Kilka dni temu wróciłem z Pirenejów, a konkretniej z masywu Monte Perdido. Była to moja pierwsza wizyta w tym łańcuchu górskim i biorąc pod uwagę wrażenia z tego wyjazdu - na pewno nieostatnia. Z każdym kolejnym dniem pobytu zastanawiałem się jak to jest, że Dolina Ordesy i Monte Perdido są wśród Polaków mało popularne, choć na uznanie zasługują nie mniej niż Dolomity, Alpy Julijskie czy Wysokie Taury. Czemu internet w dużej mierze milczy na ten temat, choć Pireneje skrywają pełne garście atrakcji wysokiego kalibru? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, ale jedno jest pewne - gdyby chcieć dobrze poznać te góry, to trzeba byłoby poświęcić na to całe lata i zużyć przy okazji kilka par butów 😉
W pierwszym poście dotyczącym Pirenejów parę moich przemyśleń dotyczących największych zalet jakie dostrzegłem tylko podczas kilkudniowej pieszej wędrówki oraz na które zwróciłem uwagę jeszcze podczas etapu organizacji całego przedsięwzięcia.
- 1. Pireneje to jeden z najbardziej zróżnicowanych łańcuchów górskich w Europie
Stanowiące północną granicę Półwyspu Iberyjskiego, Pireneje ciągną się na długości około 500 km. Są więc dla porównania łańcuchem górskim większym niż Sudety, ale mniejszym niż Karpaty czy Alpy. Ponieważ rozdzielają chłodne wody Zatoki Biskajskiej od ciepłych wód Morza Śródziemnego, to jak nietrudno się domyślić, stanowią istotną barierę klimatyczną. Napływ wilgotnych mas powietrza znad Atlantyku sprawia, że po północnej stronie głównego grzbietu suma rocznych opadów jest znacznie większa niż po południowej stronie, a co za tym idzie - krajobrazy są bardziej zielone, sielskie, momentami przypominające austriacki Tyrol. Hiszpańska część Pirenejów z reguły jest bardziej sucha, choć też znajdą się wyjątki. Natomiast sam masyw Monte Perdido idealnie wpisuje się w tytuł tego punktu, bo to prawdziwe "Pireneje w pigułce". Na tym niewielkim skrawku Pirenejów - można znaleźć to wszystko o czym pisałem - począwszy od idyllicznych krajobrazów bydła pasącego się na zielonych plateau po wysokogórskie, surowe klimaty z lodowcami na czele.
- 2. Tu każdy znajdzie coś dla siebie
Punkt nieco związany z poprzednim. Pireneje to na tyle potężny łańcuch górski, że znajdziemy tu wszystko czego dusza zapragnie. Lodowce, kaniony rzeczne, grzbiety przypominające połoniny, ostre skaliste szczyty i fantazyjnie udekorowane wapienne masywy. Są tam stawy polodowcowe, w których woda ma często 5-6 stopni Celsjusza, są cyrki polodowcowe i efektowne wodospady liczące kilkadziesiąt, a nawet kilkaset metrów. Są tam też ciekawe okazy flory i fauny, nie ma natomiast prawie w ogóle niedźwiedzi - w całych Pirenejach jest ich 5 (słownie pięć!).
Biwak w pobliżu Refugio Goriz.
- 3. Łatwość dojazdu
W Pireneje nie jest rzecz jasna dojechać tak łatwo z Polski jak w przeważającą część Alp, gdzie niemal do celu naszej podróży dojedziemy autostradą, ale dzięki wysypowi tanich połączeń lotniczych jest pod tym względem zdecydowanie lepiej w ostatnich latach. O dojeździe i sprawach praktycznych będzie osobny artykuł, w każdym razie, bazą po stronie francuskiej jest Lourdes, dokąd dolecimy z Krakowa, a bazą po stronie hiszpańskiej mogą być zarówno Barcelona jak i Madryt, dostępne z kilku polskich lotnisk, zarówno liniami niskokosztowymi jak i tradycyjnymi. Pomimo że są to miasta oddalone od Pirenejów o kilkaset kilometrów, to przejazd między nimi, a ośrodkami wypadowymi w Pireneje to kwestia kilku godzin, dzięki świetnej, hiszpańskiej infrastrukturze. Jedyne czego brakuje, to połączenia lotniczego z Polski do Saragossy, bo to by całą operację jeszcze bardziej skróciło, ale i tak nie ma tragedii. Jeszcze niedawno podróż ze Śląska w Karkonosze była bardziej męcząca 😜
Barcelona. Stąd łatwo dotrzemy w najwyższą część hiszpańskich Pirenejów.
- 4. Pogoda jest stabilniejsza
Chciałem napisać stabilna, ale biorąc pod uwagę, że akurat my trafiliśmy na totalnie niestabilną aurę, zrezygnowałem. 😅
Generalnie, zwłaszcza po stronie hiszpańskiej, prawdopodobieństwo natrafienia na piękną, słoneczną pogodę jest dużo wyższe niż w Alpach czy w Tatrach. Nawet w lecie, w sierpniu trafiają się okresy długiej, bezchmurnej pogody, kiedy przez tydzień temperatury utrzymują się w dzień na niezmiennie bardzo wysokim poziomie. Ze względu jednak na fakt, że jak już wspomniałem, Pireneje stanowią barierę klimatyczną, to zdarzają się tam także sensacje pogodowe w postaci gwałtownych wichur, burz z gradem, a nawet śniegu (jednym z powodów naszego wcześniejszego zejścia z gór była ucieczka przed zapowiadanymi opadami śniegu).
- 5. Pustki na szlakach
W Dolinie Ordesy, moim zdaniem w pełni zasługującej na miano atrakcji na skalę światową (!) ludzi było tyle co na najrzadziej odwiedzanych szlakach tatrzańskich. Turyści kumulowali się jedynie na Monte Perdido i w okolicy Przełęczy Rolanda - w pozostałych miejscach dało się ich zliczyć na palcach jednej ręki.
A skoro więc tłumów nie zastaniemy w takim miejscu, to w rzadziej odwiedzanych terenach Pirenejów będzie jeszcze spokojniej. W Hiszpanii, co zdążyliśmy już zaobserwować, dużym zainteresowaniem cieszy się też okolica Benasque - stanowiącego pirenejski odpowiednik Chamonix czy Zermatt - miejsce wyjściowe w dwa najwyższe masywy całego łańcucha, masyw Pico de Posets i Pico Aneto.
- 6. Jeszcze nie Alpy, ale już nie Karpaty
Dla mnie Pireneje to taki złoty środek. Złoty środek pomiędzy najwyższymi szczytami Karpat, leżącymi w Fogaraszach, Bucegach czy Tatrach, a przeciętniakami alpejskimi rzędu 3500 m.n.p.m. W czym tkwi największa zaleta Pirenejów? Jeśli nie miałeś w życiu do czynienia za bardzo z lodowcami, nie nabyłeś jeszcze umiejętności dotyczących poruszania się po nich, obawiasz się szczelin czy mostów śnieżnych, ale jednocześnie podczas trwających na dużych wysokościach upałów, chciałbyś wsadzić twarz bądź tyłek w śnieżną otchłań, której nie zastaniesz w lecie nigdzie w Tatrach, to Pireneje są właśnie dla Ciebie! Pomimo że w górach tych znajduje się przeszło 20 szczytów przekraczających 3000 m.n.p.m., a najwyższy z nich liczy 3404 m.n.p.m., to na zdecydowaną większość z nich da się bezpiecznie wejść bez asekuracji. W przypadku masywu Monte Perdido, możemy zdobyć wierzchołek liczący 3355 m.n.p.m. nawet nie ubierając na siebie raczków czy tym bardziej - raków.
Droga na Monte Perdido. Z lewej stronie Cilindro de Marmores, z prawej El Dedo.
- 7. Wolność, Proszę Państwa!
Ten punkt powinienem podzielić na dwie części. Pierwsza sprawa dotyczy nocowania na dziko - w Pirenejach przepisy dotyczące biwakowania są łagodne. Podkreślam - nie tak łagodne jak w ukraińskich czy rumuńskich Karpatach, ale też daleko im do zakazów panujących w Alpach, gdzie rozbicie namiotu poza wyznaczonymi miejscami grozi dużymi karami. Zasada z reguły jest taka - możesz rozbijać się powyżej określonej dla danej części gór wysokości, nie wcześniej niż przed zmrokiem, a namiot powinieneś złożyć rano, koło 8-9. Przepisy są oczywiście zaostrzone na terenach parków narodowych - tych jest jednak na terenie całych Pirenejów tylko kilka. W praktyce jednak nie spotkaliśmy się ani razu z sytuacją by strażnik czy leśnik upominał turystów - ludzie nie zwijali się przed dziewiątą, ale nigdy nie zostawiali rozłożonego namiotu przez cały dzień.
Druga sprawa to wolność przy wyborze tras. W Pirenejach nikt nie gania z taryfikatorem. Nikt nie szuka po fejsbukach jak na tatrzańskich grupach, czy ktoś nie wrzucił zdjęcia z Jatek bądź z Bobrowca. W praktyce, w wyższych partiach gór nie ma żadnych szlaków - są ścieżki oznaczone kopczykami. Nie ma obowiązku trzymać się ich, ale warto pamiętać, że w Pirenejach, a zwłaszcza w masywie Monte Perdido zbudowanym ze skał osadowych - teren jest bardzo sypki, poruszanie się nawet po ścieżkach bywa bardzo męczące. Do tego dochodzi ubezpieczenie które TRZEBA wykupić przed wyjazdem w Pireneje, bowiem ryzyko kontuzji w tych górach jest potencjalnie wyższe niż w Tatrach. Do tego dochodzą możliwości wystąpienia lekkich objawów choroby wysokogórskiej - może się pojawiać lekkie otępienie czy ogólne osłabienie organizmu. Pamiętajmy jednak przed wykupieniem ubezpieczenia przeczytać dokładnie warunki polisy - sam spotkałem się z tym, że spora część agencji ubezpieczeniowych gwarantuje pomoc tylko do pewnej granicy, zazwyczaj 3000 m.n.p.m.
- 8. Bez namiotu też sobie poradzisz
Często zastanawiając się nad wyborem miejsca trekkingowego, dochodzę do wniosku, że jeśli chodzi o nocowanie w europejskich górach, to są dwie możliwości. Albo możesz to robić, ale tylko w schroniskach, bowiem nocowanie na dziko jest zabronione albo - druga możliwość - infrastruktura turystyczna jest tak słaba, że bez namiotu czy tym bardziej samego śpiwora i karimaty ani rusz. Tak jest w większości gór Bałkanów, tak jest też w Karpatach Wschodnich i Południowych. Pireneje natomiast pozwalają wybrać najbardziej dogodny dla Ciebie wariant - z reguły, jeśli wybierzesz się na stronę hiszpańską, spotkasz się z gorszą infrastrukturą turystyczną i wypada byś ze sobą zabrał wtedy przynajmniej karimatę i śpiwór. Po stronie francuskiej, a już zwłaszcza jeśli wybierzesz się na wędrówkę fragmentem szlaku dalekodystansowego - np. GR10 - będziesz mógł uniknąć tachania ciężkich klamotów.
Refugio Goriz - baza wypadowa na Monte Perdido.
Mam nadzieję, że tym postem zasiałem w Was ziarenko zainteresowania tematem Pirenejów. Jak tylko uporam się ze zdjęciami - a jest ich trochę z tego wyjazdu mimo średniej pogody - ruszam z relacjami 😊
A na razie musi wystarczyć tych kilka zdjęć...
Wcześniej Kaśka, teraz Ty... No teraz muszę tylko Darka namówić :P Wygląda to niesamowicie, a najbardziej pociąga mnie ta wolność wyboru. Strzelam więc, że masz pełno zdjęć wschodów i zachodów słońca :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie muszę Cię rozczarować :/ Tak jak napisałem - trafiliśmy na bardzo mieszaną pogodę i tych wschodów/zachodów wcale nie mam tak wiele. Na szczęście, te parę pogodnych dni, przyniosło widowiskowe warunki i paroma fotkami będę mógł się podzielić :)
UsuńTeraz już spać nie będę mógł :( Niesamowite widoki i piękne foty :)
OdpowiedzUsuńGratuluje Ci wyprawy :)))))
Dzięki wielkie za odwiedziny i miłe słowo :)
Usuń