Z plecakiem i śpiworem w... Krainę Ducha Gór, czyli Karkonosze cz. V - Śnieżka

(SCHRONISKO PTTK SAMOTNIA - SCHRONISKO PTTK STRZECHA AKADEMICKA - HALA ZŁOTÓWKA - BIAŁY JAR - ŚLĄSKA DROGA - KOPA - PRZEŁĘCZ POD ŚNIEŻKĄ - DOM ŚLĄSKI - ŚNIEŻKA - DROGA JUBILEUSZOWA - CZARNY GRZBIET - CZARNA KOPA - SCHRONISKO JELENKA - SOWIA PRZEŁĘCZ - SOWIA DOLINA - SZEROKI MOST - KARPACZ WILCZA PORĘBA - KARPACZ BACHUS PKS)

Czas szybko leci i tak nadszedł niestety czwarty, ostatni dzień karkonoskiej wędrówki.. Mieliśmy niewiele czasu z uwagi na długi powrót, ale planowaliśmy go mimo wszystko spędzić pamiętnie, dlatego planując wyjazd, podjęliśmy decyzję aby pozostawić sobie Śnieżkę na deser ;). Zresztą był to czerwcowy poniedziałek, a co za tym idzie - ludzi na szlaku nie spotkaliśmy zbyt wiele, co w przypadku Królowej Karkonoszy, nie jest częstym przypadkiem...
Plan na ostatni dzień? Zdobycie Śnieżki, a następnie zejście Czarnym Grzbietem przez Czarną Kopę na Sowią Przełęcz i dalej Sowią Doliną do Karpacza.. Chcieliśmy jeszcze zahaczyć o Skalny Stół, aby zaliczyć wszystkie ważniejsze szczyty polskich Karkonoszy, ale z obawy, że autobus, a w konsekwencji i pociąg nam ucieknie, zrezygnowaliśmy z takiego zamiaru...


Z powodów napiętego harmonogramu, pobudkę urządzamy wcześniej niż w poprzednie dni, bo o szóstej, a wymarsz robimy tuż po siódmej.. Ze schroniska wychodzę pierwszy i od razu głęboko wciągam w pierś cudowne karkonoskie powietrze...  
Mam kilka minut zanim moi towarzysze załatwią wszystkie swe sprawy i dla rozgrzewki, postanawiam zrzucić jeszcze na chwilę plecak i zrobić sobie spacerek nad Mały Staw...
Żleby opadające z Równi pod Śnieżką do Kotła Małego Stawu...
Rozglądam się po całym Kotle Małego Stawu... To niesłychane, że za kilka godzin zrobią się tu tłumy jak na Morskim Oku, a okoliczne ławeczki jak i budynek schroniska będzie okupowany przez tłum, a właściwie, to głównie przez rozwrzeszczane wycieczki :) Choć dziwnie to tak mówić, skoro samemu się na wycieczki w góry jeździło i też było się rozbrykanym na nich :) ... Na szczęście teraz jest tu bardzo cicho i bardzo pięknie...
A żeby mieć jeszcze lepszy pogląd na cały kocioł to wchodzę na wał morenowy. Teraz mogę popatrzeć na cały Mały Staw...
I na kaskady Łomnicy (nie mylić z nieodległymi Kaskadami Łomniczki), która przepływa przez staw...
I najwyższa pora powiedzieć parę słów na temat Samotni, najbardziej owianego sławą schroniska w Karkonoszach...
Schronisko PTTK "Samotnia" (niem. Teichbaude) położone na dnie Kotła Małego Stawu na wysokości 1195 m.n.p.m, to schronisko o długiej historii. O pierwszej budzie, w której mieszkał strażnik pilnujący hodowanych w akwenie pstrągów, pisano już w 1670 roku. Do ówczesnego domku prowadziła z Karpacza droga prowadząca przez Halę Złotówka. Kilkanaście lat później chodzono nad staw inaczej, bowiem przez Polanę i Kozi Mostek, dokładnie tą samą trasą co dziś nad Mały Staw prowadzi turystów niebieski szlak turystyczny niebieski szlak z Kościoła Wang
Kolejne lata funkcjonowania budy w okolicy Małego Stawu przebiegały bez większych trudności. Według różnych źródeł utrzymywała ją rodzina Schuderów, która robiła to na polecenie Schaffgotschów, właścicieli karkonoskich ziem, wspominanych już przeze mnie w poprzednich relacjach z Karkonoszy.
Sytuacja zmienia się nieco pod koniec XIX wieku, czyli w okresie rozwoju kolei żelaznych. W 1866 roku oddano do użytku linię do Jeleniej Góry, którą jeździły pociągi m.in. z Berlina. To z kolei spowodowało wzrost znaczenia Karpacza jako ośrodka wypoczynkowego, który nasilił się jeszcze bardziej gdy w 1895 roku otwarto łącznik Mysłakowice-Karpacz, dzięki czemu można było dojechać do samego miasteczka. Tuż po otwarciu linii do Jeleniej Góry potrzebę rozbudowy zauważył Karol Haering. Jednak ze względu na swoje problemy materialne zmuszony był on sprzedać Henrykowi Richterowi z Miłkowa Samotnię, który za swoje środki kontynuował rozbudowę.
Powodem do zastanowienia nad dokładną historią Samotni jest natomiast symbol schroniska - wieżyczka z dzwonem. Pochodzi ona z 1861 roku, a więc wydaje się, że Richter musiał być już wcześniej jej właścicielem albo zanim kupił od Haeringa budynek miał już wcześniej jakiś związek ze schroniskiem. Początkiem XX wieku obiekt dzierżawi Józef Boensch, po czym Richter sprzedaje je niejakiemu Franciszkowi Krausowi, który nadal modernizuje schronisko.
Do wybuchu II WŚ obiekt miał jeszcze dwóch właścicieli, ostatnim był Franz Hoevel.
Powojenna historia schroniska przedstawia się interesująco dopiero od momentu przejęcia go przez Waldemara Siemaszko, jak się okazało wkrótce, najwybitniejszego kierownika jakie to schronisko miało. Siemaszko zmodernizował na wszelkie sposoby budynek, a przede wszystkim uczynił z Samotni jedno z najpiękniejszych i najbardziej popularnych miejsc nie tylko w Karkonoszach, ale i całych Sudetach. W języku polskim brakuje chyba odpowiedniego słowa, które określałoby postrzeganie tego miejsca - schronisko wraz ze stawem i kotłem tworzyło perełkę, pewien symbol, niezwykle charakterystyczne miejsce, coś co Anglik określiłby słowem landmark.
Waldemar Siemaszko zginął tragicznie 10 lutego 1994 roku zsuwając się samochodem na zakręcie, przy oblodzonej nawierzchni nieopodal Kościółka Wang. Od tej pory kierownictwo przejęło jego żona Sylwia, która schronisko prowadzi wraz z córką Magdą.
Niestety sprawa przynajmniej za czasów naszej wizyty (a muszę dodać że wszyscy byliśmy już w Samotni wcześniej) nie wyglądała tak różowo. Być może zostanę zostanę za swe słowa skrytykowany, ale tak jak wyraziłem jasno swoje niezadowolenie po wizycie w lubianym przez siebie Schronisku PTTK na Rysiance i pewnym incydencie, który nas wtedy spotkał, tak i teraz muszę przyznać że wizyta nie zostanie zapamiętana w samych superlatywach, a wręcz powiem - więcej minusów niż plusów. I zacznę od zarzutów bo kilka z nich naprawdę nas poirytowało. Przede wszystkim dramatyczna DROŻYZNA. I nie chodzi mi o koszt noclegu - jego cena jest standardowa. Chodzi przede wszystkim o ceny w bufecie. Ja rozumiem, że miejsce popularne, ale gdyby wysoka cena szła w parze z jakością, a przede wszystkim ilością! Nie będę podawał konkretnych cen, aby nie skłamać, ale radzę zastanowić się czy to co dostało się warte było naprawdę wysokiej ceny. Druga sprawa powiązana nieco z pierwszą, to płatny wrzątek. Kompletna bzdura i skąpstwo. Nie pamiętam w którym innym schronisku ostatnio przyszło mi za niego płacić. Koszmar! Ponieważ schronisko drewniane - wiadomo żadna grzałka nie wchodzi w rachubę, ani nic elektrycznego, bo przecież w pokojach nie ma gniazdka. To zdarza się owszem w wielu schroniskach jeszcze, ale tu głodny turysta zmuszony jest do wybierania drogich produktów z menu, bo - kolejny minus - brak kuchni turystycznej. To niestety nie wszystko. Mieliśmy kiełbaski. Gdy udałem się spytać o możliwość rozpalenia ogniska dowiedziałem się, że nie ma takiej możliwości ponieważ schronisko nie da tych kilku szczap drewna. Dlaczego? Bo ma tylko wydzieloną część którą przeznacza na ogrzanie schroniska. A od tak drewna sobie wziąć nie można bo to park narodowy i takich rzeczy robić nie należy, bo to jest sprzeczne z regulaminem parku itd. Jedyna możliwość to zapłacenie za drewno na ognisko, a ta przyjemność to.. 150 złotych. Chamstwo i ździerstwo, bo na Hali Szrenickiej, co by o niej nie mówić, problemów z ogniskiem nie było żadnych. A park narodowy był też, a schronisko jeszcze większe i co za tym idzie zapotrzebowanie na drewno jeszcze większe... Na co jeszcze zwróciliśmy uwagę? W pokoju było nadzwyczajnie zimno! Skoro schronisko tak bardzo nie chce dawać drewna aby ktoś sobie rozpalił ognisko, to mogłoby je lepiej ogrzewać. A myśmy, (mówię w 1 os. liczbie mnogiej, bo stwierdziliśmy to wszyscy) w nocy wyziębli! Nie do pomyślenia rzecz :/ I ostatnia rzecz. Miałem przyjemność rozmawiać z panią Siemaszko gdy pytałem o pokoje. Jednak dowiedziałem się, że nie mogę teraz, na miejscu zapłacić i zostałem poproszony aby przyjść za kilka chwil. Ok, rozumiem można być zajętym. Jednak, gdy wróciłem po dobrej godzinie usłyszałem ponowną prośbę by przyjść później. Gdy przyszedłem po raz kolejny, a była już wieczorna pora, gdzieś koło ósmej, o dziwo znów usłyszałem to samo. Miałem wrażenie, że się naprzykrzam, co mnie nieco zbulwersowało, bo kurczę, to chyba schronisku powinno zależeć, żeby wziąć kasę od gości? Z nutką niezadowolenia stwierdziłem, że jestem zmęczony po całodziennej wędrówce i chcę się niedługo położyć, a nie za dwadzieścia minut ponownie schodzić do biura. To wreszcie podziałało, ale takie lekceważenie mnie znów poirytowało. Wiem, może to narzekanie, ale zdaję się że to nie tylko moja opinia. Jeszcze na miejscu, korzystając z WiFi (to jeden z plusów schroniska) sprawdziłem opinie na jego temat. Przede wszystkim na portalu booking.com, z którego korzystam bardzo często nie tylko ja sam, ale także moi rodzice. I co z tego wynikło? Otóż opinie na temat drożyzny są całkiem powszechne. Rozbawił mnie jeden komentarz, ostry i co prawda tylko częściowo słuszny. "Duch gór już dawno opuścił to miejsce. Pozostał po nim tylko smród". Może aż z takim stawianiem sprawy bym się nie zgodził, ale myślę, że Samotnia za czasów Waldemara Siemaszki funkcjonowała trochę inaczej skoro osiągnęła taki sukces. Teraz niestety komercja i wyzysk coraz częściej wzbudza we mnie przerażenie i to apel nie tylko do karkonoskich schronisk, ale także tatrzańskich, w których ceny często bywają drakońskie a jakość oferowanej usługi poza krajobrazem roztaczającym się wokół, pozostawia wiele do życzenia...
Teraz parę plusów o których trzeba wspomnieć. Rzeczywiście schronisko posiada niepowtarzalną atmosferę, choć to jest zasługa głównie unikatowego położenia i pięknej architektury. Zaletą jest też bogata i wygodna strona internetowa z podaną historią schroniska i WiFi, dzięki któremu mogliśmy sobie sprawdzić autobus i inne rzeczy. Atutem jest także biblioteczka z której można korzystać i umilić sobie wieczór oraz bogata oferta imprez różnego typu, ale ten fakt już opinii naszej wielce nie zmienił, bo skorzystać z nich nie mogliśmy. I to chyba tyle, dodam tylko że schronisko zajęło w rankingu schronisk NPM 42 miejsce. O dziwo, opinia zawarta na temat tego schroniska w magazynie i wytykane błędy nie różniły się specjalnie...
Dodam jeszcze, że Samotnia oferuje 50 miejsc w pokojach 1-, 2-, 3-, 4-, 5-, 6-, 7-, 10-osobowych. Cena noclegu 30-40zł. Strona schroniska: Strona internetowa
Jeszcze jedno moje słowo - pomimo zarzutów które przedstawiłem, absolutnie nie odradzam tego miejsca :) Warto tutaj przyjść, ba to konieczność podczas pobytu w Karkonoszach zaliczyć zarówno staw jak i schronisko. Jednak pamiętajcie, że nocując tu warto mieć trochę swojego jedzenia. Inaczej wydacie sporo, a nie koniecznie ani się najecie (no chyba że wydacie już naprawdę dużo), ani to co zjecie wybitne nie będzie, może poza specjałem schroniska - barszczem z kołdunami. To po prostu obiekt jakich ostatnio wiele, który cierpi na bardzo niebezpieczną chorobę, związaną ze zbyt wielką popularnością i szeregiem występujących z tego powodu skutków ubocznych...
Obok schroniska przebiega tylko jeden szlak - niebieski..
- niebieski szlak turystyczny niebieski - na Równię pod Śnieżką (Spalona Strażnica) 0:50, w dół 0:30, do Domu Śląskiego 1:15, w drugą stronę 0:55
- niebieski szlak turystyczny niebieski - przez Kozi Mostek na Polanę 0:30 w górę 0:45, do Kościoła Wang 1:00, w górę 1:35 
Po kilku minutach drzwi się otwierają i wychodzi z nich, najpierw Ala, potem chłopaki.. Gotowi do ostatniego dnia wędrówki zaczynamy opuszczać kocioł...
Żegnamy się tym samym z tym jakże uroczym widokiem...
Droga, którą podchodzimy do Strzechy Akademickiej prawdopodobnie pochodzi z 1922 roku z okresu, gdy schroniskiem zajmował się Franciszek Kraus...
Dziesięć minut drogi i oto dobijamy do tego "wielkoluda" czyli do Strzechy Akademickiej.. Pod koniec relacji z wczorajszego dnia, obiecałem że w kolejnej wspomnę o strzesze. Więc wspominam ;)
Schronisko PTTK Strzecha Akademicka (niem. Hampelbaude, cz. Hamplova Bouda) to następny obiekt o niesamowicie bogatej historii. Niesłusznie pozostające w cieniu bardziej uroczo położonej Samotni, to prawdopodobnie drugie najstarsze schronisko w Karkonoszach po obiekcie pod Łabskim Szczytem! Już w 1642 roku na Polanie Złotówka istniała pierwsza buda, która była nadzorowana przez niejakiego Tanla (stąd pierwsza nazwa Tanlabaude). W 1645 roku właścicielem był Daniel Steiner, za czasów którego nazwa schroniska brzmiała Danielbaude. Czym charakteryzowała się ich działalność? Ponoć słynęli z wyrobu rewelacyjnej nalewki i gry na rogu, którą żegnali ówczesnych gości (swoją drogą jak zmieniły się zwyczaje :) Gdzie teraz ktoś na pożegnanie zagra Ci na trąbce albo zrobi na pożegnanie ciasto??). Wraz z rozwojem budę rozbudowywano, zmieniając ją w prawdziwe schronisko. W połowie XVIII wieku na ponad 100 lat przejął ją we władanie ród Hamplów, od których wzięła się dzisiejsza nazwa schroniska zarówno niemiecka jak i czeska. W 1790 roku czas spędzał tu Goethe podziwiający wschody słońca. W 1896 roku wybudowano nowy obiekt, który wyobraźcie sobie, spłonął 1 kwietnia 1906 roku z powodu nieszczelnego komina, ale i braku interwencji straży pożarnej, która wezwanie uznała za żart primaaprilisowy! Na szczęście 6 lat później stał tu już kolejny hotel górski, który stoi do dziś w niemal niezmienionej formie...
Budynek był niezwykle nowoczesny i gustownie urządzony. Atrakcją były zjazdy saniami wprost do Karpacza. Był otwarty przez cały rok. Po wojnie miał kilku właścicieli. Najpierw była nim YMCA, potem prowadzili ją studenci krakowskich uczelni wyższych (stąd nazwa Strzecha Akademicka) a w końcu, pod koniec lat 50. XX wieku był to dom wczasowy FWP. Dopiero 7 lat po połączeniu PTK i PTT w PTTK zostało do tej organizacji przyłączone. Kilka lat temu zostało gruntownie wyremontowane i w ten sposób oferuje dziś 140 miejsc noclegowych. Co to oznacza? Że jest to największe schronisko górskie PTTK nie tylko w Sudetach ale i w Polsce. Nawet tatrzańskie: Murowaniec i Schronisko na Polanie Chochołowskiej tego zaszczytu nie dostąpiły :) 
Te 140 miejsc schronisko posiada w pokojach: 1-, 2-, 3- i 4-osobowych oraz w pokojach wieloosobowych. Cena noclegu wynosi 30-60 zł przy czym ta cena 60 zł dotyczy dwóch pokoi o podwyższonym standardzie z łazienką. Strona schroniska
Spod schroniska rozchodzą się następujące szlaki:
- żółty szlak turystyczny żółty (dawny tor saneczkowy) - do Karpacza Biały Jar przez Łomnickie Rozdroże 1:00, w górę 1:20
- żółty szlak turystyczny żółty - do Białego Jaru 0:10, w drugą stronę 0:15
-  niebieski szlak turystyczny niebieski - na Polanę przez Samotnię 0:40, w górę 1:05, do Wangu 1:10, w górę 1:55
- niebieski szlak turystyczny niebieski - na Równię pod Śnieżką (Spalona Strażnica) 0:30, w dół 0:20, do Domu Śląskiego 0:55, w drugą stronę 0:45
Widok z Hali Złotówka na zamglone szczyty Rudaw Janowickich i Kotlinę Jeleniogórską...
Jest i Karpacz :) Oraz charakterystyczne wzniesienie o nazwie Karpatka, wznoszące się od północy nad miasteczkiem...
Szlak koloru żółtego wyprowadza nas za zakręt i ukazuje Biały Jar, jedno z najtragiczniejszych miejsc w polskich Karkonoszach...
Biały Jar (niem. Seifengrube) to tzw. nisza niwalna, czyli zagłębienie w powierzchni terenu o kształcie półkolistym, utworzone w wyniku erozyjnej działalności długo utrzymującego się płata śnieżnego, który jednak nie przekształcił się w lodowiec. Nisza ta podcina północne zbocze Równi pod Śnieżką i powstała pod koniec ostatniego zlodowacenia. Swoje źródło ma tu Złoty Potok wpadający kilka kilometrów dalej do Łomnicy.
Biały Jar zasłynął z powodu zimowych tragedii. Najtragiczniejsza okazała się ta z 20 marca 1968 roku, kiedy zginęło 19 osób z 24, których przykryła lawina. Jest to do dziś największa tragedia zimowa z udziałem lawiny w Polsce pod względem ilości ofiar.. Druga z tragedii, które wydarzyły się w Białym Jarze miała miejsce 40 lat później - 22 marca 2008 roku, kiedy 26-latek, snowboardzista przejeżdżał obok i lawina go zasypała. Po niemal 24-godzinnej akcji ratunkowej GOPR i Horska Slużba dokopały się zwłok snowboardzisty..
Z uwagi na duże ryzyko zejścia w tym miejscu lawiny, szlak żółty  szlak turystyczny żółty jest zamykany tuż po pierwszych opadach śniegu i otwierany dopiero po stopnieniu ostatnich płatów...
Dolina Białego Potoku i Karpacz Górny na horyzoncie...
Tu też kończy się szlak żółty szlak turystyczny żółty i od tej pory w kierunku Śnieżki podążać będziemy tzw. Śląską Drogą, czyli czarnym szlakiem.
- czarny szlak turystyczny czarny - do Karpacza Biały Jar 0:50, w górę 1:05
- czarny szlak turystyczny czarny - do Domu Śląskiego 0:45, w dół 0:30, na Śnieżkę 1:15, w dół 0:50
- żółty szlak turystyczny żółty - do Strzechy Akademickiej 0:15, w drugą stronę 0:10, do Karpacza Biały Jar 1:15, w drugą stronę 1:30
Żółty szlak turystyczny żółty szlak trawersujący zbocza Równi pod Śnieżką...
Śląską Drogą zaczynamy lekko podchodzić do góry, mając przed sobą Kopę (1377 m.n.p.m). Z czasem, za nami otwierają się ładne widoki, w szczególności na Halę Złotówka, oraz kotły: Małego i Wielkiego Stawu...
Wschodnia część Karkonoszy ze Skalnym Stołem, a w oddali Skalnik (945 m.n.p.m) w Rudawach Janowickich. W dole Karpacz - centrum miasta i dzielnice Wilcza Poręba i Skalne Osiedle oraz Kowary - to już bliżej lekko zamglonych Rudaw...
Jest ósma na moim zegarku gdy dochodzimy pod górną stację kolejki pod wierzchołkiem Kopy, o tej porze jeszcze nadzwyczaj spokojnej. W tym miejscu warto wspomnieć zarówno o samej kolejce jak i widocznej obok, pokrytej kosodrzewiną, Kopie...
Jednoosobowa kolej krzesełkowa na Kopę funkcjonuje od 1959 roku, a od 1995 roku nosi imię Zbigniewa Pawłowskiego. Jej długość wynosi 2204 metrów, dolna stacja ulokowana została na wysokości 795 m.n.p.m, górna na wysokości 1322 m.n.p.m. Różnica pokonywanej wysokości to 527 metrów. Przepustowość obecnie wynosi 480 osób na godzinę, a czas wjazdu z dołu na górę trwa około kwadransa. Dzięki temu z Kopy na Śnieżkę można podejść w zaledwie 50 minut.
Ta dosyć mało wydajna kolejka prawdopodobnie już niedługo zostanie zastąpiona przez nowy wyciąg krzesełkowy, tym razem 4-osobowy. Bilet do góry kosztuje 25 zł (normalny) i 20 zł (ulgowy), bilet w dwie strony odpowiednio 30 i 24 zł. Kursuje od 8.30 do 16.30.
I jeszcze słówko o Kopie...
Kopa, Czarna Kopa lub Mała Kopa (niem. Kleine Koppe - 1377 m.n.p.m) to niewielka wyniosłość (wybitność ok. 30 m) w północno-wschodniej części Równi pod Śnieżką. Opada stromo zarówno na północ jak i na wschód do Kotła Łomniczki. W zimie jej wschodnie zbocza mogą być nawiedzane przez lawiny, w lecie zresztą też, tylko że przez lawiny kamienno-ziemne. Cały masyw pokryty jest gęstą kosodrzewiną i zbudowany jest z granitu karkonoskiego.
Śląska Droga przecina płytkie siodło między szczytem Kopy i zboczem Równi pod Śnieżką i robi ostry zakręt, ukazując tym samym Śnieżkę, jak widać tonącą we mgle... 
Tutaj spotykamy wycieczkę z mówiącym po angielsku przewodnikiem.. Fajnie, że Anglicy pamiętają nie tylko o Tatrach, ale także o Sudetach ;) Mijamy tą sympatyczną grupę i czekamy aż Śnieżka odsłoni nam swe oblicze...
Kawałek dalej mijamy mostek na Łomniczce, wypływającej z Równi pod Śnieżką.. Sama Łomniczka kilkaset metrów dalej spada widowiskowymi kaskadami do Kotła Łomniczki, co można podziwiać z czerwonego szlak turystyczny czerwony szlaku z Przełęczy pod Śnieżką do Karpacza...
Jeszcze kilka metrów i znajdujemy się z powrotem przy czerwonym szlak turystyczny czerwony, graniowym szlaku. Schodzimy na Przełęcz pod Śnieżką (1394 m.n.p.m) oddzielającą Równię pod Śnieżką (1444 m.n.p.m) od Śnieżki i jesteśmy już tuż przy Domie Śląskim...
Podchodzimy do Domu Śląskiego podziwiając Śnieżkę, ale i wzbudzającą szacunek, urwistą Studzienną Górę (cz. Studnični Hora, niem. Brunnenberg - 1554 m.n.p.m). W oddali widzimy też Slatinną Straň (niem. Moorlahn - 1153 m.n.p.m) z licznymi przysiółkami Peca pod Snezkou i na ostatnim planie Czarną Górę (cz. Černa Hora, niem. Schwarzenberg - 1299 m.n.p.m)...
O 08:30 a więc nieco po ponad pięciu kwadransach, meldujemy się koło Domu Śląskiego... W tym gwarnym zazwyczaj miejscu, krzyżuje się sporo szlaków:
- czerwony szlak turystyczny czerwony - na Równię pod Śnieżką (Spalona Strażnica) 0:25, w drugą stronę również, do Przełęczy Karkonoskiej 2:10, w drugą stronę 2:25
- czerwony (GSSszlak turystyczny czerwony - do Schroniska PTTK nad Łomniczką 0:45, w górę 1:00, do Karpacza Biały Jar 1:35, w górę 2:05
- czerwony szlak turystyczny czerwony (dalsza część Szlaku Przyjaźni Polsko-Czeskiej) - na Śnieżkę 0:30, w dół 0:20, na Sowią Przełęcz 1:40, w drugą stronę 2:00 
- niebieski szlak turystyczny niebieski - do Strzechy Akademickiej 0:45, w górę 0:55, do Kościoła Wang 1:55, w górę 2:50
- niebieski szlak turystyczny niebieski - do Rozstajów przy Drodze Jubileuszowej (wschodnie zbocze Śnieżki) 0:30, w drugą stronę 0:25, na Przełęcz Okraj 2:10, w drugą stronę 3:05
- czarny szlak turystyczny czarny - do górnej stacji wyciągu na Kopę 0:15, w górę również, do Białego Jaru 0:30, w górę 0:45, do Karpacza Biały Jar 1:20, w górę 1:50 (najszybsze dojście z Karpacza pod Śnieżkę!)
- czarny szlak turystyczny czarny - na Śnieżkę 0:30, w dół 0:20
- niebieski Szlak niebieski - do Peca pod Śnieżką 2:00, w górę 2:45
- niebieski Szlak niebieski - do Lučni Boudy 0:35, w drugą stronę tak samo, do Szpindlerowego Młyna 2:45, w górę 3:35  
Schronisko Dom Śląski (niem. Schlesier Haus) to obecnie najwyżej położony obiekt noclegowy w polskich Karkonoszach (1400 m.n.p.m). Schronisko w tym miejscu pojawiło się późno - dopiero 1847 roku. Rywalizowało ono z sąsiednim Riesenbaude, zwanym później Obři Boudą. Pierwotna nazwa budynku znajdującego się w tym miejscu, brzmiała Heldmannbaude - od właściciela. W 1888 roku spłonęło, ale odbudowano je w 1904 roku. Jednak obecny budynek pochodzi z lat 1921-22. Zaprojektowany przez wrocławskiego architekta Herberta Erasa prezentuje charakterystyczną dla zbudowanych w okresie międzywojennym, niemieckich schronisk. W tym czasie schronisko mieściło 60 osób w pokojach 1-, 2- i 3- osobowych oraz 60 w salach zbiorczych. Po II WŚ obiekt znalazł się w rękach protoplastów PTTK, a następnie od 1951 roku już w szeregach schronisk zarządzanych przez PTTK. Od 2005 roku obiekt znajduje się w prywatnych rękach, aktualnie Pana Karola Wareckiego.
Pokoje są 2-, 3-, 4-, 5- i 6-osobowe, a miejsc w nich jest 72. Cena noclegu 30-35 zł. I tradycyjnie link - Strona internetowa
W schronisku kupujemy ciepłą herbatę i spędzamy trochę czasu ogrzewając się w przytulnym wnętrzu... Jak się zresztą okazało był to bardzo dobry ruch ;)
O 08:50 stwierdzając, że dosyć już lenistwa, wychodzimy z nagrzanego budynku... Pierwsze co odnotowaliśmy w głowach to zimno, dlatego wszyscy wyszperaliśmy kurtki z plecaków i opatuliwszy się szczelnie ruszyliśmy, zdobywać szczyt...
Horni Upsky Vodopad na Upie, wypływającej z Równi pod Śnieżką i spadającej do Upskiej Jamy...
Im wyżej się pniemy, tym silniej wieje.. Na wysokości 1470 m.n.p.m znajduje się pierwsza ambonka widokowa. Postanowiliśmy sobie zrobić zdjęcie, a było to bardzo ciekawe przeżycie :)
U-kształtna dolina Upy, po lewej Ružova Hora (1390 m.n.p.m) po prawej zbocze Studziennej Góry, a na wprost Lisia Góra (cz. Lišči Hora, niem. Fuchsberg - 1363 m.n.p.m) oddzielona rozległym obniżeniem od Czarnej Góry...
Wracamy z ambonki na szlak.. Jest coraz mniej zabawnie.. Zaczyna wiać tak mocno, że barierek nie trzymam się już tylko ja, ale wszyscy... Każdy krok zaczyna sprawiać trudność, a wiejący potężnie wiatr ogłusza i przy okazji zagłusza wszelkie oznaki rozmowy.. Obrót o 180 stopni sprawia mi sporo problemów, a by nie poruszyć aparatem przy robieniu zdjęcia zmuszony jestem przysiąść.. Ale warto było bo widok na rozległą Równię pod Śnieżką był oszałamiający...
Około 50 metrów wyżej, a więc na 1520 m.n.p.m jest kolejna ambonka... Tu jednak ja już nie chcę ryzykować :D i wraz z Alą czekamy, aż Krystek z Mosiem, uparci jak osły, wdrapią się, co w tych warunkach trwało długo.. Żałując, że nie mam rękawiczek, podzwaniając zębami, cykam chłopakom jeszcze jedną fotę...
Wieje tak silnie, że od razu uwierzyłem we wszelkie informacje klimatyczne związane ze Śnieżką ;) Dlatego też zatrzymujemy się na moment i chwilę odpoczywamy...
Raz jeszcze spojrzenie na południe...
Po chwili odpoczynku ruszamy dalej.. To już jest prawdziwa walka z górą :)) Chyba najbardziej hardkorowo ze wszystkich moich wypadów górskich, bardziej niż na krawędzi Śnieżnych Kotłów (!!), kilka razy mocniej niż na szczycie zimowego Pilska, kiedy trafiliśmy na nieszczególne warunki szczytowe, a nawet bardziej niż na Triglavie (!!!)
 Nie pomaga fakt, że mijamy obok krzyż z tabliczką informującą o czyjejś śmierci w tym miejscu :( Ale na szczyt stąd już niedaleko...
Spojrzenie na Jubileuszową Drogę biegnącą poniżej i szlak czerwony szlak turystyczny czerwonywspinający się z Kotła Łomniczki na Przełęcz pod Śnieżką...
W końcu o 09:15 ujrzeliśmy przed sobą charakterystyczne trzy talerze, czyli restaurację i obserwatorium meteorologiczne na szczycie Śnieżki...
Pięć minut później szczytujemy i by się ogrzać, od razu wchodzimy do restauracji...
To był błąd, bo w restauracji ujrzeliśmy panią sprzedającą gofry, no i mimo chęci oszczędzania, nie mogliśmy sobie tej przyjemności odmówić :)) Dlatego też każdy z nas takiego gofra (był zaskakująco dobry i prawdziwy, a nie jakiś dmuchany szajs) sobie skonsumował :)
Po jego zjedzeniu, chłopaki i Ala postanowili jeszcze skorzystać z ciepłego budynku i tam posiedzieć, a ja narzuciłem kurtkę i wyszedłem pocykać kilka fotek, bo akurat cudem się rozchmurzyło :) 
Od lewej: Lisia Góra (1363 m.n.p.m) przechodząca dalej w grzbiet Zadni Planiny (1423 m.n.p.m), której jednak nie widać. Bliżej widoczna Studzienna Góra (1554 m.n.p.m) z poszarpanymi zboczami i za nią oddzielona Modrą Przełęczą (cz. Modre Sedlo - 1498 m.n.p.m), Łączna Góra (1555 m.n.p.m). W dole zaś Upska Jama i Obri Dul...
A to już Biała Łąka przechodząca dalej w Równię pod Śnieżką, dalej płaska Smogornia (1490 m.n.p.m) i na horyzoncie Harrachowe Kamienie (1421 m.n.p.m). Nie widać natomiast przykrytego mgłą Wielkiego Szyszaka...
Svetla Hora (1241 m.n.p.m - po lewej) i Czarna Góra (1299 m.n.p.m - w głębi po prawej), a przed nimi Ružova Hora (1390 m.n.p.m) z przecinką kolei gondolowej...
Lisia Góra (1363 m.n.p.m.) łącząca masyw Zadni Planiny (1423 m.n.p.m) z Czarną Górą (1299 m.n.p.m)... oraz widoczna dolina Upy...
Kaplica św. Wawrzyńca oraz obserwatorium...
Biała Łąka (Bila Louka), Lučni Bouda oraz Lučni Hora (1555 m.n.p.m)...
Północna część Równi pod Śnieżką, Kopa (1377 m.n.p.m) ze stacją kolejki, Kaskady Łomniczki, a na dalszym planie Smogornia i podcinające ją od północy Kotły Małego i Wielkiego Stawu...
Była na blogu mowa o różnych szczytach karkonoskich tych mniejszych i trochę większych, a teraz wreszcie warto powiedzieć coś o tym największym :) Na początek trochę naj...
Śnieżka (cz. Snežka, niem. Schneekoppe, śl. Śńyżka - 1603, czasem jeszcze 1602, oficjalnie wg najnowszych badań 1603,3 m.n.p.m) - najwyższy szczyt Karkonoszy, Sudetów Zachodnich, całych Sudetów, a także najwyższy punkt Dolnego Śląska, Czech i całej Republiki Czeskiej. Najwybitniejszy szczyt Polski - jej wybitność wynosi ok. 1200 metrów. Należy do Korony Sudetów, Korony Sudetów Polskich, Korony Gór Polski i Korony Europy.
Jak prawdziwa Królowa, Królowa Karkonoszy, jak jest określana, góruje ponad Równią pod Śnieżką o niemal 200 metrów. Jest najbardziej kształtnym szczytem Karkonoszy, wznoszącym się w Czarnym Grzbiecie. Na zachodzie od Śląskiego Grzbietu oddziela ją Przełęcz pod Śnieżką. Na wschodzie poprzez Czarny Grzbiet łączy się z Czarną Kopą. Na południe wysyła długi grzbiet poprzez Ružovą Horę, aż po Penkavci Vrch. Śnieżka góruje nad kilkoma dolinami. Od północy nad Doliną Łomniczki, zamkniętą Kotłem Łomniczki, od południowego-zachodu nad Doliną Upy i Upską Jamą, od południowego-wschodu nad Jeleni Dulem.
Śnieżka jest zbudowana z hornfelsów. Są to skały metamorficzne, niezwykłe odporne na erozję, które powstały w wyniku przeobrażenia się łupków w wyniku działania intruzji magmowej. Działo się to w karbonie. Dlaczego jest to takie ważne? Jest to bowiem odpowiedź na nurtujące pytanie, jak to się stało, że z szeregu karkonoskich szczytów, bardziej lub mniej spłaszczonych w wyniku procesów erozji, o których wspominałem w I części wędrówki po Karkonoszach, Śnieżka jest w zasadzie tą jedyną, która zachowała całkiem ładny kształt i do dziś dumnie udowadnia, że jest prawdziwą Królową Karkonoszy...
Śnieżka to również Królowa Niepogody. Jest to góra o jednych z najbardziej surowych warunkach meteorologicznych w Polsce. Charakteryzują ją przede wszystkim niezwykle silne wiatry, wiejące średnio przez 200 dni w roku. Najpopularniejsze są wiatry wiejące z kierunku SW i NW (myśmy mieli NW). 21 lutego 2004 przez 10 minut wiał wiatr o prędkości 234 km/h!! Najwyższa oficjalnie zanotowana prędkość wiatru to 288 km/h, a według nieoficjalnych źródeł to nawet 342 km/h - 8 marca 1990 - miało tak silnie wiać. Średnia roczna temperatura wynosi 0,4 stopnia Celsjusza. Przy naszym pobycie było na Śnieżce 4,5 stopnia Celsjusza. Tyle wskazywały tutejsze termometry.
Historia turystyki na Śnieżce jest bardzo długa. Już w XVI wieku kuracjusze Cieplic Zdroju zachwycali się górującą 1200 metrów ponad miastem, Śnieżką. Z powodu nietrudnej drogi na szczyt, licznych bud pasterskich i licznych szlaków już wtedy zaczęto ją odwiedzać. W XVI wieku zrobiono także pierwsze pomiary wysokościowe. Otrzymano wynik 5500 m.n.p.m i przez pewien czas utrzymywano, że Śnieżka to jeden z najwyższych szczytów Europy. Od 1681 roku ruch na szczycie wzrósł jeszcze o pielgrzymów, którzy uczęszczali tu do wybudowanej tutaj kaplicy św. Wawrzyńca. Na początku XIX wieku, w 1808 roku w zamieszczonej na szczycie księdze zdobywców, wpisało się ponad 800 osób. Od 1873 roku ze szczytu można było wysłać kartkę, co cieszyło się ogromnym powodzeniem, bowiem w 1900 roku dzienna sprzedaż kartek wynosiła 1500 kartek!
A i jeszcze jedna ważna rzecz - na koniec :)) Co zobaczymy ze Śnieżki? Ano wiele ;) Co prawda panorama jest dosyć specyficzna, ze względu na fakt, że Śnieżka leży bądź co bądź prawie na skraju łańcucha Karkonoszy i to sprawia, że od strony lekcji topografii tego pasma nie jest może to tak atrakcyjne. Choć trzeba przyznać, że widok na Studzienną Górę i Równię pod Śnieżką robi wrażenie i widok ten trzeba zobaczyć na własne oczy ;) Wracając natomiast do panoramy... Odległość najbardziej oddalonych od Śnieżki szczytów przekracza 200 km. Ale po kolei, zaczynając od zachodu zobaczymy: Jeszted i jego masyw, następnie szczyty należące do Dečinskiej Vrchoviny (najwyższy szczyt Dečinsky Snežnik - 715 m.n.p.m, oddalony o 115 km), następnie widzimy grzbiet Karkonoszy z położoną u stóp Śnieżki, Równią pod Śnieżką i za nią Smogornię, Czeskie i Śląskie Kamienie, a horyzont zamyka Wielki Szyszak. Bardziej na prawo od niego widać Góry Izerskie z Wysoką Kopą i Wysoki Grzbiet. Obracając się bardziej ku północy mamy natomiast Góry Kaczawskie zamykające od północy Kotlinę Jeleniogórską. Na północnym-wschodzie mamy Rudawy Janowickie z których najbardziej wybijają się charakterystyczne, kopulaste Sokoliki, w skład których wchodzą Sokolik i Krzywa Góra oraz (bardziej na wschód) dominujący Skalnik (945 m.n.p.m). Obracamy się niemal całkiem na wschód i ponad bliską Czarną Kopą i Skalnym Stołem rozciąga się pasmo Gór Wałbrzyskich i z charakterystycznym Chełmcem (851 m.n.p.m) i Borową (853 m.n.p.m). Przy dobrej pogodzie dostrzec można również Masyw Ślęży. Dokładnie na wschodzie, ponad Lasockim Grzbietem widać Góry Kamienne i Góry Sowie z wyraźną dominantą - Wielką Sową (1015 m.n.p.m). Na południowym-wschodzie widać natomiast Góry Stołowe i dalej w oddali Masyw Śnieżnika. Na prawo od niego zarysowują się Góry Bystrzyckie, Orlickie. Co ciekawe obok Masywu Śnieżnika można wypatrzeć także Jesioniki (ok. 130 km). Sam kierunek południowy i południowo-zachodni pozbawiony jest wyższych górek, dlatego go omijam, natomiast muszę jeszcze wrócić na chwilę do widoku na zachód... Przy świetnych warunkach trzeba koniecznie popatrzeć w kierunku Łącznej Góry. To właśnie między nią, a dalszym Jesztedem można zaobserwować najdalej oddalone od Śnieżki szczyty - należące do Rudaw Czeskich - Klinowiec (1244 m.n.p.m) i kilka innych... Wbrew niektórym tezom, ze Śnieżki nie dostrzeżemy żadnych Alp, nawet Schneeberga, także na południu nie ma co wypatrywać strzelistych szczytów ;)
 A i jeszcze jeden haczyk :) Są dwie strony medalu i tak obszernej panoramy trudno wyczekiwać wchodząc na Śnieżkę.. Naprawdę trudno, szczególnie w lecie, jest trafić na bezchmurny dzień, ba na w miarę słoneczny jest trudno trafić ;) i tak dalekie obserwacje trzeba sobie zostawić na jesienne lub zimowe inwersje :)
Ze szczytu można zejść następującymi szlakami:
- czerwonym szlak turystyczny czerwony - do Jelenki 1:00, w górę 1:25, na Przełęcz Okraj 1:50, w górę 2:35
- czerwony szlak turystyczny czerwony - do Domu Śląskiego 0:20, w górę 0:30, na Równię pod Śnieżką 0:45, w drugą stronę 0:55
- czarny szlak turystyczny czarny - do stacji kolejki na Kopę 0:35, w górę 0:45, do Karpacza Biały Jar 1:40, w górę 2:10
- żółty Szlak żółty - do stacji pośredniej kolejki gondolowej pod Rużovą Horą 0:40, w górę 0:55, do Decinskiej Boudy 0:55, w górę 1:20
- Jubileuszową Drogą szlak turystyczny czerwonyszlak turystyczny niebieski - do Domu Śląskiego 0:40, w górę 0:50
Poczta na szczycie Śnieżki...
I widok na wschód: Czarna Kopa (1407 m.n.p.m) i Skalny Stół (1281 m.n.p.m)...
Południowy-wschód czyli już mniej istotne górki, ale w dalszej części relacji także nazwy kilku z nich też padną ;)
Ze szczytu schodzimy na wschód Drogą Jubileuszową, powstałą dzięki staraniom RGV w 1905 roku...
Zbliżenie na Czarną Kopę... Będzie ona ostatnim karkonoskim szczytem, który podczas tego wypadu przyjdzie nam zdobyć...
Po prawicy mamy nowo wybudowaną stację kolejki gondolowej.. Jeszcze trzy lata temu gdy korzystałem z tej kolejki podczas pobytu w Karkonoszach z rodzicami, była to zwykła kolej krzesełkowa 2-osobowa. Dziś nadeszła dla niej zupełnie inna era...
Masywna Czarna Góra, którą trzy lata temu również odwiedziliśmy.. Podczas tamtego pobytu nocowaliśmy w Wielkiej Upie (cz. Velka Upa), w fantastycznym drewnianym pensjonacie "Slovanka". Wyjazd ten zapamiętamy na zawsze, bowiem przywieźliśmy z niego (tzn. właśnie z pensjonatu) rozkosznego, rudego kociaka, który oczywiście ma się dobrze i ma dziś 4 lata :) 
Na początku schodzenia mamy widok na Czechy, ale kawałek dalej droga zakręca ukazując przed nami już Kotlinę Jeleniogórską...
Czarny Grzbiet...
Kwadrans po dziesiątej jesteśmy przy rozstajach na Drodze Jubileuszowej. Tu opuszczamy schodzącą w kierunku Domu Śląskiego, drogę i skręcamy ku wschodowi...
Przed nami widokowa wędrówka Czarnym Grzbietem. Te piękne, odkryte tereny będą nam towarzyszyć, aż za Czarną Kopę...
W dole Miłków, Brzezie Karkonoskie i Karpacz Dolny..
Kopa i zachodnia ściana Kotła Łomniczki... Z tyłu Smogornia...
Śnieżka widziana z Czarnego Grzbietu...
Czarny Grzbiet (cz. Obři Hreben), którym teraz sobie spokojnie wędrujemy, to łagodnie opadające ku północnemu-wschodowi ramię Śnieżki pokryte gołoborzami i kosodrzewiną...
Widok z Czarnego Grzbietu na Czarną Górę (cz. Cerna Hora - 1299 m.n.p.m) - na zdjęciu w głębi po prawej, a także na Ružovą Horę (widoczna przed Czarną Górą) mniej istotne szczyty typu Jeleni Vrch, czy Penkavci Vrch, położone w widłach Upy i Małej Upy...
Krótkie i łagodne podejście i oto jesteśmy już na Czarnej Kopie (cz. Svorova Kopa, Schwarze Koppe - 1407 m.n.p.m), będącej pierwszym karkonoskim szczytem od wschodu, sięgającym powyżej górnej granicy lasu.. Szczyt ten o ciekawym, niecodziennym widoku na Śnieżkę opada stromymi zboczami zarówno na południe, do doliny Jeleniego Potoku, jak i na północ do Sowiej Doliny. Wierzchołek jest dostępny czerwonym szlak turystyczny czerwony szlakiem, ale można go także trawersować w przypadku złych warunków atmosferycznych szlakiem zielonym Szlak zielony... 
Widok w przeciwnym kierunku - na Skalny Stół (cz. Tabule, niem. Tafelstein - 1285 m.n.p.m)... Tam zabrakło czasu aby dojść...
A to Łysocina (cz. Lysecina, niem. Kolbenberg - 1188 m.n.p.m) - najwyższy szczyt Grzbietu Lasockiego (cz. Pomezni Hreben, niem. Kolbenkamm), grzbietu które kończy od wschodu pasmo Karkonoszy, na Przełęczy Lubawskiej granicząc z Górami Kamiennymi...
Zbliżenie na Przełęcz Okraj...
Z Czarnej Kopy schodzi się, jak na Karkonosze, wyjątkowo stromo :) Na szczęście odcinek ten, nie jest zbytnio długi, dlatego szybkim krokiem zbliżamy się do Schroniska Jelenka...
I rzeczywiście kwadrans później, jesteśmy już u bram tego niezwykle nastrojowego schroniska.. Położone na wysokości 1260 m.n.p.m, posiada 26 miejsc noclegowych, w trzech pokojach 4-osobowych, jednym 6- i jednym 8-osobowym. Oferuje smaczną kuchnię (szczególnie słodkości :)) i dosyć niedrogą. Jedyne, co można zarzucić, to fakt, że nie mieli kofoli, gdy my tam wizytowaliśmy :/ Było coś na jej kształt, czego również spróbowaliśmy i piwo, o nieznanej nikomu z nas marce Primator. Zresztą mam na jego wspomnienie do dziś ubaw, bo na napojovym listku było napisane svetle i tmave - wiadomo jasne i ciemne, ale co oznaczało 10 i 12 z kółeczkiem w prawym, górnym rogu? Tego żeśmy nie wymyślili, mimo że Krystian znalazł, jak mu się wydawało rozwiązanie tego frapującego problemu. Według niego było to... oznaczenie ilości alkoholu, czyli piwo 12-procentowe:) Zaprzeczyłem mu wybuchnięciem śmiechem i nadal myśleliśmy i myśleliśmy i dopiero gdy wypiliśmy to przyszło nam do głowy, że może chodzi o słód jęczmienny i jego zawartość :D Ale cóż, człowiek uczy się całe życie :)) 
Panorama z pod schroniska na Lasocki Grzbiet..
A tak prezentuje się Jelenka.. Bardzo sympatyczna ;)
Obok schroniska znajduje się węzeł szlaków turystycznych:
- czerwony szlak turystyczny czerwony - na Śnieżkę 1:25, w drugą stronę 1:00, do Domu Śląskiego 1:45, w drugą stronę 1:30
- czerwony szlak turystyczny czerwony - na Sowią Przełęcz 0:10, w drugą stronę 0:15, na Przełęcz Okraj 0:50, w drugą stronę 1:10
- niebieski szlak turystyczny niebieski - do Domu Śląskiego (z pominięciem szczytu Śnieżki1:30, w drugą stronę 1:15, na Równię pod Śnieżką 1:55, w drugą stronę 1:40
- niebieski szlak turystyczny niebieski - na Skalny Stół 0:35, w drugą stronę 0:30, na Przełęcz Okraj 1:25, w drugą stronę 1:35
- zielony Szlak zielony (trawers Śnieżki i Czarnego Grzbietu) - do rozstajów na południowym zboczu Śnieżki 1:05, w drugą stronę 1:00
- żółty Szlak żółty - na Przełęcz Okraj 0:35 w górę 0:45
O godzinie 11:45 wyruszamy ze schroniska dalej... Chwilowo, bo jeszcze przez około 10 minut granią...
Subtelnie schodząc, docieramy na ostatnią przełęcz podczas tego wyjazdu - Sowią Przełęcz (1167 m.n.p.m) będącą głęboko wciętym siodłem między szczyty Skalnego Stołu i Czarnej Kopy. Przełęcz jest zalesiona i z tego powodu widoki z niej są raczej ograniczone - można zobaczyć masyw Czarnej Kopy i górujący od północno-wschodniej strony Skalny Stół.
Przełęcz jest istotnym węzłem turystycznym wschodniej części Karkonoszy. Krzyżuje się tu kilka szlaków:
- czerwony szlak turystyczny czerwony - na Skalny Stół 0:25, w dół 0:15, na Przełęcz Okraj 1:05, w drugą stronę 1:20
- czerwony szlak turystyczny czerwony - na Przełęcz Okraj 0:40, w drugą stronę 0:55
- czarny szlak turystyczny czarny - do rozstajów w Sowiej Dolinie 0:35, w górę 0:50, do Karpacza PKP 1:25, w górę 1:50 
- niebieski szlak turystyczny niebieski - na Skalny Stół 0:25, w dół 0:15, na Przełęcz Okraj 1:15, w drugą stronę 1:20
Skalny Stół z przełęczy...
A po drugiej stronie Czarna Kopa...
Rozpoczynamy strome, szczególnie w górnej partii doliny, zejście do miasta. Początkowo z widokami na wzgórza otaczające od północy Karpacz...
Zejście do Sowiej Doliny jest strome - droga pokonuje je licznymi zakosami.. Warto jednak zdecydować się na spacer tędy, bo to prawdziwa ostoja ciszy i spokoju...
Po lewej wyłania się już Hotel Gołębiewski i zabudowania Karpacza Górnego...
Parę kwiatuszków spotkanych w dolinie...
Spacer Sowią Doliną to czysta przyjemność. Co ciekawe ta dzika dolina obfitowała w rzadkie minerały takie jak granaty, czy rudy miedzi i ołowiu z domieszką złota. Już w XVIII wieku poszukiwano w tym miejscu metali szlachetnych, a także rud miedzi i ołowiu. Do dziś można zauważyć pozostałości po sztolniach i hałdach. 
Mijamy rozstaje koło Wysokiego Mostu i zmierzamy już teraz prosto do miasta..
Ale zanim do tego miasta wejdziemy, zatrzymujemy się jeszcze przy kompleksie Kruczych Skał. Są to zbudowane z granitognejsu, wysokie na 25 metrów skałki, położone na prawym brzegu potoku Płomnica..
Jesteśmy na skraju dwóch dzielnic Karpacza - Wilczej Poręby i Skalnego Osiedla, gdzie obecnie występuje chyba największe nagromadzenie pensjonatów, ośrodków wypoczynkowych i hoteli...
Śnieżka z Wilczej Poręby...
I Skalny Stół...
Koło Muzeum Sportu i Turystyki (polecam interesującą panoramę z lotu ptaka muzeum i tej części Karpacza, którą zobaczycie tu) schodzimy ze szlaku czarnego szlak turystyczny czarny, podążającego dalej do przystanku PKS Karpacz PKP... Po drodze mijamy jeszcze ładny budynek muzeum...
Docieramy do ulicy Konstytucji 3 Maja i dochodzimy do przystanku Karpacz Bachus, gdzie o 13:20 - po sześciu godzinach dzisiejszej wędrówki, kończą się nasze karkonoskie przygody - cztery dni fantastycznie spędzone, wypełnione pięknymi widokami i ciekawymi doświadczeniami... Po raz trzeci przekonuję się, że Karkonosze to góry bardzo interesujące, atrakcyjne, dające wiele możliwości wędrówek i wrażeń.. Na pewno przyjadę w nie jeszcze nie raz...
Wracamy busem do Jelonki, a następnie, ponownie "Kamieńczykiem" do Wrocka. Przez większość czasu odsypiamy wczesne wstawanie, ale w stolicy Dolnego Śląska mamy czas na przesiadkę i obiadokolację w KFC. Może i niezdrowo, ale pierwszy raz od kilku dni wbijamy się w soczysty kawałek mięsa i pochłaniamy kubełek XXL. Potem znów wsiadamy w super-ekstra wygodnego "Morcinka" i wracamy z powrotem do domu, gdzie jesteśmy na krótko przed jedenastą...
Z tego miejsca dziękuję jeszcze Ali, Mosiowi i Krystianowi za współtowarzyszenie w tej karkonoskiej wędrówce i cóż... pozostaje powiedzieć co nieco, co w kolejnych relacjach... Będzie to Wielka Fatra i... jeszcze coś, ale o tym niedługo :)) 
DO ZOBACZENIA

KOMENTARZE

5 comments:

  1. Cóż, górskie Królowe chyba po prostu tak mają, że uwielbiają strzelać wietrzne fochy ;) Co do schroniska, bardzo dobrze, że piszesz tak, jak jest, czy tak jak czujesz, przecież o to chyba chodzi na blogu :) A to, że komuś, kto jest danym miejscem zachwycony, taka albo inna opinia się może nie spodobać... No trudno. Każdy ma swoje zdanie :) Z tym drewnem to ciekawa sprawa, niby mają ściśle wyliczone i odłożone do ogrzewania schroniska, ale jak już wyłożysz te 150 zł to się jednak coś znajdzie? ;) Pozdrawiam serdecznie i czekam na Wielką Fatrę, z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale taką krytykę często trudno jest przyjąć, szczególnie jeśli w ogólnym postrzeganiu Samotnia to jedno z najwspanialszych schronisk i łatwo moje słowa ktoś może uznać za przesadę albo czepialstwo. Z tym ogniskiem jawne chamstwo podobnie jak z wrzątkiem :-\

      Usuń
    2. I prądem :D "Duch gór opuścił to miejsce już dawno temu"

      Usuń
  2. Fajnie napisane, a te opisy, czy to historyczne, czy widokowe, bardzo dobre :-)

    Ale się przyczepię do jednego ;)
    "Krótkie i łagodne podejście i oto jesteśmy już na Czarnej Kopie (...) Wierzchołek jest dostępny czerwonym szlakiem GSS, (...)" - Nie jest dostępny GSS'em, bo on skręca w dół, do Karpacza, przez Kocioł Łomniczki koło Domu Śląskiego. Wiedzie oczywiście z Izerów przez okolicę Szrenicy. Nie wiedzie dalej na Czarny Grzbiet.

    "ale co oznaczało 10 i 12 z kółeczkiem w prawym, górnym rogu? (...) i dopiero gdy wypiliśmy to przyszło nam do głowy, że może chodzi o słód jęczmienny i jego zawartość :D " - Tak, ta liczba przedstawia ekstrakt, z którego jest piwo. Czesi bardzo często to eksponują na swoich wyrobach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Racja, nawet nie wiem kiedy tak, napisałem :-D Dzięki bo pewnie bym przez dluzszy czas nie zauważył :-P

    OdpowiedzUsuń

Back
to top