(HOTEL GÓRSKI PTTK NA KALATÓWKACH - KUŹNICE - DOLINA JAWORZYNKI - PRZEŁĘCZ MIĘDZY KOPAMI - HALA GĄSIENICOWA - SCHRONISKO PTTK MUROWANIEC - CZARNY STAW GĄSIENICOWY - MAŁY KOŚCIELEC - KARB - KOŚCIELEC - KARB - ZIELONY STAW GĄSIENICOWY - DOLINA GĄSIENICOWA - SCHRONISKO PTTK MUROWANIEC)
Trzeci dzień przyniósł pochmurną, ale stabilną pogodę. Miało co prawda padać, już koło 12 ale szczęśliwie, pierwsze krople deszczu spadły nam na głowy dopiero przed samym schroniskiem. Zamierzony cel na trzeci dzień - Kościelec, udało się więc osiągnąć ;) Zapraszam na relację :)
Poranek na Kalatówkach wygląda podobnie jak dnia poprzedniego.. Siódma wstajemy, szybkie zebranie, potem śniadanko, kawcia i już jesteśmy gotowi do drogi ;) Na dworze rześko, bardzo przyjemnie - warunki sprzyjają wędrówkom. Na początek, nietypowo, bo schodzimy - aż do parkingu w Kuźnicach, gdzie znów odbębniamy bilet do TPN-u i wkraczamy w Dolinę Jaworzynki, którą będziemy podążać na Halę Gąsienicową...
Poranek na Kalatówkach wygląda podobnie jak dnia poprzedniego.. Siódma wstajemy, szybkie zebranie, potem śniadanko, kawcia i już jesteśmy gotowi do drogi ;) Na dworze rześko, bardzo przyjemnie - warunki sprzyjają wędrówkom. Na początek, nietypowo, bo schodzimy - aż do parkingu w Kuźnicach, gdzie znów odbębniamy bilet do TPN-u i wkraczamy w Dolinę Jaworzynki, którą będziemy podążać na Halę Gąsienicową...
Po przekroczeniu Bystrej, dochodzimy do rozdroża - tu szlak żółty wchodzi w Dolinę Jaworzynki, natomiast szlak niebieski na Boczań zakręca w lewo rozpoczynając od razu podejście...
Po krótkim marszu żwirową ścieżką przez las szlak wychodzi na podłużną Polanę Jaworzynkę będącą jednym z bardziej malowniczych miejsc jakie znajdują się po polskiej stronie Tatr Wysokich...
Polana nad którą niepodzielnie góruje Kopa Magury (1704 m.n.p.m - foto poniżej) ma długość około kilometra i rozciąga się na wysokości od 1070 do 1120 m.n.p.m. Dawniej, było to miejsce intensywnych wypasów, gdzie właśnie z tego powodu obserwowano szybko narastające obniżenie górnej granicy lasu. Co ciekawe w 1925 roku notowano podczas wypasów po 200 owiec na kilometr kwadratowy. Wyobraźcie sobie również, że to dziś urocze i pełne wdzięku miejsce, 70 lat temu na skutek nadmiernego wypasu straszyło golizną, do tego stopnia że trzeba było jakoś temu zaradzić, poprzez zadarnienie i zadrzewienie. Jak pisze Nyka w swoim bestsellerowym przewodniku - problem był duży i zwalczono go z największym trudem...
Dziś nie ma śladu po dawnym problemie i Polana Jaworzynka urzeka o każdej porze roku...
Ktobądź po świecie snując się zbolał
Chcesz dobyć z skarbca duszy twej pamiątek
Raju gdzieś szczątek
Rażony
błyskiem archanielskiej chwały,
Zstąp w tej samotni czarodziejskie skręty,
Kędy nad wodną strugą gaj cienisty,
Z wiatru poświsty
O niebie gwarzy, dreszczem wskróś przejęty.
O Jaworzynko! kto świetlane gody
Sennych uroków twych - i w jakim słowie
Tęskny wypowie?
Dolino ciszy, cienia i pogody!
W tobie mi jednej nie zabrakło wcale:
Bezbrzeżnej dali, która w światłach znika,
Śpiewu słowika,
Ani młodzieńczych marzeń mych o chwale.
W tobiem ja jednej ani tęsknił, ani
Wspomniał, że kiedyś z nieba mi strącono
Myśl uskrzydloną,
W głębie ziejącej duszy mej otchłani.
Felicjan Faleński "Jaworzynka"
Na jednej z ław umiejscowionych przy ścieżce siadamy na chwilę i kontemplujemy krajobraz.. Podoba nam się tu strasznie i wyjątkowo, bo całą czwórką ;) zgadzamy się ze słowami Walerego Eljasza Radzikowskiego, który nazywał to miejsce: "Pieścidełkiem tatrzańskim" :)
Polanę dzieli się nieraz na dwie części - możecie więc spotkać się na mapach z oznaczeniami Niżniej i Wyżniej Równi ;)
Po wszamaniu przedostatniej paczki kabanosów, wracamy na szlak. Dochodzimy do niewielkiego rozwidlenia, gdzie żółte paski opuszczają dno doliny i zaczynają wspinaczkę zboczami Małej Kopy Królowej (1577 m.n.p.m)...
Pniemy się teraz całkiem stromo do góry. Z czasem wyłaniają się widoki na wcinający się między szczyty Małej Kopy Królowej i Kopy Magury, Żleb pod Czerwienicą. Wspominając o nim warto powiedzieć, że to właśnie w nim w latach 1766-1871 czynne były kopalnie żelaza, założone za czasów Stanisława Augusta..
Ścieżka robi ostry zakos i pozwala zerknąć w kierunku Podhala.. A tam morze chmur i w oddali Babia z Policą..
Nieco szerszy horyzont...
Górny odcinek żółtego szlaku na Karczmisko, czy też jak kto woli Przełęcz między Kopami, nosi nazwę Siodłowej Perci..
Górny odcinek żółtego szlaku na Karczmisko, czy też jak kto woli Przełęcz między Kopami, nosi nazwę Siodłowej Perci..
Po bardziej stromym odcinku profil szlaku łagodnieje i zaczyna spokojnie trawersem kierować się w stronę coraz bliższego Karczmiska.. Za nami tymczasem pojawia się także Giewont w nietypowej perspektywie i Kopa Kondracka z Małołączniakiem...
Zbliżonko na wymienioną wyżej trójkę...
Podhale pod chmurami..,
Tatry Bielskie...
Zostawiamy Karczmisko i podążamy teraz łagodnymi zboczami Małej Królowej Kopy (1577 m.n.p.m). W akompaniamencie pierwszych tatrzańskich turni strzelamy sobie tu fotki ;)
Żółta Turnia ze szlaku na Gąsienicową ;)
Kto uwielbia ten moment, łapa w górę ;>
Wejście na Halę Gąsienicową jest chyba najwspanialszym widokiem, po polskiej stronie Tatr. Mógłbym się nawet spierać, czy nie zapada w pamięć bardziej niż widok znad Moka, bo mimo że jest niezwykle zróżnicowany, to wszystko się harmonijnie ze sobą łączy - drewniane szałasy, nadające otoczeniu idyllicznej osady, w dali pokryte bujną kosodrzewiną partie Doliny Gąsienicowej i wreszcie poszarpana grań Orlej Perci. To wszystko natura udekorowała jeszcze kształtnym Kościelcem ściągającym wzrok każdego, wchodzącego na halę turysty...
Czymże byłaby hala bez kwitnącej tu wierzbówki kiprzycy...
Czymże byłaby hala bez kwitnącej tu wierzbówki kiprzycy...
W międzyczasie pokonujemy część Hali Gąsienicowej, zwanej Królowymi Rówienkami i przechodzimy obok "Betlejemki", czyli Centralnego Ośrodka Szkoleniowego PZA.
Zaraz za nią mijamy pierwsze rozdroże, gdzie odchodzi szlak czarny w kierunku Świnickiej Przełęczy i dalszych rozstajów w Zielonej Dolinie Gąsienicowej, gdzie odchodzą szlaki na Kasprowy i Liliowe...
Od tego miejsca do Murowańca jest rzut beretem, zresztą widać stąd doskonale dach schroniska schowany w świerkowej gęstwinie...
Dolina Zielona Gąsienicowa, stanowiąca zachodnią odnogę Doliny Gąsienicowej, podchodząca pod szczyty Skrajnej Turni, Pośredniej Turni i Beskidu...
Mając ochotę na drugie śniadanie w podskokach zbiegamy do gwarnego schroniska. Przy okazji przepakowujemy się do jednego plecaka - resztę rzeczy zostawiamy, bo tu spędzamy nasz ostatni nocleg. Potem lecimy już na dół do gwarnej jak zwykle jadalni, gdzie najpierw krążymy w poszukiwaniu wolnego miejsca, a potem gdy już je w oddali dostrzegliśmy, czekał nas sprint po ostatnie wolne miejsca ;> Hmmm.. Skąd my to znamy... :D
Kilka minut po 11 posileni i napojeni opuszczamy budynek schroniska, już tylko z jednym plecakiem i ruszamy w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego...
Od Murowańca pniemy się do góry w kierunku zbliżających się zboczy Małego Kościelca, które podczas drogi nad Czarny Staw Gąsienicowy będziemy trawersować...
Wygodnym chodnikiem poprowadzonym zboczem Małego Kościelca zbliżamy się do Czarnego Stawu Gąsienicowego, zamkniętego charakterystycznym ryglem skalnym..
Otoczenie Czarnej Doliny Gąsienicowej i widoczny w oddali rygiel, zamykający cyrk lodowcowy największego stawu w Dolinie Gąsienicowej. Otoczenie budują od lewej: Żółta Turnia, Wierch pod Fajki, Granaty, Czarne Ściany, Kozi Wierch i Kozie Czuby...
Witaj w Śródziemiu! ;)
Cały czas ścieżka trawersuje zbocza Małego Kościelca, pocięte rumowiskami skalnymi.. Mijamy też miejsce w którym w 1909 roku, lawina porwała Mieczysława Karłowicza...
O 11:30 po około 30 minutach marszu docieramy nad brzeg Czarnego Stawu Gąsienicowego, jednego z najpiękniejszych jezior tatrzańskich...
Położony w górnym piętrze Doliny Gąsienicowej, wyodrębnianym pod nazwą Czarnej Doliny Gąsienicowej, Czarny Staw Gąsienicowy posiada powierzchnię 17,94 ha, czyniącą z niego czwarty co do wielkości polski staw tatrzański i głębokość maksymalną 51 m. Wody jeziora mają zabarwienie zielone (mimo mylącej nazwy) o wysokiej przezroczystości dochodzącej do 15 metrów. Dlaczego jednak Czarny Staw Gąsienicowy? Otóż toń przez pobliskie, granitowe szczyty jest mocno zacieniona i sprawia wrażenie bardziej czerni aniżeli zieleni ;)
Na brzegu Czarnego Stawu Gąsienicowego znajdują się dwa rozdroża. Pierwsze, gdzie odchodzi szlak czarny na Karb i dalej na Kościelec położone jest na jego północnym brzegu, drugie, gdzie odchodzi szlak żółty na Skrajny Granat, znajduje się na wschodnim brzegu. Wzdłuż jeziora podąża natomiast szlak niebieski na Zawrat i dalej do Piątki..
Czarny Staw Gąsienicowy, nie jest może największy w Tatrach, ani też najgłębszy, ale sławą w literaturze wyróżnia się mocniej aniżeli Czarny Staw pod Rysami, czy stawy w Dolinie Pięciu Stawów Polskich... Szczególnie Kazimierz Przerwa-Tetmajer go sobie upodobał...
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca,
co nam ciała przezrocze tęczą blasków nasyca,
i wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze,
i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze,
pijmy kwiatów woń rzcźwą, co na zboczach gór kwitną,
dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną.
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,
lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona,
puchem mlecza się bawmy i ćmy błoną przezrocza,
i sów pierzem puszystym, co w powietrzu krąg toczą,
nietoperza ścigajmy, co po cichu tak leci,
jak my same, i w nikłe oplatajmy go sieci,
z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące,
gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce,
a wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie,
nim je zerwie i w pląsy pogoni nas skocznie...
Jest 11:50 gdy po krótkim odpoczynku podnosimy swe cztery litery z głazu gotowi do podjęcia wyzwania jakie rzuca nam Kościelec :)
Tak jak wspominałem od tego momentu zmieniamy kolor szlaku na czarny . Ścieżka dochodzi do zbocza i od razu zaczyna szybko nabierać wysokości...
Dolina Suchej Wody i w oddali Gorce...
Szlak jest bardzo atrakcyjny widokowo, a perspektywa często się zmienia..
Szlak wspina się zakosami i po pokonaniu któregoś z rzędu, pozwala podziwiać szpicę Kościelca.. Naprawdę, trzeba przyznać że z daleka robi wrażenie bardzo trudno dostępnego ;>
W końcu trudy pierwszej wspinaczki się kończą i osiągamy niewielkie wypłaszczenie...
A Czarny Staw Gąsienicowy zachwyca nieustannie :)
Żółta Turnia i Granaty przeglądające się w lustrze, tj. tafli stawu ;)
Stąd na grzbiet Małego Kościelca dzieli nas już zaledwie kilkadziesiąt metrów w pionie do pokonania...
Z Małego Kościelca otwierają się przed nami widoki na otoczenie Zielonej Doliny Gąsienicowej, w tym m. in. na Pośrednią (2128 m.n.p.m) i Skrajną Turnię (2096 m.n.p.m)..
Liliowe (1952 m.n.p.m), Beskid (2012 m.n.p.m), Sucha Przełęcz (1950 m.n.p.m), Kasprowy Wierch (1987 m.n.p.m).. W dole Zielony Staw Gąsienicowy i Kurtkowiec...
Masyw Świnicy...
I na zakończenie jeszcze szersze spojrzenie na stawy Zielonej Doliny Gąsienicowej...
Po drugiej stronie krajobraz jest bardziej wysokogórski...
Szybko i sprawnie pokonujemy wąską grań i docieramy na wcięcie Karbu (1853 m.n.p.m), nad którym wzbija się wysoko w górę szczyt Kościelca (2155 m.n.p.m)...
Tu dociera również szlak niebieski najczęściej używany przy schodzeniu z Karbu, natomiast atrakcją oprócz ładnego widoku, jest również tabliczka ostrzegawcza przy wejściu na czarny szlak. Ostrzega ona przed trudnościami czyhającymi na nieprzygotowanych odpowiednio turystów, aczkolwiek w moim przekonaniu, nadanie temu szlakowi rangi "bardzo trudnego" jest nadzwyczaj przesadzone... Jest to po prostu, stromy odcinek, w kilku miejscach zbliżający się do przepaści, ale nie zaryzykowałbym wobec niego mocniejszego określenia niż "dość wymagający"...
Porównanie Kościelca i Świnicy... Która górka ciekawsza ;P ?
Zawalonym złomami grzbietem rozpoczynamy łatwą z początku wspinaczkę...
Po raz pierwszy jesteśmy zmuszeni do użycia rąk w niewielkiej rynnie. Jest ona jednak bardzo dobrze urzeźbiona i wspinaczka tu to sama przyjemność...
Po okresie kwadransa lekkiego podchodzenia, docieramy do gładkiej płyty, będącej kolejną poważniejszą przeszkodą na trasie. Choć tak naprawdę, trudności rosną drastycznie dopiero w przypadku opadów lub oblodzenia.. Poza takimi sytuacjami raczej niebezpieczeństwa, nie ma, ot zwykła płyta wymagająca wzmożenia mocniej uwagi ;)
Po jej pokonaniu ponad Liliowem, ukazuje się w oddali kilka zachodniotatrzańskich olbrzymów, w tym między innymi Banówka, Pachoł czy Rohacze, oraz nieco niższe wierzchołki Spalonej i Salatynów...
Ścieżka zakosami żmudnie zdobywa wysokość.. Bliskość Żółtej Turni pozwala jednak określić circa swoją aktualną wysokość ;] W panoramie na tą stronę świata oprócz już wspomnianej, Żółtej Turni dominują Granaty, a uwagę mocno zwraca ciekawa grań Fajek...
Fota w skalnym terenie też musi być ;D
Miejsce w którym się znajdujemy jest nieco... eksponowane. Nie zagapcie się więc na Giewont ;)
Wyżej znów trafiamy na oryginalną przeszkodę, którą tym razem pokonujemy ładnie wyrzeźbionymi schodkami :)
Po tym wymagającym wzmożonej uwagi odcinku, jest przez chwilę lżej. Zakosami pokonujemy kolejne metry..
Żółta Turnia, Mała Koszysta, Wielka Koszysta i Waksmundzki Wierch....
Kolejnym miejscem na które trzeba zwrócić uwagę;) jest ponownie długa, granitowa płyta... Jednak uciążliwa staje się przy zejściu...
Po przekroczeniu tego miejsca, znajdujemy się już powyżej 2100 m.n.p.m. Na szczyt już bardzo blisko...
Na sam deser zostaje najbardziej skomplikowane miejsce na szlaku - dosyć długa rynna skalna, która jest bardzo kłopotliwa do pokonania dla niskich osób. Na dodatek trudności rosną przez fakt, że brakuje tu łańcucha (totalna pomyłka) bo przy zejściu... może być mało ciekawie...
Jeśli jednak się nam uda, pokonać i to miejsce, to zdobywamy oficjalnie Kościelec (2155 m.n.p.m) i zostajemy nagrodzeni prawdziwie wysokogórskim widokiem grań ciągnącą się od Świnicy aż po Koszystą. Cóż, mówi się że Jagnięcy Szczyt słynie z "alpejskiej panoramy" na gniazdo Łomnicy i Durnego Szczytu.. Moim zdaniem widok z Kościelca na południe, mimo braku dalekiego horyzontu, jest niewiele gorszy od swojego nieco wyższego kolegi, leżącego na skraju Tatr Wysokich ;)
Stawy Zielonej Doliny Gąsienicowej, a w dali Czerwone Wierchy z Giewontem...
Zmarzły Staw Gąsienicowy leżący 400 metrów poniżej szczytu...
Wielka Koszysta...
O 13:30 widząc narastające prawdopodobieństwo zmoknięcia ruszamy tyłki i "zbiegamy" z powrotem na Karb.
Na Karbie planowaliśmy jeszcze przerwę aby się napatrzeć, ale gdzie tam! Naraiła się upierdliwa gimnazjalna wycieczka, która poprzez wrzaski położyła kres naszym planom. Chociaż kilkanaście minut później dziękowaliśmy im za to, bo zaczął lać deszcz :D
Zejście z Karbu niebieskim szlakiem jest dużo łatwiejsze i nie tak strome jak wejście od strony Czarnego Stawu Gąsienicowego. Dlatego jest tak dobre do schodzenia ;P Polecam ;D
Czerwone Stawki, Zielony Staw Gąsienicowy i Kurtkowiec...
Ponownie wkraczamy w krainę niekończących się gęstwin kosodrzewiny. Fantastycznie prezentuje się z tej części doliny natomiast Kościelec, Zadni Kościelec, Zawratowa Turnia, Niebieska Turnia, Gąsienicowa Turnia i Świnka ;)
Po dość długiej przeprawie przez kosówkę docieramy do kotlinki z Czerwonymi Stawkami liczącymi 0,27 i 0,16 ha. Po prawej stronie natomiast leży nieco większy Kurtkowiec o powierzchni 1,53 ha...
Na wysokości 1698 m.n.p.m znajduje się rozdroże, gdzie szlak niebieski się kończy. Stąd w dół podążamy za czarnymi paskami doprowadzającymi do Murowańca z Świnickiej Przełęczy, które po kilku minutach przebiegają nad brzegiem Zielonego Stawu Gąsienicowego, największego i najpiękniejszego stawu w Zielonej Dolinie Gąsienicowej. Liczy on 3,84 ha i ma głębokość 15,1 m...
Od tego miejsca do Murowańca jest rzut beretem, zresztą widać stąd doskonale dach schroniska schowany w świerkowej gęstwinie...
Dolina Zielona Gąsienicowa, stanowiąca zachodnią odnogę Doliny Gąsienicowej, podchodząca pod szczyty Skrajnej Turni, Pośredniej Turni i Beskidu...
Mając ochotę na drugie śniadanie w podskokach zbiegamy do gwarnego schroniska. Przy okazji przepakowujemy się do jednego plecaka - resztę rzeczy zostawiamy, bo tu spędzamy nasz ostatni nocleg. Potem lecimy już na dół do gwarnej jak zwykle jadalni, gdzie najpierw krążymy w poszukiwaniu wolnego miejsca, a potem gdy już je w oddali dostrzegliśmy, czekał nas sprint po ostatnie wolne miejsca ;> Hmmm.. Skąd my to znamy... :D
Kilka minut po 11 posileni i napojeni opuszczamy budynek schroniska, już tylko z jednym plecakiem i ruszamy w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego...
Od Murowańca pniemy się do góry w kierunku zbliżających się zboczy Małego Kościelca, które podczas drogi nad Czarny Staw Gąsienicowy będziemy trawersować...
Wygodnym chodnikiem poprowadzonym zboczem Małego Kościelca zbliżamy się do Czarnego Stawu Gąsienicowego, zamkniętego charakterystycznym ryglem skalnym..
Otoczenie Czarnej Doliny Gąsienicowej i widoczny w oddali rygiel, zamykający cyrk lodowcowy największego stawu w Dolinie Gąsienicowej. Otoczenie budują od lewej: Żółta Turnia, Wierch pod Fajki, Granaty, Czarne Ściany, Kozi Wierch i Kozie Czuby...
Cały czas ścieżka trawersuje zbocza Małego Kościelca, pocięte rumowiskami skalnymi.. Mijamy też miejsce w którym w 1909 roku, lawina porwała Mieczysława Karłowicza...
O 11:30 po około 30 minutach marszu docieramy nad brzeg Czarnego Stawu Gąsienicowego, jednego z najpiękniejszych jezior tatrzańskich...
Na brzegu Czarnego Stawu Gąsienicowego znajdują się dwa rozdroża. Pierwsze, gdzie odchodzi szlak czarny na Karb i dalej na Kościelec położone jest na jego północnym brzegu, drugie, gdzie odchodzi szlak żółty na Skrajny Granat, znajduje się na wschodnim brzegu. Wzdłuż jeziora podąża natomiast szlak niebieski na Zawrat i dalej do Piątki..
Czarny Staw Gąsienicowy, nie jest może największy w Tatrach, ani też najgłębszy, ale sławą w literaturze wyróżnia się mocniej aniżeli Czarny Staw pod Rysami, czy stawy w Dolinie Pięciu Stawów Polskich... Szczególnie Kazimierz Przerwa-Tetmajer go sobie upodobał...
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Okręcajmy się wstęgą naokoło księżyca,
co nam ciała przezrocze tęczą blasków nasyca,
i wchłaniajmy potoków szmer, co toną w jeziorze,
i limb szumy powiewne, i w smrekowym szept borze,
pijmy kwiatów woń rzcźwą, co na zboczach gór kwitną,
dźwięczne, barwne i wonne, w głąb wzlatujmy błękitną.
Cicho, cicho, nie budźmy śpiącej wody w kotlinie,
lekko z wiatrem pląsajmy po przestworów głębinie...
Oto gwiazdę, co spada, lećmy chwycić w ramiona,
lećmy, lećmy ją żegnać, zanim spadnie i skona,
puchem mlecza się bawmy i ćmy błoną przezrocza,
i sów pierzem puszystym, co w powietrzu krąg toczą,
nietoperza ścigajmy, co po cichu tak leci,
jak my same, i w nikłe oplatajmy go sieci,
z szczytu na szczyt przerzućmy się jak mosty wiszące,
gwiazd promienie przybiją do skał mostów tych końce,
a wiatr na nich na chwilę uciszony odpocznie,
nim je zerwie i w pląsy pogoni nas skocznie...
Kazimierz Przerwa-Tetmajer "Melodia mgieł nocnych nad Czarnym Stawem Gąsienicowym"
Czarny Staw Gąsienicowy zamieszkują pstrągi (oczywiście zostały tam wprowadzone) i kaczki krzyżówki, stanowiący wdzięczny obiekt fotografii...Jest 11:50 gdy po krótkim odpoczynku podnosimy swe cztery litery z głazu gotowi do podjęcia wyzwania jakie rzuca nam Kościelec :)
Tak jak wspominałem od tego momentu zmieniamy kolor szlaku na czarny . Ścieżka dochodzi do zbocza i od razu zaczyna szybko nabierać wysokości...
Dolina Suchej Wody i w oddali Gorce...
Szlak jest bardzo atrakcyjny widokowo, a perspektywa często się zmienia..
Szlak wspina się zakosami i po pokonaniu któregoś z rzędu, pozwala podziwiać szpicę Kościelca.. Naprawdę, trzeba przyznać że z daleka robi wrażenie bardzo trudno dostępnego ;>
W końcu trudy pierwszej wspinaczki się kończą i osiągamy niewielkie wypłaszczenie...
A Czarny Staw Gąsienicowy zachwyca nieustannie :)
Żółta Turnia i Granaty przeglądające się w lustrze, tj. tafli stawu ;)
Stąd na grzbiet Małego Kościelca dzieli nas już zaledwie kilkadziesiąt metrów w pionie do pokonania...
Z Małego Kościelca otwierają się przed nami widoki na otoczenie Zielonej Doliny Gąsienicowej, w tym m. in. na Pośrednią (2128 m.n.p.m) i Skrajną Turnię (2096 m.n.p.m)..
Liliowe (1952 m.n.p.m), Beskid (2012 m.n.p.m), Sucha Przełęcz (1950 m.n.p.m), Kasprowy Wierch (1987 m.n.p.m).. W dole Zielony Staw Gąsienicowy i Kurtkowiec...
Masyw Świnicy...
I na zakończenie jeszcze szersze spojrzenie na stawy Zielonej Doliny Gąsienicowej...
Po drugiej stronie krajobraz jest bardziej wysokogórski...
Szybko i sprawnie pokonujemy wąską grań i docieramy na wcięcie Karbu (1853 m.n.p.m), nad którym wzbija się wysoko w górę szczyt Kościelca (2155 m.n.p.m)...
Tu dociera również szlak niebieski najczęściej używany przy schodzeniu z Karbu, natomiast atrakcją oprócz ładnego widoku, jest również tabliczka ostrzegawcza przy wejściu na czarny szlak. Ostrzega ona przed trudnościami czyhającymi na nieprzygotowanych odpowiednio turystów, aczkolwiek w moim przekonaniu, nadanie temu szlakowi rangi "bardzo trudnego" jest nadzwyczaj przesadzone... Jest to po prostu, stromy odcinek, w kilku miejscach zbliżający się do przepaści, ale nie zaryzykowałbym wobec niego mocniejszego określenia niż "dość wymagający"...
Porównanie Kościelca i Świnicy... Która górka ciekawsza ;P ?
Zawalonym złomami grzbietem rozpoczynamy łatwą z początku wspinaczkę...
Po raz pierwszy jesteśmy zmuszeni do użycia rąk w niewielkiej rynnie. Jest ona jednak bardzo dobrze urzeźbiona i wspinaczka tu to sama przyjemność...
Po okresie kwadransa lekkiego podchodzenia, docieramy do gładkiej płyty, będącej kolejną poważniejszą przeszkodą na trasie. Choć tak naprawdę, trudności rosną drastycznie dopiero w przypadku opadów lub oblodzenia.. Poza takimi sytuacjami raczej niebezpieczeństwa, nie ma, ot zwykła płyta wymagająca wzmożenia mocniej uwagi ;)
Po jej pokonaniu ponad Liliowem, ukazuje się w oddali kilka zachodniotatrzańskich olbrzymów, w tym między innymi Banówka, Pachoł czy Rohacze, oraz nieco niższe wierzchołki Spalonej i Salatynów...
Ścieżka zakosami żmudnie zdobywa wysokość.. Bliskość Żółtej Turni pozwala jednak określić circa swoją aktualną wysokość ;] W panoramie na tą stronę świata oprócz już wspomnianej, Żółtej Turni dominują Granaty, a uwagę mocno zwraca ciekawa grań Fajek...
Fota w skalnym terenie też musi być ;D
Miejsce w którym się znajdujemy jest nieco... eksponowane. Nie zagapcie się więc na Giewont ;)
Wyżej znów trafiamy na oryginalną przeszkodę, którą tym razem pokonujemy ładnie wyrzeźbionymi schodkami :)
Po tym wymagającym wzmożonej uwagi odcinku, jest przez chwilę lżej. Zakosami pokonujemy kolejne metry..
Żółta Turnia, Mała Koszysta, Wielka Koszysta i Waksmundzki Wierch....
Kolejnym miejscem na które trzeba zwrócić uwagę;) jest ponownie długa, granitowa płyta... Jednak uciążliwa staje się przy zejściu...
Po przekroczeniu tego miejsca, znajdujemy się już powyżej 2100 m.n.p.m. Na szczyt już bardzo blisko...
Stawy Zielonej Doliny Gąsienicowej, a w dali Czerwone Wierchy z Giewontem...
Zmarzły Staw Gąsienicowy leżący 400 metrów poniżej szczytu...
Wielka Koszysta...
O 13:30 widząc narastające prawdopodobieństwo zmoknięcia ruszamy tyłki i "zbiegamy" z powrotem na Karb.
Na Karbie planowaliśmy jeszcze przerwę aby się napatrzeć, ale gdzie tam! Naraiła się upierdliwa gimnazjalna wycieczka, która poprzez wrzaski położyła kres naszym planom. Chociaż kilkanaście minut później dziękowaliśmy im za to, bo zaczął lać deszcz :D
Zejście z Karbu niebieskim szlakiem jest dużo łatwiejsze i nie tak strome jak wejście od strony Czarnego Stawu Gąsienicowego. Dlatego jest tak dobre do schodzenia ;P Polecam ;D
Czerwone Stawki, Zielony Staw Gąsienicowy i Kurtkowiec...
Ponownie wkraczamy w krainę niekończących się gęstwin kosodrzewiny. Fantastycznie prezentuje się z tej części doliny natomiast Kościelec, Zadni Kościelec, Zawratowa Turnia, Niebieska Turnia, Gąsienicowa Turnia i Świnka ;)
Po dość długiej przeprawie przez kosówkę docieramy do kotlinki z Czerwonymi Stawkami liczącymi 0,27 i 0,16 ha. Po prawej stronie natomiast leży nieco większy Kurtkowiec o powierzchni 1,53 ha...
Na wysokości 1698 m.n.p.m znajduje się rozdroże, gdzie szlak niebieski się kończy. Stąd w dół podążamy za czarnymi paskami doprowadzającymi do Murowańca z Świnickiej Przełęczy, które po kilku minutach przebiegają nad brzegiem Zielonego Stawu Gąsienicowego, największego i najpiękniejszego stawu w Zielonej Dolinie Gąsienicowej. Liczy on 3,84 ha i ma głębokość 15,1 m...
Kawałek za stawem łapie nas deszcz, który zmusza do wyjęcia kurtek i przyspieszenia marszu. W oka mgnieniu okoliczne szczyty przykryły gęste chmury i zrobiła się kaszana pogodowa ;/ Ale i tak tym razem fart był po naszej stronie, skoro pozwolił nam "na sucho" zdobyć Kościelec ;)
Następnego dnia miało być Krzyżne i zejście Doliną Roztoki do Palenicy... Ale gdzie tam... Tak lało że zejście do Kuźnic skończyło się przemoczoną kurtką, spodniami, butami - wszystkim.. Ulewa pokroju tej, która nas złapała podczas zejścia z Wielkiego Chocza w czerwcu 2014 roku...
Tak więc tak skończyła się nasza włóczęga po Tatrach Polskich w zeszłoroczne wakacje... Trochę słońca, trochę deszczu, trochę upałów i trochę zimna... Generalnie, sztandarowy przykład polskiego lata ;D
DO NASTĘPNEGO :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁadnie opisany szlak na Kościelec. Mi ta góra się bardzo podoba. Widok z niej jest interesujący, mimo, że dosyć ograniczony przez pobliskie szczyty.
OdpowiedzUsuńNie wiem jaka była tego dnia widoczność, ale dla mnie bardzo ciekawie prezentują się Rysy i Wysoka z Kościelca. Chodzi oczywiście o tą ostrą przełęcz, ponad którą wystają. https://lh4.googleusercontent.com/-kZLxzCyr7Lo/VPeJybhfq1I/AAAAAAABFHg/jYyGlEQq4c4/s800/P1250115.JPG
Chociaż widzę na jednym zdjęciu, że Rysy chowają się w chmurach.
"Ostrzega ona przed trudnościami czyhającymi na nieprzygotowanych odpowiednio turystów, aczkolwiek w moim przekonaniu, nadanie temu szlakowi rangi "bardzo trudnego" jest nadzwyczaj przesadzone... " - Później sam wyjaśniasz, że jest jednak trudno :P "Na sam deser zostaje najbardziej skomplikowane miejsce na szlaku - dosyć długa rynna skalna, która jest bardzo kłopotliwa do pokonania dla niskich osób. Na dodatek trudności rosną przez fakt, że brakuje tu łańcucha (totalna pomyłka) ". Chociaż trudności nie rosną, po prostu nie spadają ;) Ale faktycznie, przy oblodzeniu ten kominek jest bardzo ciekawy. Chociaż sam widziałem, że sporej ilości osób, nawet latem, przysparza trochę kłopotów. Niektórzy wręcz rezygnują z wejścia na szczyt przez niego - ale lepiej zrezygnować przy wejściu, niż mieć problem z zejściem.
A lata w zeszłym roku w Tatrach było bardzo kapryśne. Fajna wycieczka :)
Tabliczka jest przesadzona, bo wsadzono ją przy wejściu na średniej trudności szlak tatrzański, moim zdaniem porównywalny do Szpiglasa czy wejścia na Rysy od słowackiej strony. A że jest na szlaku na Kościelec jedna czy druga rynna, a tu i tam doskwiera lekka ekspozycja.. no cóż to jednak Tatry Wysokie :D I traktuję ten szlak względem innych w Tatrach Wysokich ;)
OdpowiedzUsuńWidoku na Rysy i Wysoką nie zamieszczałem mimo że mam je gdzieś na dysku. Po prostu były zachmurzone, tak jak zauważyłeś :)
A lato było bardzo kapryśne, to prawda. Teraz za to jakaś wyżowa pogoda się szykuje :D Może więc to lato będzie bardziej udane?
Kolejna wspaniała wycieczka. Widoki zachwycają :-)
OdpowiedzUsuńKolejna wspaniała wycieczka. Widoki zachwycają :-)
OdpowiedzUsuń"Czymże byłaby hala bez kwitnącej tu wierzbówki kiprzycy..." - zgadzam się w 100%! :) Przyjemna, letnia wycieczka, Tatry w zieleni to jest to :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :) Zeszłoroczne lato było kapryśne i deszczowe, tegoroczne dowaliło do pieca upałami... Ale w sumie nie ma co narzekać, póki co wszystkie wycieczki udało nam się odbyć na sucho :) Co do widoku Hali Gąsienicowej, kiedy się na nią wchodzi, zgadzam się w pełni. Jeden z najfajniejszych widoków w Tatrach.
OdpowiedzUsuń