosy, żółty szlak, skręca w prawo i kawałek dalej dochodzi do parkingu, na którym stoją samochody ludzi robiących sobie nad potokiem piknik...
A  to właśnie Wielki Potok, nad którym urzęduje kilka rodzin...
Szybko i bez zbędnych ceregieli idziemy asfaltową drogą poprzez gęsty las, dochodząc do szlakowskazów, leżących na skraju przysiółka Brestovy, gdzie decydujemy się odpocząć... Na zegarku dochodzi trzecia, a więc przeszliśmy odcinek od szosy szybciej niż się spodziewaliśmy...
Odchodzimy kawałeczek od szlaku i wychodzimy na rozległą polanę, usadowioną na zboczu Smrka, na wysokości 600-650 m.n.p.m, gdzie znajdują się nieliczne domki...
Z przysiółka, roztacza się szeroki widok na grupę Bobka (871 m.n.p.m), leżącego na granicy ze  Słowacją...
Siadamy na trawie, zjadamy resztki, które znaleźliśmy w plecaku i zalegamy na chwilę, delektując się wspaniałym słoneczkiem...Jest pięknie...

Po dwudziestu minutach trzeba ruszać... Na czwartą dobrze było by dojść, dlatego opuszczamy piękne miejsce, wracamy na szlak i zaczynamy lekko podchodzić, pośród pięknej, bujnej buczyny...

Po półgodzinnym podchodzeniu przez las, dochodzimy do niewielkiej przełęczy. Stąd za kwadrans powinniśmy zejść do Podolanek... I tak się zresztą dzieje, bowiem kawałek za przełęczą las się przerzedza...
 A pół kilometra dalej dochodzimy do parkingu w Podolankach, położonego niedaleko wspomnianego przeze mnie w I-części hotelu "Serce Beskidów"... 
Stąd do Kocianki jak widać, już tylko przysłowiowy "rzut beretem"
Opuszczamy Podolanki, a widząc, że do parkingu w Kociance, zostało nam 1,5 kilometra, dostajemy prawdziwego "wiatru w żagle". Dziesięć minut spokojnego marszu i  dochodzimy do parkingu, gdzie meldujemy się o 16:15...
 Teraz zrzucić można (nareszcie!) te ciężkie buciory i szukać odpowiedniej restauracyjki, by z dzisiejszej wycieczki i żołądek był zadowolony :D
W Czeladnej, gdzie znajdujemy przyjemną czeską "kolibę", jemy knedlicky z gulaszem i popijamy "capovaną Kofolkę" . Teraz czas na podsumowanie trasy... A więc, pokonaliśmy w sumie, tak jak mówiłem 22 km, w czasie siedmiu godzin. Biorąc pod uwagę, że nie stroniliśmy od odpoczynków, uznaliśmy to za bardzo przyzwoity wynik. 
Nad restauracją góruje Łysa Góra...
Tymczasem skończyła się nasza jesienna przygoda z Beskidem Morawsko-Śląskim, który jeszcze nie jeden raz odwiedzimy... Na razie jednak do zobaczenia...
Hejjj!!.........
Koniec części III-ej, ostatniej....

KOMENTARZE

0 comments:

Prześlij komentarz

Back
to top